LEGIA PO SEZONIE
05.06.2003 00:00
"Jak wiadomo, kraje kapitalistyczne może mają tam i swoje plusy. Jednak chodzi o to, żeby te plusy nie przysłoniły minusów" - tak mówił swoim siatkarkom prezes klubu Tęcza Ryszard Ochódzki (Stanisław Tym) w niezapomnianej komedii "Miś". To samo zdanie można sparafrazować: "Ten sezon może miał i swoje plusy. Ale chodzi o to, żeby te plusy nie przysłoniły minusów".
Bywały dni, bywały mecze, że wszyscy wokół Legii cieszyli się jak małe dzieci, skakali pod niebo z radości. W tym sezonie to było wtedy, gdy:
Legia w kapitalnym stylu wygrywała w Warszawie 3:2 z Wisłą, przegrywając do przerwy 1:2, a zwycięskiego gola kilka minut przed końcem uzyskał Jacek Zieliński;
Legia w stylu niepozostawiającym złudzeń wyeliminowała Utrecht z Pucharu UEFA. To był pierwszy przypadek w historii, że polski klub wyeliminował z pucharów holenderski;
Legia ustanawiała historyczny rekord nieprzegranych meczów. Zatrzymała się, a nie musiała - w meczu z Ruchem w Chorzowie - na liczbie 33. Lepszy w historii naszej ligi jest tylko Widzew;
Legia wygrywała na Konwiktorskiej. Żadna wygrana nie smakuje tak samo jak derbowa. Tym bardziej że oczekiwanie na nią było bardzo długie (dziewięć lat), a przypieczętowane zostało kapitalną bramką Marka Saganowskiego (zdecydowanie najlepszy obok najbardziej pożytecznego Stanko Svitlicy zawodnik Legii wiosną);
Legia zdobyła historyczną twierdzę Łódź. Kibice Widzewa jęczeli, gdy Kucharski i Saganowski strzelali gole drużynie z alei Piłsudskiego. Legia wygrała z Widzewem na jego obiekcie po raz pierwszy od sierpnia 1977 roku.
Stanko Svitlica strzelał gol za golem. Zdobył ich tak dużo (24), że wywalczył koronę króla strzelców. Ostatni raz legionista był królem strzelców w sezonie 97/98. Jednak wtedy nie tylko Sylwester Czereszewski, ale i Arkadiusz Bąk z Polonii oraz Mariusz Śrutwa z Ruchu uzyskali po 14 bramek. Ostatnim samodzielnym królem strzelców z Legii był Dariusz Dziekanowski (20 goli w sezonie 87/88).
To wszystko są plusy. Niestety, futbol to gra zespołowa, miejsce w tabeli nie zależy od osiągnięć indywidualnych i bitych rekordów oraz przełamywanych barier. Bo, jako całość, Legia wyglądała bardzo słabo.
Począwszy od działaczy. Prezes Edward Trylnik zastał Legię drewnianą (z kilkunastoma milionami długów podobno narobionych przez poprzedniego prezesa). A zostawia (jeśli odejdzie) nie dość, że drewnianą (długi wcale nie zmalały, a jeśli już, to niewiele), to jeszcze lekko przegniłą. Piłkarze mają dosyć zaległości w wypłatach. Wciąż nie uregulowano ponad 70 proc. premii za mistrzostwo Polski. Przed sezonem odeszli grający w pierwszej jedenastce Maciej Murawski, Bartosz Karwan i Sylwester Czereszewski. Zimą dołączyli do nich Radostin Stanew i Siergiej Omeljańczuk. Wzmocnień pierwszej jedenastki, oprócz Łukasza Surmy i Ajazdina Nuhiego [tylko, czy naprawdę wzmocnił Legię? - r.b.], nie było.
Pol-Mot nie ma żadnego pomysłu, a w każdym razie nawet, jeśli ma to go nie umie zrealizować, na poprawienie sytuacji. Ostatnio właściciele chcieli pożyczyć - m.in. od Sabriego Bekdasa - 100 tys. euro pod zastaw karty Marka Saganowskiego!!! Sprzedać 80 proc. udziałów w spółce Pol-Mot chce od dawna, tyle że nie ma chętnych. A nawet jeśli są - to mało poważni (jak Janusz Dorosiewicz i Jacek Gmoch) albo mało konkretni i wiecznie niezdecydowani (Zbigniew Jakubas).
W żadnej z tych dwóch kwestii - finansowej i kadrowej - nie widać nawet symptomów poprawy. Chętnego na akcje nie widać. Prezes Pol-Motu Andrzej Zarajczyk mówi, że jeśli Zbigniew Jakubas nie zdecyduje się do piątku, to on akcji nikomu nie sprzeda i będzie zarządzał klubem jeszcze dwa lata. Nie mówi tylko, skąd na to weźmie pieniądze. I jeszcze jedna kwestia - prawo pierwokupu akcji Legii SSA ma CWKS. Czy prezes Pol-Motu zaproponował CWKS-owi swój pakiet?
Jeśli chodzi o stronę piłkarską, to na wielkie wzmocnienie szans nie ma. Będzie tak jak zimą. Za ile sprzedacie, za tyle - najwyżej - kupicie. Pierwsi w kolejności do sprzedaży są Radosław Wróblewski, Svitlica i Saganowski. Tylko, czy znajdą się chętni? A jeśli tak, to czy w następnym sezonie Legię stać będzie na walkę o tytuł? Wątpliwe.
Trenerzy popełnili błąd już na wiosnę. Nie stosowali żadnej rotacji, choć w końcówce rundy aż się prosiło, by wymieniać kilku przemęczonych graczy. Zimą Okuka dołożył zawodnikom. Słynący z twardej ręki Serb ma ulubione ćwiczenie na treningu - biegi interwałowe, po których piłkarze słaniają się na nogach. Drużyna w niczym nie przypominała tej z ubiegłej wiosny. Biegała wolniej, grała słabiej i przegrywała. Pojawiła się także niekonsekwencja. W Krakowie, w pierwszym składzie, zagrał Dariusz Dudek. W następnym meczu nawet nie wszedł na boisko. Podobnie jak Jacek Magiera odmienił losy derby, a w następnym meczu był pominięty. Dlaczego, wiedząc, że Adam Majewski na pewno odejdzie do Panionosu Ateny, więcej szans nie dostawał Mariusz Zganiacz czy Jacek Magiera, którzy w tym klubie zostają? Posadzenie w Lubinie na ławce rezerwowych Cezarego Kucharskiego i Marka Jóźwiaka wyglądało jak akt rozpaczy, obudzenie się z ręką w nocniku. Bo wtedy już żadne zmiany uratować Legii nie mogły. I to, co w ubiegłym sezonie - bieganie, siła fizyczna, zaangażowanie, charakter - było siłą Legii, w tym było jej wadą. Tego po prostu brakowało.
Jeśli chodzi o piłkarzy, to tradycyjnie poczuli, że już sam fakt grania z elką na piersi powoduje, że są najlepsi i wszyscy się ich boją. W efekcie słabszym punkty oddawali (Ruch, Pogoń, KSZO, Garbarnia), a w walce z lepszymi (Wisła, Groclin) brakowało umiejętności, możliwości i pomysłu. Żadną pociechą jest osiem ostatnich meczów bez straty punktu, z czego sześć zwycięskich. Bo to też nic nie dało.
Problemem Legii jest to, że: jeśli odejdą z niej piłkarze, to znowu najlepsi. I nawet godziwe za nich pieniądze nie zrekompensują strat. Bo nie przyjdą lepsi albo nawet tej samej klasy zawodnicy, gdyż nie będzie środków na transfery. Część wpływów pochłoną zobowiązania oraz długi. Zostaną ci, których nikt nie będzie chciał, bo każdego innego gracza Legia sprzeda za odpowiednią kwotę bez mrugnięcia okiem. Lepszej perspektywy nie widać.
Chyba że przyjdzie bogaty inwestor. Ale to byłby prawdziwy cud.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.