Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia się zbliża, Cracovia się nie boi

Mariusz Ostrowski

Źródło:

18.09.2008 07:49

(akt. 19.12.2018 21:05)

Choć <b>Dariusz Pawlusiński</b> ostatnio stracił zaufanie u trenera <b>Stefana Majewskiego</b>, to wierzy, że wróci do składu. Może już z Legią, bo... - Nawet nie wyobrażam sobie, byśmy nie wygrali. Zagramy jak w derbach Krakowa i będzie dobrze - przekonuje. Najskuteczniejszy piłkarz Cracovii w tym sezonie z godnym podziwu spokojem znosi odstawienie od pierwszego składu. - Gdybym był bez formy, zaakceptowałbym każdą decyzję. Złoszczę się, bo nie lubię siedzieć na ławce rezerwowych, ale robię swoje - podkreślił piłkarz.
Po wtorkowej grze szkolnej dyspozycja wychowanka Odry Wodzisław nie budziła najmniejszych wątpliwości. Stefan Majewski, trener Cracovii, nie chciał jednak niczego przesądzać. - Zobaczymy, co wydarzy się do piątku - mówił w swoim stylu. Niepewni występu są także koledzy z zespołu Arkadiusz Baran, Paweł Nowak i Krzysztof Radwański. Pawlusiński nie czuje się przez to lepiej. - Trener Majewski wie, na co mnie stać. Jako skromna osoba nie będę się nikomu narzucał, swoją postawą udowodniłem przydatność w pierwszej jedenastce. W listopadzie jedyny strzelec bramek dla Cracovii skończy 31 lat. Łukasz Skrzyński, Tomasz Wacek, Marcin Bojarski czy Piotr Bania zaczęli mieć kłopoty z miejscem w składzie właśnie po skończeniu trzydziestki. Pawlusiński nie doszukuje się żadnych podtekstów. Nie dano mu do zrozumienia, że lada moment będzie musiał odejść z klubu. Brak miejsca w składzie przeszkadza jednak piłkarzowi w koncentracji. - Czuję większy komfort, gdy się na mnie stawia. Daje z siebie wszystko i nikt mi nie zarzuci braku serca i ambicji - zapewnia. Na pomocnika skierowane są wszystkie oczy kibiców, bo skuteczności brakuje napastnikom. - Bartek Dudzic czy Tomek Moskała po prostu nie mają szczęścia. Może gole zacznie strzelać Marcin Krzywicki, bo dobrze wygląda po kontuzji? Po przepięknej bramce strzelonej z rzutu wolnego z ŁKS, rywale nabrali respektu do firmowych uderzeń Pawlusińskiego z rzutów wolnych i mniej faulują w okolicach pola karnego Cracovii. Ostatnia taka szansa nadarzyła się w Gdańsku. - Nikogo nie podpatruję w sposobie uderzania piłki. Michelem Platinim nie zostanę - uśmiecha się piłkarz. W GKS Bełchatów przez trzy lata strzelił zaledwie jednego gola ze stałego fragmentu gry. W Cracovii nie pomylił się przy rzutach karnych. Wcześniej wykorzystał jedenastki z Jagiellonią Białystok i Górnikiem Zabrze, a w tym sezonie w derbach pokonał Mariusza Pawełka. - W Bełchatowie nie trafiłem trzech karnych i zrobiłem sobie przerwę. Teraz procentuje duże zaufanie ze strony kolegów - uważa Pawlusiński. Jeśli Cracovia nie wygra z Legią, może spaść na dno tabeli. Tak źle nie było nawet jesienią rok temu. - Kibice nam pomogą, u siebie jesteśmy zupełnie innym zespołem - uspokaja pomocnik. Piątkowy rywal "Pasów" wygrał trzy spotkania z rzędu. - Każda seria kiedyś się kończy. Czujemy respekt, ale się nie boimy. U siebie jesteśmy groźni dla każdego - przypomina zawodnik. Tyle że ostatni raz Cracovia wygrała z Legią trzy i pół roku temu, gdy Pawlusińskiego nie było w Krakowie. Jesienią punkty potrzebne są na zapas, bo wiosną stadion przy ul. Kałuży zostanie zamknięty z powodu przebudowy. - Wiosna może nie być już tak różowa. Zajmujemy tragiczne miejsce, na szczęście do końca roku zostało jeszcze 12 spotkań - zakończył Pawlusiński.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.