Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia traci swój słowacki skarb

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

17.10.2009 07:52

(akt. 17.12.2018 01:15)

Mało mamy gwiazd w naszej przeciętnej lidze. A jak już jakieś się pojawią, szybko je tracimy. Teraz historia może się powtórzyć. Kibice Legii powinni oswajać się z myślą, że stracą Jana Muchę. Jeśli nie zimą, to najpóźniej latem. Nie tylko najlepszego piłkarza tego zespołu, ale i jednego z najcenniejszych w ekstraklasie. Bo szansa, aby podpisał nową umowę z wicemistrzami Polski jest mała.
- Marzeniem każdego Słowaka jest wyjechać z naszej ligi - mówił Mucha, powtarzał to na naszych łamach Stanislav Śestak. Pieniądze, infrastruktura, zainteresowanie kibiców - to wszystko jest o wiele lepsze nawet w Polsce. Przez ostatnie lata słowacki futbol próbował wyjść z cienia tego czeskiego. I w końcu, po awansie do finałów mistrzostw świata, to się udało. Teraz pod względem popularności zaczyna gonić hokej. Mucha dwa lata czekał na swoją szansę. Kiedy był zmiennikiem Łukasza Fabiańskiego często klął, bo nie czuł się gorszy. Ile razy chciał odchodzić z Legii, wie tylko on. Ale nie zniechęcił się, został, teraz los go za to wynagrodził. - Pewnie, że warto było czekać, chociaż rzadko komu udaje się to wytrzymać - powiedział. - Po powrocie do Bratysławy czekali na nas kibice, otrzymaliśmy dziesiątki zaproszeń, spotkamy się z premierem, z prezydentem. Miłe. I bardzo wartościowe, bo tylko ja wiem jak wiele kosztowało mnie dotarcie tam, gdzie teraz jestem. Najpierw musiałem przebić się w Legii, potem wywalczyć miejsce w reprezentacji. Nie osiągnąłbym tego bez trenera Krzysztofa Dowhania. W Polsce jemu zawdzięczam najwięcej - stwierdził. - Janek kłamie - śmieje się trener bramkarzy Legii. - Najwięcej zawdzięcza sobie. Bo co mógłbym zrobić, gdyby nie chciał pracować, do czegoś dojść? Janek to góral z charakterem, bardzo mocny psychicznie. Inny stwierdziłby: Po co ja tu siedzę na ławce? I poszedł bronić gdzieś indziej. Dlatego ten sukces to jego zasługa - dodał.

Godna pensja

Sukces jest, pytanie, co dalej. - Z Legii na pewno za darmo nie odejdę, za dużo jej zawdzięczam. Poproszę o określenie kwoty odstępnego, bo zainteresowanie moją osobą jest i to spore. Wprawdzie rozmawiamy o nowym kontrakcie, niedawno w Warszawie gościł mój menedżer, ale do porozumienia jeszcze daleka droga. Ja chciałbym zostać w Legii - stwierdził Mucha. Ale czy Legia go chce? Trudno aby było inaczej. Ale musi także docenić zawodnika, czyli dać mu godną pensję. Było ją stać na płacenie ogromnych pieniędzy piłkarzom z Hiszpanii (300 tys. euro rocznie), którzy kompletnie się nie sprawdzili, a temu, który jest gwiazdą zespołu, proponuje wiele mniej.

Pieniądze i to godne Mucha zarobił w reprezentacji. Prezes federacji obiecał do podziału na drużynę 40 procent tego, co związek zyska na awansie do mistrzostw świata, czyli jakieś 3-4 mln euro. W Polsce jest gwiazdą, zawodnikiem, który gwarantuje kilka punktów w sezonie więcej. Przecież przy Łazienkowskiej chcą budować silną drużynę, która będzie odnosić sukcesy w Europie. A nie da się tego zrobić, nie inwestując.

- To są trudne rozmowy. Chcę, aby Janek u nas został, ale niewiele zależy ode mnie. Jeśli nie dogada się z zarządem, to nie pozostanie mi nic innego, jak wziąć następnego - mówi Dowhań. - Negocjujemy i ja jestem dobrej myśli. Janek musi dać nam odpowiedź na to, co mu zaproponowaliśmy. Nawet jeśli podpisze nową umowę wcale nie oznacza, że z nami zostanie. My na pewno nie będziemy blokować mu możliwości gry w lepszym klubie. Zasłużył sobie na to. Przecież jak na bramkarza jest jeszcze młody - dodaje trener Jan Urban.

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.