Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia tylko dla wybrańców

Mariusz Ostrowski

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

12.12.2007 10:00

(akt. 21.12.2018 14:08)

To już postanowione. Kibice Legii Warszawa poniosą surową karę za zamieszki w Wilnie, protesty i brak dopingu w ostatniej rundzie. Przez najbliższe 1,5 roku mecze najpopularniejszego polskiego klubu obejrzą tylko wybrańcy, którym uda wcisnąć się na liczącą niespełna 5 tys. miejsc trybunę krytą. <b>Mariusz Walter</b> konsekwentnie realizuje swój plan cywilizowania fanów na stadionie przy Łazienkowskiej. Czasy, kiedy na mecze Legii z Widzewem lub Wisłą Kraków przychodziło po 15 tysięcy fantastycznie dopingujących kibiców, przeszły już do historii. Jesienią na Łazienkowskiej pojawiało się średnio zaledwie 8,3 tys. widzów. Fani z Warszawy przestali walić na stadion drzwiami i oknami w wyniku konfliktu z działaczami. Wiosną doping na Legii będzie wyglądał jeszcze gorzej...
Na początku marca poznamy nazwę firmy, która wygra przetarg na modernizację warszawskiego stadionu. Niedługo potem rozpoczną się prace, przez które zostaną zamknięte trzy trybuny jednocześnie. Do dyspozycji widzów pozostanie tylko jedna - kryta. Wejdzie na nią zaledwie około 5 tys. osób. Tak mało fanów będzie odwiedzać Legię aż do polowy 2009 r.! Przez całe 18 miesięcy zdobycie biletów na mecze w Warszawie będzie graniczyć z cudem. Co nastąpi potem? - Jeśli wszystko dobrze pójdzie, wiosną 2009 roku zakończymy renowację trzech trybun i otworzymy je dla widzów, zamykając jednocześnie trybunę główną. Natomiast w okolicach lata 2010 r. cały obiekt, na który wejdzie aż 32 tys. kibiców, będzie gotowy - mówi Marek Drabczyk z zarządu Legii. I dodaje: - Wszyscy posiadacze karnetów na trybunę otwartą będą mogli usiąść na krytej. Wiemy, że sytuacja nie jest za ciekawa, ale liczymy na wyrozumiałość warszawiaków. Czasem przecież trzeba zrobić krok w tył, by następnie wykonać dwa w przód. Dlaczego trybuny nie mogą być budowane jedna po drugiej, czyli tak, by na mecze mogło ciągle przychodzić po 9 -10 tys. ludzi? - Gdyby kibice zachowywali się inaczej, być może postawiono by na inne rozwiązanie - mówi o całej sytuacji w rozmowie z "Dziennikiem" właściciel Legii Mariusz Walter, czyniąc wyraźną aluzję do zadym wywoływanych przez pseudokibiców. Dodał także, że dzięki jednoczesnej modernizacji trzech trybun będzie można zaoszczędzić 2 mln złotych. Czy ten ostatni argument trafia do warszawskich fanów? Wątpliwe. Kibice nie przepadają za Walterem i jego podwładnymi. Warto też dodać, że koszty budowy stadionu pokryje miasto Warszawa. Jednak Legia także poniesie spore wydatki - klub zapłacił już firmie architektonicznej JSK 12 mln złotych za stworzenie projektu. Dodatkowo ITI będzie musiało przeznaczać po około 8 mln na jego roczne utrzymanie. W najbliższym czasie Legia musi zmierzyć się także z czysto piłkarskimi problemami. Czy wiosną warszawianie podejmą szaleńczy pościg za mającą 10 punktów więcej Wisłą, czy też skupią się na walce o wicemistrzostwo? - to pytanie zadają sobie wszyscy kibice stołecznego klubu. Wydaje się, że zwycięży opcja numer 2. Klub nie dokona bowiem zimą żadnych spektakularnych transferów. A tylko takie pozwoliłyby marzyć o dogonieniu Białej Gwiazdy. Zawodnikami, którzy mogą wzmocnić Legię, są najlepszy strzelec II ligi Sławomir Peszko z Wisły Płock oraz uważany przez Leo Beenhakkera za spory talent Piotr Kuklis z Widzewa. Mówi się jeszcze, że legioniści kupią napastnika z zaplecza hiszpańskiej ekstraklasy, a Jan Urban na stałe włączy do kadry młodego Macieja Rybusa, który strzelił gola w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze. Zespół opuści za to najpewniej Marcin Burkhardt. Piłkarz, który kiedyś był nadzieją reprezentacji Polski, od dawna nie może zabłysnąć na boisku. Z Warszawy chętnie odszedłby też Miroslav Radovic, jeden z droższych piłkarzy w historii klubu. Serb ma ofertę z silnej ligi zagranicznej. Sęk w tym, że Legia chciałaby za niego ponad 2 mln euro, a obecnie nie ma chętnego, który wyłożyłby więcej niż 1,5 mln. W tej sytuacji dziwi, że warszawianie odrzucili lekką ręką letnią ofertę Dnipra Dniepropietrowsk. Ukraińcy byli gotowi zapłacić od ręki za prawego pomocnika 2,2 mln, a samemu piłkarzowi oferowali 500 tys. euro pensji, czyli pieniądze, o jakich w stolicy może tylko pomarzyć. I jak tu budować na Legii zespól na miarę Ligi Mistrzów?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.