Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 3:0 (1:0) - Powrót na szlak zwycięstw
19.11.2011 17:40
- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
-Pomeczowy komentarz Rafała Ulatowskiego
- Pomeczowy komentarz Macieja Skorży
- Bramki i akcje ze spotkania
- Fotoreportaż Kuby Grzeszkowskiego
- Fotoreportaż Jana Szurka
- Relacja z trybun i doping - VIDEO
Czterdzieści minut przed rozpoczęciem spotkania jedyną zapełnioną niemal trybuną była popularna Żyleta, a kibice rozgrzewali się przy akompaniamencie wielu zagranicznych hitów z "Livin' on a prayer" Johna Bon Jovi. Tymczasem zaskoczył nieco ofensywnym ustawieniem pierwszej jedenastki trener Maciej Skorża, często powtarzający opinie dziennikarzy, że jest najbardziej zachowawczym szkoleniowcem w T-Mobile Ekstraklasie. Dzień wcześniej na konferencji prasowej wypowiadał się bardzo asekuracyjnie, podkreślając walory rywala, jednak w sobotę postawił na ofensywnego Rafała Wolskiego w środku pola, zamiast mającego więcej walory w grze defensywnej Janusza Gola.
Na prawej stronie obrony Skorża wybrał Artura Jędrzejczyka, co również można uznać za zaskoczenie. Zwłaszcza, że w poprzednim spotkaniu ligowym na jego pozycji wystąpił Jakub Rzeźniczak, który i w środowym sparingu z Żyrardowianką zagrał w wydawałoby się mocniejszej jedenastce. Nowy trener lechistów, Rafał Ulatowski miał natomiast spory orzech do zgryzienia odnośnie obsady bramki. Ostatecznie postawił na Sebastiana Małkowskiego, posyłając na ławkę rezerwowych odkrycie ostatnich tygodni – 18-letniego Wojciecha Pawłowskiego. Lechia wyszła zresztą ustawiona defensywnie z aż pięcioma nominalnymi obrońcami w składzie.
Rozpoczęło się spokojnie, wręcz sennie. Jak można było się spodziewać, lechiści nastawili się na kontrataki, wykorzystując często szybkość małego i zwinnego Brazylijczyka Deleu. Goście nie potrafili jednak stworzyć sobie żadnej sytuacji pod bramką Dusana Kuciaka. Gospodarze owszem, jednak tylko po rzucie rożnym, gdy głową uderzał Ivica Vrdoljak. Kapitan zespołu należał jednak do najsłabszych na boisku w pierwszej połowie. Kilka razy stracił piłkę i niezbyt dobrze rozumiał się z kolegami z drużyny. Drużyny, która – co ciekawe – po raz pierwszy wystąpiła z logiem nowego sponsora, firmy Active Jet. Pierwsza połowa nie przyniosła wielu emocji, gdańszczanie świetnie radzili sobie w defensywie (na prawej stronie linii obronnej brylował twardo grający 19-latek Rafał Janicki), a podopieczni Skorży wskutek dobrze zorganizowanej gry rywali niewiele mogli pod bramką Małkowskiego zdziałać. Przycisnęli dopiero w końcówce, najpierw świetne podanie Wolskiego zmarnował Miroslav Radović, a w 45. minucie bramkę strzałem z 17 metrów zdobył Vrdoljak (piłka po rykoszecie wpadła do siatki obok zdezorientowanego Małkowskiego). Kapitan Legii znakomicie spłacił więc wszystkie nieudane zagrania.
Przed rozpoczęciem drugiej części spotkania doszło do zmiany w drużynie Skorży. Za dobrze radzącego sobie w obronie Marcina Komorowskiego wszedł Janusz Gol. Na pozycję stopera przesunięty został więc Ivica Vrdoljak. Na początku drugiej odsłony widzący zmiany w defensywie stołecznego zespołu goście groźnie zaatakowali. Raz uderzenie głową sparował Kuciak na rzut rożny, a po chwili zablokowany został strzał Wiśniewskiego. Lechiści musieli chyba usłyszeć ostrą reprymendę z ust Rafała Ulatowskiego. Po siedmiu minutach znowu przy piłce częściej byli jednak gospodarze.
Chwilę potem fantastyczną indywidualną akcję przeprowadził Rafał Wolski. 19-latek minął jednego z obrońców rywali, wbiegł w pole karne i huknął nie do obrony pod poprzeczkę bramki Małkowskiego. Wolski od dłuższego czasu znajduje się w świetnej formie, w sparingu z Żyrardowianką pokonał bramkarza rywali trzykrotnie. Trafił też w meczu kadry do lat 20, która mierzyła się z Niemcami.
10 minut później piętką do Radovicia zagrał Danijel Ljuboja, Serb strzelił, ale tak niedokładnie, że do piłki dopadł Jakub Wawrzyniak. Jego uderzenie zatrzymało się jednak na słupku. Legioniści zaczęli stwarzać sobie coraz więcej sytuacji pod bramką rywala. Nie mieli też wiele problemów z ofensywą gości, która nie stwarzała żadnego zagrożenia. Osamotniony Piotr Wiśniewski tylko odbijał się od silnych stoperów warszawskiego klubu. W końcu został zmieniony przez Tomasza Dawidowskiego.
W 83. minucie boisko opuścił Rafał Wolski, żegnany przez kibiców owacją na stojąco. Za niego wszedł Jakub Kosecki i chwilę po jego zejściu fantastycznym prostopadłym podaniem do Radovicia popisał się Janusz Gol. Serb idealnie przeniósł piłkę nad bramkarzem i Legia prowadziła 3:0. Przy kontakcie z "Rado" ucierpiał bramkarz gdańskiego zespołu, który długo nie podnosił się z boiska. Gdy wydawało się, że wszystko jest z nim w porządku nagle upadł na murawę. W bramce musiał więc go zmienić Vytautas Andruskevicius.
Warszawianie próbowali wykorzystać fakt gry obrońcy w bramce gości, ale mimo kilku prób nie zdołali go pokonać. Mecz zakończyl się więc zwycięstwem różnicą "zaledwie" 3 goli. Zawodnicy Skorży pokazali, że oprócz Śląska Wrocław (ciągle ma 5-punktową przewagę w tabeli) są głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu. Z Lechią świetnie zagrał nie tylko młody Wolski, ale też jego bardziej doświadczeni koledzy. Na skrzydłach szalał szybki Radović, piłki odbierał Ariel Borysiuk, wielkie chęci do gry pokazywał Ljuboja. Jeśli gospodarze utrzymają formę, powinni wygrać wszystkie jesienne spotkania ligowe. Kolejną okazję do wygranej będą mieli już w środę, gdy podejmą u siebie Zagłębie Lubin.
autor: Piotr Stosio
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 3:0 (1:0)
Vrdoljak (45. min.), Wolski (55. min.), Radović (84. min.)
Żółte kartki: Deleu i Andriuskevicius (Lechia)
Legia: Kuciak - Jędrzejczyk, Komorowski (46' Gol), Żewłakow, Wawrzyniak - Rybus (67' Żyro), Borysiuk, Wolski (83' Kosecki), Vrdoljak, Radović - Ljuboja
Lechia: Małkowski - Janicki, Kożans, Vućko, Andriuskevicius - Deleu (62' Łuczak), Nowak, Airapetian (77' Benson), Surma, Pietrowski - Wiśniewski (67' Dawidowski)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.