Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia Warszawa - Odra Wodzisław Śląski 0:1 (0:1)

Redakcja

Źródło: Legia.Net

07.03.2010 14:01

(akt. 16.12.2018 11:10)

W niedzielnym meczu 19-tej kolejki Ekstraklasy przeciwko Odrze, Legia Warszawa miała walczyć o 3 punkty pozwalające na objęcia pozycji lidera tabeli. Aspirująca do tytułu mistrza kraju drużyna trenera <strong>Jana Urbana</strong> poległa jednak w starciu z ligowym autsajderem. Jedynego gola w meczu strzelił tuż przed przerwą <strong>Piotr Piechniak</strong>. Zamiast pozycji lidera, zespół trenera Urbana zaliczył więc upokarzającą porażkę na własnym stadionie.

Zapis relacji na żywo - kliknij tutaj

 

 

Legia Warszawa - Odra Wodzisław Śląski 0:1 (0:1)
Piechniak (44. min.)

Żólta kartka: Onyszko i Velicky (Odra)

Legia:  Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Szala (8' Kiełbowicz), Wawrzyniak - Radivić, Iwański, Smoliński (63' Giza), Szałachowski - Grzelak, Mięciel (46' Rybus)

Odra:  Onyszko - Velicky, Dymkowski, Kowalczyk, Luksik - Kolendowicz (61' Grzegorzewski), Malinowski, Cantoro, Piechniak (88' Kwiek) - Brasilia (90+2' Woś), Bueno

Od pierwszej minuty zaatakowała Legia, choć czyniła to mało dynamicznie. Najpierw ładną akcję przeprowadziłRadović, jednak dograł niezbyt dokładnie do Grzelaka i nic z niej nie wyszło. Chwilę później sprytnie piłkę przejął Sebastian Szałachowski, oddał ją Mięcielowi, a ten dośrodkował, jednak nieco zbyt wysokiej piłki nie zdołał czysto uderzyć Grzelak. Kilka chwil po tym kontrę przeprowadzali goście. Dziwnie zachował się Szala, który odpuścił zupełnie krycie i stanął w miejscu. Zaskoczony Robert Kolendowicz nie wykorzystał okazji, jednak dla Szali mecz się skończył, gdyż złapał kontuzję i musiał go zastąpić Tomasz Kiełbowicz.

Potem mecz się wyrównał, choć wciąż lekką przewagę miała Legia. Jednak była ona udokumentowana jedynie strzałem z około 35 metrów Jakuba Wawrzyniaka. Aktywnie grał Radović, świetne piłki podawał Mięciel i Smoliński, ale Grzelak i spółka mieli trudności z pokonaniem Arkadiusza Onyszki. Piękną akcją popisała się Legia po pół godzinie gry, kiedy do bezpańskiej piłki dopadł Smoliński, podał Radoviciovi, ten odegrał do Rzeźniczaka, a „Rzeźnik” dośrodkował w pole karne. Wspaniale złożył się do główki Mięciel, ale gdy wszyscy już widzieli piłkę w bramce ta, ku rozpaczy kibiców Legii, minimalnie minęła słupek.

W końcówce pierwszej połowy Legia przycisnęła jeszcze mocniej, a wodzisławianie cofnęli się. Taki obraz gry sprawił, że Legii ciężko było oddać strzał, czy przedrzeć się w pole karne. Stałe fragmenty gry również nie stwarzały większego zagrożenia. Ze względu na zagęszczenie w polu karnym Odry większość strzałów trafiała w obrońców, a sam Onyszko rzadko interweniował. Gościom wystarczyła jedna akcja, by objąć prowadzenie. Tuż przed końcowym gwizdkiem rzut wolny wykonywał „Brasilia”. Dośrodkowanie próbował dość nieporadnie wybić głową Wawrzyniak, a piłka trafiła w końcu na głowę Piechnika, który z kilku metrów wbił ją do bramki. Tym samym zamiast potwierdzenia nadziei na liderowanie Legia przegrywała do przerwy z Odrą Wodzisław 0:1.

Drugą połowę Legia rozpoczęła z jedną zmianą. Mięciela zastąpił Maciej Rybus. "Wwojskowi" ruszyli do odrabiania strat. I już na początku drugiej połowy po rzucie rożnym bliski wyrównania był Szałachowski, ale po jego strzale jakimś cudem Onyszko zdołał wybić zmierzającą wprost do bramki piłkę. Potem Legia biła głową w mur. Goście grali na czas, w czym szczególnie przodował bramkarz wodzisławian. Na ostatnie pół godziny coraz mniej widocznego Smolińskiego zmienił Piotr Giza. Obraz gry jednak się nie zmienił. Wszelkie próby strzałów, dośrodkowań i wejść w pole karne kończyły się na obronie.

W ostatnich dwudziestu minutach Legia przebywała  na połowie rywala przeważnie w dziesięciu, a goście bronili się całą drużyną. Piłkarze gości po każdym faulu leżeli po kilkadziesiąt sekund na murawie kradnąc cenny czas. Trudności ze znalezieniem pozycji powodowały, że strzałów z dystansu próbował nawet Astiz, ale i on miał tego dnia rozregulowany celownik. W 90 minucie po kontrze Odry o mały włos nie zrobiło się 0:2, ale na szczęście Mucha był na posterunku. Chwilę później Szałachowski uwolnił się w polu karnym spod opieki obrońców, ale jego strzał i tak zablokował gąszcz nóg obrońców rywali. Po kolejnych nieudanych akcjach kibice dali upust frustracji krzycząc „co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie”. Legia mecz przegrała, a oklaski od widowni zebrali goście. Szansa na fotel lidera przepadła. Kto wie, czy nie bezpowrotnie…

Polecamy

Komentarze (605)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.