Legia Warszawa - Raków Częstochowa 3:1 (1:0) - Dwaliszwili już strzela

- Zapis relacji tekstowej "na żywo"

Od początku spotkania inicjatywę przejęli gospodarze spotkania. Legioniści mieli wiele stałych fragmentów gry, ale rzadko kiedy robiło się po nich groźnie pod bramką Mateusza Kosa. W 7. minucie, do siatki Rakowa trafił Ivica Vrdoljak, ale w tym samym czasie na spalonym było kilku podopiecznych Jana Urbana i sędzia Paweł Raczkowski nie mógł uznać gola. 180 sekund później bramka już padła. Dobre podanie Danijela Ljuboi bez kłopotu wykorzystał Bartosz Bereszyński. 

Aktywni podczas pierwszej części meczu byli Daniel Łukasik oraz Miroslav Radović, który starał się dyrygować grą kolegów. Szarżować usiłował też Jakub Kosecki, który w 37. minucie próbował uderzać przewrotką, ale arbiter uznał, że za wysoko uniósł nogę i zasygnalizował niebezpieczne zagranie. Chwilę wcześniej, świetną okazję na gola miał "Ljubo", który wyszedł "sam na sam" z bramkarzem i huknął wprost w poprzeczkę tak, że dźwięk obitego tworzywa rozniósł sie po całym boisku. Raków starał sie atakować, ale niewiele z tego wychodziło. Podopieczni JerzegoBrzęczka mieli najlepszą okazję po błędzie Artura Jędrzejczyka, ale Rafał Czerwiński, choć uderzył mocno, to zbyt niecelenie aby zaskoczyć Dusana Kuciaka.

W przerwie Jan Urban dokonał trzech zmian. W miejsce Daniela Łukasika, Danijela Ljuboi i strzelca pierwszego gola, Bartosza Bereszyńskiego na boisku pojawili się Dominik Furman, Wladimer Dwaliszwili oraz Jorge Salinas. Legioniści od początku drugiej połowy starali się jak najdłużej utrzymywać przy piłce, ale już pierwszy atak częstochowian zakończył się zdobyciem bramki. Najpierw strzał ze skraju pola karnego odbił Dusan Kuciak, a Artur Jędrzejczyk nie zrozumiał się z Michałem Żewłakowem, z czego skwapliwie skorzystał Joshua Balogun, doprowadzając tym samym do remisu.

Kolejne minuty upływały pod dyktando Legii. Lider Ekstraklasy mozolnie budował atak pozycyjny, co biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne, nie było łatwe. Piłkarze Rakowa grali ambitnie, jednak coraz częściej brakowało im sił. Moment niezdecydowania w defensywie wykorzystał Miroslav Radović, który został sprowadzony do parteru w polu karnym. Po chwili z jedenastu metrów nie pomylił się Dwaliszwili, zaliczając swoje trafienie w debiucie z „eLką” na piersi.

Gruzin raz jeszcze błysnął kilka minut później. Furman uruchomił na lewym skrzydle wprowadzonego w drugiej połowie Tomasza Brzyskiego, ten idealnie dograł wzdłuż 5. metra od bramki gości, a były napastnik Polonii wślizgiem dopełnił formalności. Wynik 3:1 utrzymał się do końca meczu. Nieźle dysponowana Legia bez zarzutu poradziła sobie z „obroną Częstochowy” i, co ważne, żaden zawodnik nie doznał kontuzji. Mniej szczęścia miał rezerwowy bramkarz Rakowa, który przy jednej z interwencji poważnie uszkodził kolano. W związku z tym, aby nie wstrzymywać gry, przez kilka minut zastępował go… Wojciech Skaba. Pierwszy golkiper drugoligowca musiał szybko uciekać spod prysznica, by znów dołączyć do swoich kolegów...

autor: Piotr Kamieniecki, Piotr Jóźwiak

Legia Warszawa - Raków Częstochowa 3:1 (1:0)
Bereszyński (10. min.), Dwaliszwili (81. min k. i 85. min.) - Balogun (49. min.)

Żółta kartka: Dwaliszwili (Legia)

Legia:  Kuciak - Jędrzejczyk, Żewłakow, Astiz, Wawrzyniak - Bereszyński (46' Salinas), Łukasik (46' Furman), Vrdoljak (64' Gol), Radović, Kosecki (79' Brzyski) - Ljuboja (46' Dwaliszwili)

Raków:  Kos (46' Stępień; 66' Skaba; 69' Kos) - Łysek, Soczyński, Góra (46' Górecki), Werner (58' Pluta) - Napora (46' Buczkowski), Kowalczyk (46' Kmieć), Ogłaza, Czerwiński, Bezerra (46' Witczak) - Balogun (58' Czyż)