News: Legia - Wisła Płock 1:4 (0:1) - Nie było niczego

Legia - Wisła Płock 1:4 (0:1) - Nie było niczego

Redakcja

Źródło: Legia.Net

26.08.2018 18:00

(akt. 02.12.2018 11:22)

Legia Warszawa w szóstej kolejce Ekstraklasy przegrała 1;4 z Wisłą Płock. Honorowe trafienie dla mistrzów Polski zanotował Carlitos. Hiszpan strzelił jednak gola, kiedy cztery bramki zdążyli już zdobyć "Nafciarze". Z goli dla ekipy Dariusza Dźwigały dwa razy cieszył się Ricardinho, a Arkadiusza Malarza pokonali również Dominik Furman i Nico Varela. Ostatni raz w lidze na własnym boisku, Legia skończyła mecz takim rezultatem w sezonie 72/73 - wtedy pogromcą zespołu był Górnik Zabrze. Poniżej relacja z Łazienkowskiej. Wkrótce zaprezentujemy fotoreportaże, materiały wideo oraz wypowiedzi trenerów i piłkarzy.

Zapis relacji "na żywo"


- Skrót meczu - wideo

 

Początek spotkania z Wisłą Płock okazał się bolesny dla gospodarzy. Legioniści źle weszli w to spotkanie, byli ospali i o tempo spóźnieni od przyjezdnych. Wiślacy, bez kompleksów, biegali po boisku i próbowali zaskakiwać warszawiaków. Jak się okazało, „Nafciarze”, delikatną przewagę udokumentowali trafieniem. Marcin Warcholak ruszył lewą flanką i zagrał do rozpędzonego Giorgi Merebaszwilego. Skrzydłowy skiksował i ale posłał płaskie podanie w pole karne, a piłkę do siatki – wślizgiem – wepchnął Ricardinho. Zespół z Łazienkowskiej, po stracie gola, jednak zbytnio nie przycisnął. Poza niecelnym uderzeniem Carlitosa na granicy „szesnastki”, ekipa Ricardo Sa Pinto praktycznie nie kreowała żadnych okazji. Płocczanie z kolei byli zdyscyplinowani taktycznie, dobrze czytali grę i umiejętnie się przesuwali.


Sporo widział zwłaszcza Dominik Furman. Były legionista dyrygował resztą kolegów, pracował za dwóch i – co jakiś czas – uderzał na bramkę, gdy miał trochę więcej wolnej przestrzeni. 26-latek na tyle się rozkręcił, że zdołał pokonać Arkadiusza Malarza. „Furmi” wzorcowo wykorzystał rzut wolny, a po golu – ze względu na szacunek do Legii - nie cieszył się. Druga linia „Wojskowych” praktycznie nie istniała, stołecznym pomocnikom brakowało zaangażowania oraz pomysłów na przebicie się przez rywali.


Niestety, po przerwie nie wyglądało to lepiej. Dodatkowo, piąty bieg wrzucili wiślacy. Malarz zbił futbolówkę przed siebie, która idealnie spadła pod nogi Ricardinho. Napastnik przyjezdnych z zimną krwią podwyższył prowadzenie i pogrążył miejscowych. Kibicie Legii, tak jak w niedawnym starciu z Zagłębiem Sosnowiec, dobitnie wyrażali niezadowolenie z występu swoich piłkarzy. „Jak tak dalej grać będziecie, to wy z ligi też spadniecie” – między innymi takie hasło skandowali fani z „Żylety”. Gospodarze byli bezradni, w ich szeregach nie funkcjonowało kompletnie nic. Stołeczny klub rozpaczliwie szukał pojedynczych zrywów, ale nie przynosiły one pożądanych efektów. Jakby tego było mało, kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy mistrzowie Polski musieli radzić sobie w dziesięciu, bowiem czerwonym kartonikiem został ukarany Inaki Astiz.


Po trzeciej bramce, tempo spotkania – dyktowane głównie przez przeciwników – znacząco spadło. Goście kontrolowali boiskowe wydarzenia, umiejętnie dysponowali energią, natomiast legioniści bili głową w mur i nic nie zwiastowało minimalnej poprawy. Na domiar złego, arbiter podyktował rzut karny dla Wisły po faulu Krzysztofa Mączyńskiego, którego na gola pewnie zamienił Nico Varela. „Mioduski miej honor, odejdź” – sympatycy „Wojskowych” nie oszczędzali na trybunach nawet właściciela klubu. Piłkarze wyglądali na rozbitych, bezsilnych, a rywale – grali swoje.


Warszawiaków stać było dzisiaj na tylko jednego gola, przy aż czterech przeciwników. W końcówce konfrontacji do siatki, po stałym fragmencie, trafił Carlitos. Legia, ostatni raz w lidze u siebie, taką różnicą bramek przegrała w sezonie 1972/73 z Górnikiem Zabrze. Mistrzowi Polski nic się nie klei, nic się nie układa. Brakuje stylu, jakości, umiejętności. Kiedy to się zmieni? Chyba każdy chciałby to wiedzieć. Światełka w tunelu nie widać. Po meczu piłkarze rozmawiali z kibicami. Zawodnicy zapewnili, że ciężko pracują i wkrótce będzie lepiej.

 

Autor: Maciej Ziółkowski.

Legia Warszawa - Wisła Płock 1:4 (0:2)
Carlitos (82. min.) - Ricardinho (11. min., 49. min.), Furman (40. min.), Varela (75. min.)

 

Żółte kartki: Astiz, Jędrzejczyk, Hamalainen (Legia) - Dźwigała, Warcholak (Wisła)

 

Czerwona kartka: Astiz (62. min. - za dwie żółte - Legia)


Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Wieteska, Astiz, Hołownia (60' Kulenović) - Hamalainen (46' Pasquato), Antolić, Cafu, Kucharczyk - Carlitos, Kante (67' Mączyński)


Wisła: Dahne - Uryga, Łasicki, Dźwigała, Warcholak - Furman, Rasak - Szwoch (81' Zawada), Szymański, Merebaszwili (29' Varela) - Ricardinho (60' Łukowski).

Polecamy

Komentarze (763)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.