Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia wygrała rewolucję

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

10.12.2007 09:56

(akt. 21.12.2018 14:28)

To była rewolucja pełną gębą. Sprowadzony z Hiszpanii <b>Jan Urban</b> nigdy wcześniej nie prowadził ligowej drużyny i obejmował zespół, z którego odeszło pięciu zawodników z podstawowej jedenastki (<b>Fabiański, Janczyk, Bronowicki, Surma i Włodarczyk</b>). Kapitanem zrobił Serba <b>Aleksandara Vukovicia</b>, który u poprzednich szkoleniowców nie miał miejsca w składzie, zmienił pozycje dwóch kluczowych zawodników - <b>Edsona</b> przesunął z lewej obrony do pomocy, a <b>Rogera</b> z lewej pomocy do środka. Postawił na taktykę z jednym napastnikiem i jeszcze stosował rotację - nie zdarzyło się, by dwa kolejne mecze rozpoczął w tym samym składzie.
Ale rewolucyjna Legia pod wodzą Urbana zaczęła sezon najlepiej w historii. Wygrała siedem kolejnych meczów, a słowacki bramkarz Jan Mucha przez 634 minuty (razem z końcówką poprzedniego sezonu) nie puścił gola. Kapitan rezerw Osasuny Inaki Astiz stal się jednym z najlepszych stoperów ligi, niechciany w Groclinie Takesure Chinyama jedną z jej gwiazd, a Tomasz Kiełbowicz wrócił do kadry. Leo Beenhakker przygląda się też Jakubowi Rzeźniczakowi, na którego stawia Urban. Dlaczego więc Legia traci do Wisły aż dziesięć punktów? Urban tłumaczy, że kryzys w zespole dotkniętym rewolucją (dziewięciu nowych graczy!) musiał kiedyś przyjść. Warszawianie mieli na początku dobry terminarz i... mnóstwo szczęścia, które później ich opuściło. Przełomowym momentem był mecz w Kielcach, gdzie Legia przegrała 0:1 po - paradoksalnie - najlepszym chyba występie w tej rundzie. Duch zwycięstwa opuścił zespół, a najgorszy okazał się październik, kiedy drużyna zdobyła... zero punktów, przegrywając z Lechem, Odrą i Wisłą. Do tego doszedł remis z Jagiellonią i przewaga Wisły zrobiła się właściwie nie do odrobienia. Legia straciła punkty, bo była nieskuteczna. Chinyama jest najlepszym strzelcem (10 goli), ale mógł być liderem najskuteczniejszych w całej lidze, gdyby wykorzystał choć 20 proc. zmarnowanych okazji. Często zamiast podawać, strzelał. Albo odwrotnie. Bywały mecze, że w podejmowaniu złych decyzji ścigał się z nim Piotr Giza, który nie trafiał nawet do pustej bramki, ale żaden z pomocników nie strzelił więcej niż trzech goli, a drugi napastnik Bartłomiej Grzelak tylko dwa. Dlatego zimowym priorytetem będzie - oprócz przedłużenia kończącego się w czerwcu kontraktu z 45-letnim Urbanem - sprowadzenie napastnika. Szybkiego, silnego, który sprawi, że zespół jeszcze szybciej będzie przechodzi! z obrony do ataku. Dyrektorowi sportowemu Mirosławowi Trzeciakowi marzył się Adrian Sikora z Groclinu, ale jest nie do kupienia. Tak samo jak Tomasz Zahorski z Górnika. Nie uda się też chyba sprowadzenie Marka Saganowskiego z Southampton. Zarabia w Anglii 750 tys. euro rocznie, czyli trzy razy więcej niż najlepszy w Legii Roger. W tej sytuacji Urbanowi pozostaje Sebastian Szałachowski, który ma wrócić do gry po rocznej kontuzji, albo tajemniczy napastnik z II ligi hiszpańskiej. - W przerwie zimowej drużyny zmieniają się na lepsze lub gorsze - mówi Jan Urban. Legia nieśmiało liczy na to, że Wisła zgubi wiosną punkty w Poznaniu, Kielcach i Warszawie. Bardziej realna będzie jednak walka o utrzymanie czterech punktów przewagi nad Lechem oraz pięciu nad Groclinem i Koroną. Wicemistrzostwo i jeden z pucharów (Polski lub Ekstraklasy) będzie na miarę możliwości i oczekiwań okresu przejściowego. Ale w następnym sezonie liczyć się będzie tylko tytuł mistrza.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.