Cezary Miszta Gabriel Kobylak
fot. Marcin Szymczyk

Legia została z czterema bramkarzami

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.09.2023 13:26

(akt. 05.09.2023 16:15)

Letnie okienko transferowe zostało zamknięte, w kadrze Legii zostało czterech bramkarzy – Kacper Tobiasz, Dominik Hładun, Cezary Miszta i Gabriel Kobylak. To świetna sytuacja dla trenera, który ma duży komfort na tej pozycji, ale niekoniecznie dobra dla co najmniej dwóch golkiperów, którzy za wiele sobie nie pograją.

Gabriel Kobylak został i można to łączyć z przepisem o młodzieżowcu. W Legii status ten posiada Kacper Tobiasz, ale gdyby doznał jakiegoś urazu, to Legii trudno by było spełnić wymogi o grze młodzieżowca. Z graczy z pola są tylko Filip Rejczyk, Igor Strzałek i kontuzjowany Ramil Mustafajew. Żaden z nich nie gra tyle, by w każdym spotkaniu łapać potrzebne minuty. A gdyby wymóg nie został spełniony, to klub musiałby zapłacić 3 miliony złotych kary co w obecnej sytuacji finansowej byłoby niepoważne. Dlatego w kadrze potrzebny jest Kobylak, który w razie konieczności zastąpiłby Tobiasza.

Kobylak cieszył się zainteresowaniem kilku klubów. W swoich szeregach chciał go mieć m.in. trener Tomasz Tułacz, ale ostatecznie do przenosin nie doszło. Radomiak chciał go w pakiecie ze Strzałkiem, ale taka opcja nie odpowiadała nikomu przy Łazienkowskiej. Kobylak ma prawo czuć się niepocieszony, gdyż w poprzednich sezonach bronił regularnie w Puszczy Niepołomice i w Radomiaku Radom. Teraz wiele sobie nie pogra, ale czas spędzony z trenerami Krzysztofem Dowhaniem i Arkadiuszem Malarzem stracony nie będzie, a może zaprocentować.

Bardziej niepocieszony może być Cezary Miszta, który dwa lata temu został w klubie namaszczony na następcę Artura Boruca. Gdy „Borubar” został odsunięty zastąpił go Miszta w dość trudnym przecież sezonie. Błędów nie popełnił, bronił solidnie, ale w kolejnym sezonie usiadł na ławce rezerwowych przegrywając rywalizację na zgrupowaniu z Tobiaszem. „Tobi” bronił rewelacyjnie i nie dał powodów do zmiany. Zimą Miszta mógł zmienić otoczenie, miał ofertę z Miedzi Legnica, ale postanowił zostać w Warszawie i walczyć o pozycję pierwszego bramkarza w Legii. W klubie nie do końca ta decyzja się spodobała, wolano by bramkarz zbierał cenne doświadczenie w innym klubie. Latem rywalizacja w bramce rozpoczynała się od początku, Miszta na zgrupowaniu prezentował się bardzo dobrze, ale na pozycję numer jeden nie wskoczył – warto wspomnieć, że w tym sezonie nie ma już statusu młodzieżowca.

Po obozie w Austrii rozpoczęło się więc poszukiwanie klubu dla Miszty. Były opcje zagraniczne, ale na pozycję numer dwa. Kolejne miesiące w roli zmiennika czyli prawdopodobnie bez gry, nikogo nie satysfakcjonowały. Chciała go Puszcza Niepołomice i Radomiak Radom, ale w pakiecie ze Strzałkiem, który wypełniałby wymóg młodzieżowca. Najpoważniejsza oferta była z Ruchu Chorzów, który był zdecydowany sprowadzić Misztę. Zwolennikiem takiego ruchu był trener Jarosław Skrobacz. Czarek jest jednak mocno kibicowsko kojarzony z Legią, a to nie podobało się kibicom Ruchu. W między czasie z dobrej strony zaczął pokazywać się Michał Buchalik, a rezerwowy golkiper jest uwielbiany przez fanów z Chorzowa i nie chciano by miejsce blokował mu chłopak z Warszawy. Transfer więc upadł i Miszta został w Legii bez większych perspektyw na grę.

Oczywiście wciąż możliwy jest transfer medyczny, gdyby jakiś bramkarz w innym zespole doznał poważniejszej kontuzji lub do kraju, gdzie okienko transferowe jeszcze nie zostało zamknięte. Będzie to jednak trudne, gdyż Miszta jest rok bez gry, a w Polsce transfery bramkarzy determinuje przepis o młodzieżowcu.  Na dziś wiele wskazuje więc na to, że do zimy nic się nie zmieni.

Polecamy

Komentarze (112)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.