Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legijne anegdotki o Smudzie

Marcin Szymczyk

Źródło: Magazyn Futbol

21.12.2009 16:18

(akt. 16.12.2018 17:56)

Na łamach grudniowego Magazynu Futbol ukazał się ciekawy tekst o Franciszku Smudzie. Sporo wątków dotyczy Legii Warszawa i okresu kiedy obecny selekcjoner pracował przy Łazienkowskiej. Kiedyś w szatni Smuda rozpoczął zdanie mówiąc - Jak ja grałem w Legii... A na to Lucjan Brychczy, na co dzień raczej małomówny: - Ja grałem, ty byłeś...

Czy Smuda ukarał kogoś bezpodstawnie?

- Tak, w Legii. W czasie zgrupowania w Tunezji negocjował pracę w Norymberdze. Był po wstępnych, bardzo luźnych rozmowach. Kiedy warszawska drużyna wracała autokarem z treningu, akurat ktoś próbował się do niego dodzwonić, zapewne właśnie z Niemiec. Sygnał był jednak tak kiepski, że albo nic nie było słychać, albo zrywało połączenie. Z każdą minutą "Franz" robił się coraz bardziej wściekły. W pewnym momencie telefon zadzwonił po raz piąty czy szósty i znów to samo. Z tym, że z końca autokaru rozległ się śmiech - ktoś akurat opowiedział dowcip. Smuda stwierdził, że to piłkarze się z niego nabijają i dzwonią by po sekundzie się rozłączyć. Z tego powodu przesunął do rezerw Piotra Mosóra, Sergiusza Wiechowskiego i Mariusza Piekarskiego. 

Z kim Smuda chciał się bić?

- Z Wiesławem Gilerem, właścicielem tygodnika "Nasza Legia". Podczas konferencji prasowej po przegranym meczu z Zagłębiem w Lubinie powiedział, że jeśli coś Gilerowi nie pasuje, to mogą "wyjść na solo". Mimo kilku zaproszeń, warszawski biznesmen nie skorzystał z propozycji.

Jaka była największa transferowa wpadka Smudy?

Było ich sporo, choćby zaciąg do Legii: Citko, Łapiński, Siadaczka, Wojtala. Ale najbardziej spektakularna wpadka dotyczy okresu jego pracy w Turcji. Sam Smuda opowiada to niczym żart. - Kiedyś pracowałem w Turcji i wciskali mi jakiegoś piłkarza. Pytam się co to za jeden, a oni że nie załapał się do Denizlispor. Powiedziałem, że jak tam się nie załapał to i ja go nie chcę. Zabrali piłkarza i pojechali do Galatasaray. Tam podpisał kontrakt, nazywał się Hakan Sukur.

Na czym Smudę złapali piłkarze Legii?

- Na podsłuchiwaniu. W czasie zgrupowań wieczorami przechadzał się po korytarzu i niby grzebiąc w telefonie, przystawał koło drzwi, a następnie przystawiał ucho. Lubił wiedzieć, o czym rozmawiają jego zawodnicy. 

Jaka jest najzabawniejsza anegdotka dotycząca Smudy?

- Chyba o tym, jak miał się uczyć języka. Idzie Szczęsny i Smuda. Rozmawiają. Smuda jakiś taki strapiony mówi: - Muszę się języka nauczyć... Szczęsny, sądząc, że trener ujawnia mu jakąś tajemnicę, zwierza sie z problemu, delikatnie spytał: - Polskiego? A na to Franz: - Nie, k..., hiszpańskiego! Jeden klub z Hiszpanii chce mnie zatrudnić.

Czy "Franz " zawsze jest przygotowany do treningu?

Nie. Krzysztof Gawara, który asystował "Franzowi" w pracy prz Łazienkowskiej po wylaniu zwierzchnika nie zostawił na nim suchej nitki. - Zespół był źle przygotowany, wyniki najgorsze do lat. Plan zajęć ustalał w tunelu stadionowym, gdy wychodziliśmy na trening. W Warszawie zarzucano też trenerowi, że godziny zajęć podporządkowuje rozkładowi jazdy pociągów, bo zawsze śpieszno mu było do Krakowa. 

Jaka była najbardziej obciachowa wypowiedź Smudy?

- "Kaczka, sraczka, padaczka, Siadaczka" - skwitował kiedyś grę Rafała Siadaczki. Innym razem w czasie konferencji prasowej stwierdził, iż jeśli kibicom Legii nie podoba się gra jego zespołu, to niech wyp... na Polonię. 

Co Franciszek Smuda mówił w czasie meczu z Legią w 1997 roku, gdy przegrywał z Legią 0:2?

- Wbrew temu co później opowiadał, na pięć minut  przed końcem wcale nie wierzył w zwycięstwo. Zresztą byłby dziwakiem, gdyby wierzył. Siedział załamany na ławce i mówił pod nosem: - Już po nas, sprzedali mnie, sprzedali.

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.