Domyślne zdjęcie Legia.Net

Lekcja Sir Alana

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

01.09.2009 08:42

(akt. 17.12.2018 06:39)

W ostatnim dniu okna transferowego Legia przeprowadziła dwa transfery. Udało się sprzedać Ostrowskiego i wypożyczyć Ekwueme. Z jednej strony wypada pogratulować panu Trzeciakowi skutecznego odciążenia listy płac. Z drugiej można jedynie zapłakać nad sposobem, w jaki w Legii tracone są pieniądze. Oglądam w BBC program "Praktykant". To takie reality show, w którym sir Alan Sugar dokonuje selekcji kandydatów na dobrze płatne stanowisko w jego firmie.
Sugar to facet, który odnosił ogromne sukcesy w czasach pierwszych domowych komputerów. Jego firma Amstrad święciła ogromne triumfy. Potem skoncentrował się na innej elektronice. Przez pewien czas był właścicielem klubu Tottenham. Był taki odcinek w tym programie, w którym Sugar strasznie się zdenerwował na jednego z uczestników i rzekł: "Do dzisiaj myślałem, że jedynie menedżerowie piłkarscy są w stanie wymyślać najbardziej głupie i absurdalne usprawiedliwienia dla swoich niepowodzeń". Coś w tym jest. Dlaczego Ostrowskiemu się w Legii nie udało, nigdy do końca się nie dowiemy. W tłumaczenie o kiepskiej aklimatyzacji nie uwierzę. A czym Warszawa różni się od Wrocławia? Chyba tym, że w Warszawie są mniejsze korki (wiem, o czym piszę). Poza tym, jeśli gracz przychodzi do klubu, to ma być dokładnie sprawdzony. Aklimatyzacja może dotyczyć jedynie zgrania się z partnerami. Jeśli gracz się nie sprawdza, to znaczy, że został źle zarekomendowany, że ktoś, kto go oglądał, dokonał błędnego wywiadu. A może Ostrowski nie był lubiany przez trenera? Urban nie umie maskować swoich sympatii i antypatii. Z jednej strony potrafi brutalnie skrytykować Paluchowskiego po zdobyciu dwóch bramek. Z drugiej strony przez ponad dwa lata holuje Gizę, który - o czym należy pamiętać - mógł spokojnie załatwić Broendby w Warszawie. Z pewnością Ostrowski nie mógł liczyć nawet na 5 proc. trenerskiej wyrozumiałości, którą może cieszyć się Giza. Nie ma miejsca, by wyliczać nieudane transfery Legii. Wygląda na to, że większa jest szansa na wygranie w trzy karty na Różycu niż na to, że w klubie pojawi się ktoś, kto doda drużynie wartości. Nie ma jakiegoś procesu rekrutacyjnego. Nie ma kryteriów, według których ocenia się piłkarzy. Jeśli gracz ma więcej niż 23 lata, powinien mieć określone osiągnięcia na przestrzeni przynajmniej dwóch poprzednich sezonów. Piłkarze są tak drodzy, że należy ich oglądać czasami i ponad rok. Nie da się ukryć, że duet Trzeciak - Urban nie funkcjonuje poprawnie. Legia jest zbyt słaba i biedna, by na jednego Astiza przypadało 5-6 niewypałów. Tylko że ja do Trzeciaka i Urbana nie mam pretensji, bo to goście, którzy dopiero się uczą, a ich dokonania za granicą robią na mnie takie samo wrażenie jak zmiana świateł na skrzyżowaniu. Legia ma prezesa i to on nad wszystkim powinien sprawować pieczę. To on powinien sprawdzać każdą inicjatywę Trzeciaka i Urbana. Pilnować, by w Legii była lista przynajmniej trzech potencjalnych, dobrych i realnych do pozyskania kandydatów na każdą pozycję. Cały sztab szkoleniowy wymaga ścisłej kontroli, szczególnie jeśli chodzi o finanse. Jeśli dostaną zbyt dużą autonomię, zaczną improwizować i realizować swe chore wizje, to katastrofa gotowa. Tak przynajmniej uważa sir Alan Sugar. A ja mu wierzę bardziej niż całemu licznemu zarządowi podążającej w złym kierunku Legii. Autor: Rafał Zarzycki

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.