News: Bogusław Leśnodorski odchodzi z Legii

Leśnodorski: Helik i Mackiewicz na naszym celowniku

Igor Kośliński

Źródło: Piłka Nożna, pilkanozna.pl

18.06.2015 16:26

(akt. 04.01.2019 12:25)

- Wziąłem odpowiedzialność na klatę. Jeśli spotkałbym kogoś, kto potrafiłby to poprowadzić lepiej niż ja, i cały zarząd, to przekazałbym pałeczkę. Nie działam na zasadzie: chciałem tu posiedzieć, to siedzę. Ciężko zasuwam, podobnie jak wszyscy. Nikogo takiego jednak nie ma w tym momencie na widoku. Proszę zresztą nie oceniać mnie tylko po ostatnim sezonie. Dwukrotnie zdobyliśmy mistrzostwo Polski, a to daje 20 procent wszystkich tytułów w 100-letniej historii Legii, dwa razy sięgnęliśmy po Puchar Polski, wygraliśmy jako jedyni z naszego kraju grupę w europejskim pucharze. Spokojnie, mimo nieudanego ostatniego sezonu, mam też czym się pochwalić - mówi w długim wywiadzie dla "Piłki Nożnej" prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski.

Kiedy dokładnie przegraliście sezon?

- Nie było takiego momentu, pracowaliśmy na to całe rozgrywki. Jesień wyglądała wynikowo bardzo dobrze, lepiej niż sezon wcześniej, kiedy pewnie połowa drużyny była wyautowana przez długi czas ze względów mięśniowych.

Jako właściciele macie do siebie żal? Co wy zwaliliście najbardziej?

- Na pewno coś można było zrobić lepiej. Podstawowym błędem było chyba to, że nie odpuściliśmy dwumeczu z Ajaksem na początek wiosny w Lidze Europy. Zamiast nagrzewać się, i przygotowywać jak do walki o życie w Amsterdamie, należało skupić się na lidze. Takie wnioski stawiam z dzisiejszej perspektywy.

A ja myślałem, że w pierwszej kolejności powie pan o transferze Miroslava Radovia. Że trzeba było odpuścić 2,5 miliona dolarów z Chin.

- To jest pan w błędzie. Rado był nie do zatrzymania. Uważam, że jako właściciele i zarząd w porę zareagowaliśmy, kiedy zaczęły się pojawiać sygnały, że kluby znad Zatoki albo z Azji zechcą go wyciągnąć, i usunęliśmy z jego umowy klauzulę odejścia, która wynosiła pół miliona euro. Z zamian za - de facto - dożywotni kontrakt. W rywalizacji z Chińczykami nie mieliśmy żadnych szans pod względem finansów, choć Miro długo się wahał, a nawet trzy razy zmieniał decyzję w ostatnich dniach przed odejściem. Dlatego w sprawie Radovicia mamy absolutnie czyste sumienie. Zrobiliśmy wszystko, aby klub jak najwięcej na tym skorzystał. Bo on i tak by odszedł. (…)

Lech wygrał mistrzostwo także, a może głównie dlatego, że w trzech meczach z Legią wywalczył siedem punktów. Nie odnosi pan wrażenia, że w Poznaniu mają lepszego trenera niż Legia?

- Jeśli idzie o punktowe wyliczenia - pełna zgoda. Natomiast z oceną szkoleniowców poczekajmy na kwalifikacje europejskich pucharów. Dopiero wówczas będzie miarodajna. Zresztą proszę spojrzeć na komentarze mediów - jesienią pisaliście i mówiliście o Bergu w superlatywach, a po pół roku jest już cienkim trenerem? A czy gdyby Guilherme wykorzystał setkę do pustaka z pięciu metrów w meczu z Lechem, co dałoby nam tytuł, odbiór pracy trenera byłby zupełnie inny?

Nie. Z tego powodu, że Norweg - podobnie zresztą jak Maciej Skorża prowadząc Legię przed kilku laty - nie poradził sobie w newralgicznym, stresowym momencie.

- Zagraliśmy słabą rundę wiosną, taka jest prawda. Nie strzelaliśmy bramek, nie ma sensu dorabiać do tego jakiejś wydumanej ideologii. Bo na przykład pod względem fizycznym wyglądaliśmy lepiej od wszystkich rywali, z którymi graliśmy. Nasi zawodnicy więcej biegali, i to wcale nie w jednostajnym tempie, jak sugerowano. Jeszcze nie wiemy, nikt przecież tego nie wie, jak reaguje trener Berg w skrajnych momentach, dopiero teraz ma pełny bagaż doświadczeń - dobrych i złych. Uznaliśmy, że na nich można budować przyszłość Legii. Tym bardziej, że zespół może w sposób istotny różnić się od tego z wiosny. Zawsze zmiany kadrowe robiliśmy zimą, teraz sytuacja zmusiła nas, aby dokonać ich w lecie. Helio Pinto skończył się kontrakt, podobnie było z Inakim Astizem. Dossa Junior odszedł ze względów pozasportowych. Pracujemy nad odejściem Orlando Sa, który nie wkomponował się do Legii tak, jak byśmy sobie życzyli. Ale to nie jest dobry moment na rozwijanie tego wątku. Prawdopodobne jest także nadal odejście Ondreja Dudy. (…)

Od odejścia Dudy uzależniacie wysokość funduszu transferowego?

- W jakimś stopniu na pewno, ale niezależnie od tego, czy Ondrej wyjedzie do Mediolanu, czy zostanie, i tak swoje na rynku wydamy.


A gdyby Słowak mimo wszystko został - ile przeznaczycie na wzmocnienia?

- Też wcale nie tak mało. To się jeszcze waży. Myślę, że między dwa a pięć milionów euro. Ale na pewno mniej niż wówczas, gdyby udało się dopiąć rozmowy z Interem w sprawie zasad przejścia Dudy, które są mocno zaawansowane.

Marek Saganowski zostanie na kolejny sezon?

- Wszystko wskazuje, że tak. To ambitny piłkarz, który powinien wchodzić na ostatni kwadrans, dwadzieścia minut. Bo na tyle ma jeszcze pary w sobie. Wiosną grał za dużo, za dużo miał obowiązków defensywnych, na które nie ma już sił. Chcemy, żeby jeszcze trochę pograł, ale wspólnie zastanawiamy się także nad inną rolą, który mógłby pełnić w Legii. Na początek równolegle z występami na boisku. Szukamy jednak co najmniej jeszcze jednego napastnika, mimo że pozyskaliśmy już Nemanję Nikolicia. Również dlatego, że po analizie doszliśmy do wniosku, że zespół powinien umieć grać również w takiej taktyce jak reprezentacja Polski, czyli w ustawieniu z dwójką atakujących. Bo taki często bywa najbardziej efektywny.

A oprócz drugiego atakującego - na jakie pozycje Legia szuka zawodników do wyjściowej jedenastki?

- Skrzydłowego, stopera, rozgrywającego i lewego obrońcy. Uznaliśmy, że taki jest wymóg chwili. Zarówno w polskiej ekstraklasie, ale i za granicą. Gości pokroju Ondreja, którzy mogą się u nas pięknie rozwinąć, ale i takich jak Nikolić, którzy od trzech lat gwarantują konkretną jakość. (…)

Nie sądzi pan, że trener Berg miał za dużą swobodę w klubie w minionym sezonie? I również ze względu na tak rozległe, i zaprzepaszczone, kompetencje dostał tak solidną porcję gwizdów na koniec sezonu?

- Jestem skłonny zgodzić się z taką tezą. Z zastrzeżeniem, że nikt w klubie nie spodziewał się oklasków po przegranym finiszu. W nowych rozgrywkach organizacja pracy pierwszej drużyny zostanie na pewno zmodyfikowana, ale jeszcze nie czas, aby mówić o szczegółach. Zresztą nastawienie drużyny na pewno też się zmieni. Nie trzeba być bowiem wnikliwym analitykiem, żeby zauważyć, że zbyt wiele razy Legia grała zbyt zachowawczo w minionym sezonie. I także dlatego wynik na koniec sezonu jest niesatysfakcjonujący.

Kogo z młodych zawodników chciałby pan kupić w ekstraklasie?

- Bardzo poważnie myślimy o Michale Heliku i już teraz będziemy rozmawiać o jego przejściu z właścicielami Ruchu Chorzów. Podoba mi się również Karol Mackiewicz, lewoskrzydłowy Jagiellonii. Pytanie tylko czy przed startem w kwalifikacjach pucharów jest sens rozmawiać o nim z Czarkiem Kuleszą? A w pierwszej kolejności cenię z młodych Karola Linetty'ego i Tomasza Kędziorę. Tyle że obaj wydają się w tym momencie z oczywistych względów poza naszym zasięgiem. Zresztą tego pierwszego pewnie i Lech nie zdoła zatrzymać.

Cały wywiad z prezesem Leśnodorskim można przeczytać na stronach "Piłki Nożnej".

Polecamy

Komentarze (87)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.