Leszek Miklas: Efekty zmian muszą być widoczne
15.06.2007 07:23
- Po pierwsze, eksperyment z Zielińskim w roli asystenta Wdowczyka się nie sprawdził. Mieliśmy prawo przypuszczać, że podobnie mogłoby być podczas pracy Urbana. Po drugie, Zieliński lepiej motywuje graczy, gdy pracuje samodzielnie. To pokazały jego pierwsze mecze po przejęciu drużyny od Wdowczyka. Rola asystenta mu nie służy, a na samodzielne prowadzenie zespołu takiego jak Legia nie jest jeszcze gotowy. Przegrany mecz z Górnikiem Łęczna pokazał to dobitnie - mówi prezes Legii <b>Leszek Miklas</b>
- Kto odpowiada za nieudane transfery, które Legia przeprowadziła zimą?
- Cóż, z transferami jest tak, że jedne są udane, a inne nie. Niektórzy gracze aklimatyzują się szybko, a inni nigdy Najlepszą receptą na udany transfer jest dokładna analiza umiejętności sportowych zawodnika oraz jego predyspozycji psychicznych. Błędy robi się najczęściej, gdy decyzje zapadają w pośpiechu.
- O transferach Legii decydował Dariusz Wdowczyk. Dlaczego swoich decyzji nie konsultował ze współpracownikami?
- Pierwsze o tym słyszę. Zimą nie angażowałem się zbyt mocno w sprawy sportowe, ale pamiętam, że kandydatury zawodników były analizowane w gronie współpracowników trenera. Nie zapominajmy jednak, że Wdowczyk był trenerem i jednocześnie menedżerem Legii. Miał dużą władzę.
- Do kiedy Legia będzie płaciła mu pensję?
- Do końca obecnego miesiąca.
- Jakim budżetem na zakup piłkarzy będą dysponowali Jan Urban i Mirosław Trzeciak?
- Wystarczającym do tego, by dokonać takich zmian w składzie, by zespół grał lepiej niż w poprzednim sezonie.
- Co czeka Edsona, Hugo, Juniora i Burkhardta?To piłkarze, którzy obciążają budżet Legii, ale mają małe szanse gry podczas rundy jesiennej...
- Kto powiedział, że mają mniejsze szanse od innych? To zbyt daleko idący wniosek.
- Edson odmówił gry w Łęcznej i samowolnie wyleciał do Brazylii. Czy zostanie ukarany?
- Jego kara nie ominie. Być może będziemy nawet wnioskować o ukaranie go do organów dyscyplinarnych PZPN.
- Dlaczego, mimo próśb trenera Jacka Zielińskiego, nie obiecał Pan piłkarzom premii za zdobycie Pucharu Ekstraklasy?
- Ponieważ te rozgrywki przynosiły nam straty, a nie zyski. Miałem się dzielić z zawodnikami stratami? Nie chcieliby tego. Walka o Puchar Ekstraklasy była dla nich testem zaangażowania. Niestety, oblali go.- Dlaczego nie chciał Pan, by Jacek Zieliński został asystentem Jana Urbana?
- O tym, że Urban będzie mógł sobie sam dobrać współpracownika, zdecydowały dwie rzeczy. Po pierwsze, eksperyment z Zielińskim w roli asystenta Wdowczyka się nie sprawdził. Mieliśmy prawo przypuszczać, że podobnie mogłoby być podczas pracy Urbana. Po drugie, Zieliński lepiej motywuje graczy, gdy pracuje samodzielnie. To pokazały jego pierwsze mecze po przejęciu drużyny od Wdowczyka. Rola asystenta mu nie służy, a na samodzielne prowadzenie zespołu takiego jak Legia nie jest jeszcze gotowy. Przegrany mecz z Górnikiem Łęczna pokazał to dobitnie.
- Jakie są rozbieżności między Legią a bramkarzem Janem Muchą w kwestii przedłużenia kontraktu?
- Niewielkie. Chodzi już tylko o wysokość kontraktu.
- Jakie transfery są przewidywane do klubu i z niego?
- Chcemy pozyskać zawodników lepszych od tych będących obecnie w naszym składzie lub takich, którzy dobrze go uzupełnią. Pożegnamy się z najmniej perspektywicznymi piłkarzami.
- Z jakich klubów propozycje ma Piotr Włodarczyk? Jego menedżer Grzegorz Bednarz twierdzi, że to oferty, których Legia nie może odrzucić.
- Włodarczyk w każdym okienku transferowym ma propozycje. Ostatnio obserwowali go menedżerowie z Turcji, Niemiec, Norwegii i Danii. Nie zamierzamy mu blokować możliwości gry w klubie zagranicznym. Jeżeli Bednarz zgłosi się do nas z propozycją nie do odrzucenia, na pewno jej nie odrzucimy.
- Dlaczego dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak okłamuje dziennikarzy?
- Trzeciak prowadzi politykę informacyjną zgodną z interesem klubu. Czasami musi dotrzymywać tajemnicy. Tak było m.in. w przypadku transferu Fabiańskiego, gdy życzył sobie tego Arsenal.
- Czyli Legia nadal ma zamiar prowadzić politykę dezinformacji mediów?
- Klub będzie prowadził politykę informacyjną, która będzie zgodna z jego interesem. W sytuacjach, gdy będzie to niezbędne, nie będzie informował dziennikarzy o wszystkich swoich posunięciach. Przecież my, w przeciwieństwie do mediów, nie będziemy spekulowali na temat transferów. Możemy tylko niezwłocznie informować, gdy je sfinalizujemy.
- Zaczyna się Pan powoli zachowywać jak poprzednik. Najczęściej odpowiada Pan wymijająco...
- Sugeruje Pan, że kiedyś zachowywałem się inaczej niż teraz? Nic bardziej mylnego. Odpowiadam na pytania na tyle precyzyjnie, na ile pozwala mi wiedza na dany temat lub na tyle, na ile konkretnie mogę odpowiadać. Wiem, że dziennikarzom łatwiej byłoby pracować, gdybym każdego ranka spowiadał się w szczegółach ze wszystkiego, co się dzieje w klubie. Wówczas nie byłbym jednak w stanie nim kierować.
- Po trzech latach wracacie do pierwotnej koncepcji budowy drużyny w oparciu o kupowanych młodych piłkarzy. Dlaczego wróciliście do punktu wyjścia?
- Lepiej jest mieć zawodników młodych, jeśli myśli się o budowie klubu w dłuższej perspektywie, a my nie tworzymy planu ratunkowego na jedną rundę. Transfery, do których się przymierzamy, świadczą o tym, że myślimy o klubie w dalszej perspektywie. Nie znaczy to jednak, że nowi zawodnicy nie będą grali w Legii od pierwszego meczu sezonu 2007/2008. Każdy z nich ma wystarczająco wiele doświadczenia, by bez obaw wyjść w pierwszym składzie Legii. Poza tym w drużynie mamy też kilku piłkarzy, którzy mają około30 lat. Młodzi będą mieli odkogo pobierać nauki.
- Przyjęliście więc opcję zero, budując drużynę od podstaw. Czy to oznacza, że trzy dotychczasowe lata ITI w Legii zostały stracone?
- Nie, opcja zero oznacza, że przychodzi nowy trener i prawie każdy z zawodników będzie miał u niego czyste konto. Niezależnie od stażu w Legii i od zasług. Wszyscy zaczynają z tego samego miejsca, który umownie możemy nazwać punktem zerowym. Nie oznacza to, że Legia jest w tym samym miejscu co trzy lata temu. To już inny klub. Pod wieloma względami. Głęboko wierzę, że zespół, który się stawi na pierwszym, poniedziałkowym treningu, też będzie inny od tego, który w kompromitujący sposób odpadł z rozgrywek o Puchar Polski i Ekstraklasy. Efekty zmian muszą być widoczne od zaraz, bo Legia z sezonu 2006/2007 wykorzystywała swój potencjał najwyżej w 50 procentach.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.