Domyślne zdjęcie Legia.Net

Liga nie tylko w Canal+?!

Marcin Szymczyk

Źródło:

20.01.2005 08:56

(akt. 29.12.2018 23:47)

Termin składania ofert upływa jutro na nabycie praw transmisyjnych z ligi polskiej na następnych parę lat. Na dziś zaplanowano spotkanie ostatniej szansy z udziałem wszystkich zainteresowanych. Może uda się uniknąć odwołania przetargu. Nawet jeśli okaże się, że jesteśmy jedynym oferentem, zaproponujemy PZPN godną sumę. Przecież nie chcemy uśmiercić produktu, który mamy pokazywać - mówi <b>Jacek Okieńczyc</b>.
Nie wiadomo, czy przetargu na prawa do transmisji ze spotkań ligi piłkarskiej w latach 2005 - 2008 nie trzeba będzie rozpisać na nowo. Dwa dni przed terminem przyjmowania ofert TVP i Polsat oświadczyły, że nie złożą żadnej propozycji. Zdaniem władz tych stacji dotychczasowy posiadacz praw Canal+, został tak uprzywilejowany w przetargu, że już dziś można go ogłosić zwycięzcą. Wczoraj prezesi zarządów TVP Jan Dworak i Polsatu Aleksander Myszka poinformowali wspólnie, że ich stacje - jak napisano w oświadczeniu "jedyne ogólnopolskie" - nie akceptują regulaminu przetargu, który "przewiduje, iż jeden wybrany podmiot ubiegający się o zakup praw został uprzywilejowany możliwością złożenia ostatniej oferty". Mówiąc krótko, gdyby np. TVP lub Polsat zaproponowały 30 mln złotych za sezon (na więcej podobno trudno liczyć), Canal+, by wygrać wyścig, musi tylko odpowiedzieć - w ciągu dziesięciu dni - czy jest stanie zapłacić tyle samo. - Nie będziemy uczestniczyć w przedstawieniu, którego scenariusz jest już znany - mówi "Rz" szef Redakcji Sportowej Polsatu Marian Kmita. - Moim zdaniem te dwie telewizje znalazły sobie świetny pretekst, żeby wycofać się z przetargu - replikuje "Rz" Jacek Okieńczyc, szef sportu w Canal+. - Regulamin jest znany od miesiąca. Nasza mocniejsza pozycja w przetargu wynika z poprzedniej umowy. Canal+ miał wyłączność na pokazywanie ligi przez ostatnie pięć lat, płacąc za to klubom i PZPN łącznie 271 mln złotych. Ta kodowana stacja była w tym czasie głównym żywicielem ligi i związek uznał, że należą jej się z tego powodu przywileje przy rozdzielaniu transmisji na kolejne lata. Prawo Unii Europejskiej zakazuje monopolizacji transmisji telewizyjnych, więc w przetargu, który w imieniu PZPN organizuje firma SportFive, prawa rozbito na kilka wariantów. Najdroższy daje przywilej pokazywania wszystkich meczów ekstraklasy i magazynów ligowych. Taki pakiet ma w tej chwili Canal+ i tylko przy ubieganiu się o niego może skorzystać z opcji "ostatniej oferty". Do wzięcia jest jeszcze sześć pakietów: prawo do emisji magazynu piłkarskiego ze skrótami z meczów, magazynu - forum dyskusyjnego, meczów derbowych, pakietu internetowego, newsów z ligi i pokazywania meczów w kinach. W rywalizacji o nie wszyscy oferenci będą równi. - My chcemy równości w całym przetargu - odpowiada Kmita. Polsat od początku był uznawany za głównego rywala Canal+ w walce o pierwszy, najobszerniejszy pakiet, bo tylko te dwie stacje mają kodowane tematyczne kanały sportowe. Dla telewizji publicznej, która zamierzała się ubiegać o magazyn ze skrótami, uprzywilejowanie Canal+ nie ma żadnego znaczenia. - Na pewno Polsat bardziej by ucierpiał w tej sytuacji, ale dla nas ważna była sama zasada równości szans - tłumaczy "Rz" szef sportu w TVP Robert Korzeniowski. Polsat, by wzmocnić swoją pozycję w walce o ligę, stworzył jednak nieformalne konsorcjum z TVP, z którą chce starać się także o prawa do pokazywania piłkarskich mistrzostw świata 2006 i kolejnych wielkich imprez futbolowych. Jeśli tej "spółce" udałoby się kupić prawa do ligi, wtedy nastąpiłby między nimi podział. "Publiczna" pokaże pewnie na żywo jeden najciekwszych meczów kolejki. Polsat oczywiście także (tak było podczas ostatniego mundialu w Korei i Japonii). Reszta spotkań będzie już jednak tylko dla stacji Solorza, która może zaserwować widzom także powtórki. Do tej pory zarządy obu stacji protestowały przeciwko punktowi o ostatniej ofercie, ale po cichu. Wczoraj wydały oświadczenie, że nie zgłoszą się do przetargu. Dlaczego? Telewizja TVN dotychczas jasno nie wyraziła zainteresowania przetargiem. Na pewno jednak chciałaby pokazywać mecze Legii, bo ITI (właściciel TVN) kupił warszawski klub. Ponoć szefom TVN także nie podobał się punkt o prawie ostatniej oferty, ale ostatnio nikt o tym nie wspomina, a stacja jest bardzo ważnym elementem w całej układance. Dopóki Canal Plus był osamotnionym graczem, nie miał szans w starciu z duetem Polsat - TVP. Nawet jeśli dałby tyle samo pieniędzy. PZPN lada dzień podpisze bowiem umowę o sponsoringu ligi przez Ideę. Wartość kontraktu to ponad 30 mln złotych za trzy lata. Sponsor ma jednak wymagania - w jednej z telewizji otwartych musi być pokazywany co najmniej raz w tygodniu magazyn ligowy. Pokazywanie ligi wyłącznie w Canal Plus powoduje niemożność spełnienia wymagań Idei. Canal Plus nie miał wyjścia. Musiał "wejść w układ" ze stacją otwartą. Może właśnie z TVN-em, który mógłby teraz liczyć nie tylko na mecze Legii, ale też na kilka innych łakomych kąsków. Wycofanie się TVP i Polsatu z przetargu teoretycznie ułatwia sprawę Canal Plus, ale stwarza wielki problem dla właściciela praw - PZPN. Szefowie francuskiej stacji wiedzą, że nie mają konkurencji i mogą złożyć znacznie niższą ofertę (obecna oscyluje w granicach 10 mln dolarów za sezon). Sęk w tym, że TVP i Polsat wydały na razie tylko oświadczenie. Żadne oficjalne pismo od obu stacji nie wpłynęło do firmy SportFive, która zajmuje się organizacją przetargu. Szefowie PZPN mają więc czas do piątku, by zachęcić "publiczną" i Polsat do złożenia propozycji (być może obiecają sprzedaż praw do pokazywania meczów reprezentacji po niższych cenach od obecnych). Jeśli nie, kluby stracą miliony dolarów. Dla kibiców nie ma to większego znaczenia. W przyszłym sezonie na pewno zobaczą część najciekawszych meczów za darmo w jednej z otwartych telewizji. Stacje kodowane, czy tego chcą czy nie, muszą im oddać część spotkań. Władze telewizji publicznej i Polsatu chciałyby rozpisania nowego konkursu ofert. Jak wynika z pisma - najlepiej już bez pośrednictwa SportFive. "Nie rozumiemy uporu, z jakim PZPN forsuje firmę pośredniczącą, zupełnie zbędną w negocjacjach" - piszą Dworak i Myszka. SportFive to jedynie firma usługowa organizująca konkurs. Nie ponosimy odpowiedzialności za jego treść, którą opracowały PZPN i Piłkarska Liga Polska. Oferty w zalakowanych kopertach trafią do naszej firmy, ale będą je oceniać przedstawiciele PZPN i PLP - twierdzi mocno poirytowany szef polskiego oddziału SportFive Andrzej Placzyński. Niewykluczone, że do bojkotu przyłączy się też TVN. Członkowie zarządu stacji nie zajęli wczoraj stanowiska. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wciąż zastanawiają się, co zrobić. Termin składania ofert upływa jutro. - Na dziś zaplanowano spotkanie ostatniej szansy z udziałem wszystkich zainteresowanych. Może uda się uniknąć odwołania przetargu - mówi jedna z osób uczestniczących w rozmowach.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.