Liga w loży szyderców
26.09.2007 11:22
W ósmej kolejce Orange Ekstraklasy drużyny zagrały bezkompromisowo – w żadnym spotkaniu nie zanotowano remisu. Zresztą niektóre zespoły, jak Odra czy Cracovia, wyraźnie nie chcą zdobywać punktów na obcych stadionach i wolą gromadzić oczka wyłącznie przed własną publicznością. Taka postawa zaowocowała w minionej serii spotkań zupełnym brakiem gościnności – gospodarze wygrali niemal wszystkie mecze fundując przyjezdnym smutne powroty do domów. Wyjątkowo uprzejmie zachowali się tylko piłkarze Zagłębia Sosnowiec wynagradzając Groclinowi porażkę w Pucharze UEFA.
Oprócz zawodników Zagłębia zasadę tę powinni wyznawać gracze Polonii Bytom, którym również nie jest dane rozgrywać mecze na własnym obiekcie, a jednak w tym klubie już od pięciu kolejek na plan pierwszy wysuwa się inna reguła – przede wszystkim nie strzelać bramek. Konsekwentnie realizowana wytyczna mogła legnąć w gruzach podczas spotkania z Wisłą, ale sędzia Leszek Gawron bardzo dbał by Polonia podtrzymała swoją passę spotkań bez gola – może chociaż w ten sposób beniaminek zawalczy o jakiś ligowy rekord?
Rekordu kolejnych zwycięstw z rzędu nie pobije już Legia Warszawa, która uległa Koronie. No, ale kielczanie, odmiennie niż piłkarze Polonii, przynajmniej na własnym boisku starają się kierować zasadą – przede wszystkim nie tracić bramek. Udało się to nawet z najskuteczniejszym do ósmej kolejki stołecznym zespołem, chociaż i tutaj niemałą rolę odegrał arbiter – Grzegorz Glilewski. Cóż, sędzia nie może pozwolić sobie na zapomnienie o gwizdku czy kartkach, ale regulamin nic nie wspomina o szkłach kontaktowych.
Podobny problem miał zresztą Paweł Gil prowadzący mecz w Lubinie. Nie zauważył on zagrania ręką w polu karnym, którego dopuścił się piłkarz Zagłębia – Sreten Sretenowić. Zawodnicy ŁKS zdobyli mimo to gola, za sprawą innego gracza z Bałkanów – Ensara Arifovica, na którego bynajmniej nie wpływa źle całodzienny post związany z ramadanem. Decyzje sędziego podczas całego meczu dość żywiołowo komentował trener łodzian – Wojciech Borecki, ale najwyraźniej jego oceny były zbyt subiektywne, bo obejrzał przez nie czerwony kartonik. Nie obejrzał natomiast decydującego trafienia dla gospodarzy autorstwa Manuela Arboledy i musiał być tym bardzo rozczarowany, ponieważ na pomeczowej konferencji jeszcze długo i dobitnie protestował, czym rozjuszył do białej gorączki Czesława Michniewicza. Chyba tylko ową gorączką można wytłumaczyć deklaracje szkoleniowca Zagłębia, że w czerwcu klub z Lubina ponownie będzie fetował tytuł mistrzowski, zwłaszcza że bliski opuszczenia drużyny jest m.in. najlepszy obrońca Arboleda oraz... sam Michniewicz.
Rozgoryczenie odczuwał w sobotę nie tylko trener Borecki (ŁKS nie zasilił bowiem konta punktowego, a mocno nadszarpnął finansowe z konieczności docierając do Lubina taksówkami), lecz również Orest Lenczyk, który głośno wyrażał dezaprobatę faktem, że w Bełchatowie na trybunach zasiada coraz mniej kibiców. Piłkarze Jagielloni wykazali się nie lada empatią i wielkodusznie, niemal bez walki oddali zwycięstwo potrzebującym gospodarzom. „Jaga” zresztą nie przejawia w obecnym sezonie chęci, by na obcych boiskach komukolwiek zabierać punkty.
Jeszcze dalej idzie Cracovia, która nawet nie strzela na wyjazdach bramek. Skwapliwie skorzystał z tego zespół Widzewa, który odniósł pierwszą ligową wygraną. No, ale czy wypadało inaczej, skoro na mecz pofatygowali się zawsze wierni – zwłaszcza przed wyborami – kibice robotniczego klubu w rodzaju Wojciecha Olejniczaka?
Najwięcej goli strzela w obecnych rozgrywkach drużyna Lecha Poznań. Ruch Chorzów zainkasował przy Bułgarskiej aż sześć bramek i z całą pewnością będzie to wydarzenie pamiętne, przynajmniej dla debiutującego między słupkami beniaminka – Matko Perdijicia. To doświadczenie może mocno odbić się na jego dalszej karierze, chociaż prawdopodobnie natychmiast po meczu uzyskał wsparcie od równie ostatnio dotkniętego przeżyciami bramkarza Lecha – Emiliana Dolhy. Trafień gospodarzy mogło być zresztą więcej, ale nad golkiperem z Chorwacji zlitował się Piotr Reiss pozwalając przeciwnikowi wybronić rzut karny. Przewrotność tego gestu staje się jasna, gdy skwapliwie odnotujemy, że „Reksio” i tak zdobył gola, a Lechowi i tak przyznano drugi rzut karny – tym razem wykorzystany przez Quinterosa. Ot, poznańska uprzejmość!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.