Domyślne zdjęcie Legia.Net

Los Karwana

Piotr Szydłowski

Źródło:

12.05.2006 05:41

(akt. 25.12.2018 20:12)

Przed czterema laty był ulubieńcem publiczności, a także podporą i jednym z symboli mistrzowskiej Legii trenera <b>Dragomira Okuki</b>. W 2002 roku kontuzja pozbawiła go pewnego wyjazdu z drużyną <b>Jerzego Engela</b> na turniej w Korei i Japonii. Po sukcesie w Legii wyjechał do berlińskiej Herthy, by wrócić po dwóch latach. Mijają jednak kolejne dwa sezony, a niezwykle przebojowemu kiedyś pomocnikowi nadal trudno odnaleźć formę, którą kiedyś stale czarował kibiców Legii i reprezentacji Polski. Dzisiejszy "Super Express" poświęca część swojej uwagi <b>Bartoszowi Karwanowi</b>.
Gdy koledzy fetowali tytuł mistrza Polski, on odsunięty od zespołu przez trenera Wdowczyka grał na IV-ligowym boisku w Warce. - Nie będę dziś świętował z kolegami tytułu mistrza Polski. Po tej rundzie czuję niesmak i niedosyt - mówi "Super Expressowi" smętny Bartosz Karwan. Akurat w Zabrzu legioniści pili szampana po zdobyciu mistrzostwa Polski. My rozmawialiśmy przed szatnią IV-ligowego klubu z Warki. Były gwiazdor Legii i reprezentacji Polski przyjechał tu z rezerwami wojskowego klubu na mecz okręgowej fazy Pucharu Polski. Zagrał zaledwie 20 minut i zszedł z powodu kontuzji. Od samego początku piłkarskiej wiosny nie znajdował uznania u trenera Wdowczyka. - Na pewno nie decydowała moja sportowa forma - twierdzi piłkarz. Karwan nigdy nie był wylewny w kontaktach z dziennikarzami. Na sugestię, że może "Wdowiec" go nie lubi, odpowiada tajemniczo: - Jeśli sądzą tak kibice i dziennikarze, to może coś w tym jest... Miejsce w składzie Legii stracił po pucharowym meczu w Kielcach (0:3). - Fatalnie zagrała wtedy cała drużyna - tłumaczy. - Bramki padły po indywidualnych błędach: na pewno nie po moich. Ale nie jestem osobą, która lubiłaby się żalić. - Jak trener będzie miał ochotę, to powie, o co tam chodziło - sugeruje. Po dwóch miesiącach powrócił do pierwszej jedenastki Legii. Znów w meczu z Koroną. Został zmieniony w przerwie. Krążą plotki, że w szatni awanturował się i rzucał... butami. - To bzdura! - komentuje. - Może coś tam powiedziałem, ale nie rzucałem obuwiem... To nie w moim stylu! - Nieprawdą jest też, że trener Wdowczyk ogłosił, że więcej w Legii nie zagram. Dziwię się, że takie rzeczy w ogóle wydostają się z szatni. Coś tu nie tak... Mógłbym mówić dalej, ale ja nie chcę psuć atmosfery. W niełasce u Wdowczyka znaleźli się także Tomasz Sokołowski II (gra w rezerwach) i Jacek Magiera (odszedł do III-ligowego Rakowa Częstochowa). - Tomek to świetny chłopak: mógłby grać w każdym zespole ligowym. Uważam, że z nim też postąpiono nie fair. Boli mnie, że odstawia się tak zasłużonych zawodników: mnie i Tomka, i jeszcze dłużej tu grającego Jacka, z którym postąpiono jak... no nie wiem już, jak to określić. Czy Karwan odejdzie z Legii? - Ja już wiem, co będzie, ale na razie nie ma co mówić - kończy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.