News: Łukasz Broż: Na Koseckiego trzeba zawsze uważać

Łukasz Broż: Na Koseckiego trzeba zawsze uważać

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

15.02.2018 09:03

(akt. 02.12.2018 11:36)

Tydzień temu Łukasz Broź rozmawiał z dyrektorem sportowym Ivanem Kepciją i usłyszał, że klub nie zamierza przedłużyć z nim wygasającej w czerwcu umowy. W najbliższy piątek piłkarz zapewne wystąpi w pierwszej jedenastce w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. - Jestem przygotowany na różne warianty, na grę w nowym klubie także. Wiem, że takie sytuacje się zdarzają. Nie mogę sobie jednak pozwolić, by zostać na lodzie. Nie kończę przecież jeszcze kariery, więc jeśli nie przedłużę kontraktu z Legią, rozpatrzę oferty z innych klubów - komentuje Broź na łamach "Przeglądu Sportowego".

- Nie ma co owijać w bawełnę, trzeba podejmować męskie decyzje, nawet jeśli są trudne dla obu stron. Mam rodzinę, nie tylko ja muszę być przygotowany na sytuację, kiedy zmieniam klub, miejsce zamieszkania, otoczenie. Zwłaszcza że tak długo jestem związanym z tym miastem.


W piątek do Warszawy przyjeżdża Jan Urban, szkoleniowiec, u którego zaczynał pan grać w Legii. I widzę, że na samo nazwisko na pana twarzy pojawia się uśmiech.


- Od razu przypomina mi się, jak na nas krzyczał, kiedy nie potrafi liśmy dobrze dośrodkować ze stojącej piłki. Bardzo się irytował, podchodził, pokazywał, jak to się robi. Konkretny trener, dokładnie wiedziałem, jak chce, żebym grał, miał jasne oczekiwania. Pierwsze pół roku odkręcałem się po przyjściu z Widzewa, dopiero po czasie odpaliłem. Ale wspominam go naprawdę dobrze.


Nie tylko Urbana pan zna, w Śląsku jest jeszcze kilku innych dobrych znajomych.


- We wtorek rozmawiałem z Marcinem Robakiem, którego znam z Widzewa. Mówił, że Arek Piech nie mógł się doczekać meczu z nami, ale dostał kartkę i nie wystąpi. Przyjeżdża też Kuba Kosecki. Jeśli zagram, pewnie się spotkamy na skrzydle.  W 2013 roku graliśmy przeciw sobie. Wyskakiwaliśmy do główki, zderzyliśmy się, musieli mnie zszywać. Został mi ślad po tym zderzeniu, do końca życia będę miał pamiątkę po Kosie. To dla obrońcy nie jest łatwy rywal. Takiemu zawodnikowi nie można dać rozwinąć skrzydeł, pozwolić się odwrócić z piłką. Jeśli zostawisz mu dużo miejsca, może się rozpędzić. I być naprawdę niebezpieczny.

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.