News: Łukasz Budziłek: Pokażę ludziom z Warszawy jak bronię

Łukasz Budziłek: Pokażę ludziom z Warszawy jak bronię

Igor Kośliński

Źródło: legia.com

03.06.2015 11:26

(akt. 07.12.2018 23:22)

Wierzę w trzy punkty, które przybliżą nas do europejskich pucharów. Jeśli pokażę ludziom z Warszawy, że potrafię bronić, będzie to mój mały sukces. Zachowuję spokój, nie mam problemów z zaśnięciem, a ręce mi się ze strachu nie trzęsą. Na razie skupiam się na odpoczynku i regeneracji, by pokonać Legię. W najbliższych godzinach poznamy też dokładny plan na ten mecz - mówi w rozmowie z serwisem Legia.com aktualny bramkarz numer jeden w Lechii Gdańsk Łukasz Budziłek, który przez pierwszą połowę sezonu 2014/15 był zawodnikiem Legii.

- Nie chcesz chyba powiedzieć, że to będzie mecz jak każdy inny. Nie masz nic do udowodnienia?

 

- Czy ja wiem? W Legii nie wszystko potoczyło się tak, jak to sobie wyobrażałem. Teraz jednak jestem w Lechii i to jej dobro leży mi na sercu. Chciałbym, żeby trzy punkty zostały w Gdańsku, a jeśli się do tego przyczynię, to będę miał dużą satysfację. Wierzę w trzy punkty, które przybliżą nas do europejskich pucharów. Jeśli pokażę ludziom z Warszawy, że potrafię bronić, będzie to mój mały sukces.

 
Pamiętam naszą rozmowę przed Twoim transferem. Nastawiałeś się na pierwszą jedenastkę, a czas pokazał, że trochę musiałeś na nią poczekać.

 

- Jeśli spojrzymy na zimową wymianę bramkarzy między Legią, Lechią i Bełchatowem, to wydawało się, że to ja mogę na niej najwięcej skorzystać. Los był na tyle przewrotny, że na swoją szansę musiałem czekać najdłużej, ale wierzę w to, że i najdłużej pozostanę między słupkami. Liczę na to, że trener będzie na mnie stawiał, a ja dam mu argumenty, że warto we mnie wierzyć.
 

- Nie miałeś chwili zwiątpienia? Nie wydawało Ci się, że trafiłeś z deszczu pod rynnę?

 

- Gdybym się poddał, to oddałbym sprzęt i powiedział "dziękuję". Wiadomo, były trudne chwile i myślenie: "Co jest grane? Co robię nie tak? Jak to zmienić?". W końcu przetłumaczyłem sobie, że nie mogę zaprzątać tymi myslami głowy. Zdałem sobie sprawę, że muszę ciężko pracować i cierpliwie czekać na swoją szansę. Jak widać - poskutkowało. Trener Brzęczek w końcu się do mnie przekonał i mi zaufał.
 

- My wierzymy, że to "Kuchy" złowi jakąś brameczkę.


- A ja wolę złowić piłkę kopniętą przez "Kuchego" (śmiech). Fajnie sobie pożartować przed meczem, ale jak już nadejdzie godzina zero i mecz się rozpocznie, to nie będzie sentymentów. Każdy gra dla swojego klubu, na cel drużyny i swoje nazwisko.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.