Łukasz Fabiański: Cieszę się, że tam byłem
27.06.2006 00:37
Najlepszy bramkarz Orange Ekstraklasy nie ma spokojnego urlopu. Odpoczywający po mundialu nad morzem <b>Łukasz Fabiański</b> nie może się wręcz opędzić od dziennikarzy. Wczoraj publikowaliśmy jego wywiad dla "Życia Warszawy", dziś z kolei długą rozmowę z golkiperem Legii zamieszcza "Gazeta Wyborcza".
Legia ciężko trenuje, a podstawowy bramkarz...
Jest nad morzem. Dostałem wolne od klubowych obowiązków do 30 czerwca. Jak co roku odpoczywam w Pobierowie, ale to czynny wypoczynek. Nie leżę plackiem, lecz codziennie biegam po kilka kilometrów. Nie chcę mieć żadnych kondycyjnych zaległości, gdy dołączę do zespołu. Na pierwszy trening stawię się w Warszawie 1 lipca.
Dlaczego reprezentacji nie wyszedł ten mundial?
Nie jestem pierwszą osobą, która to powie, ale także i moim zdaniem najbardziej szkoda pierwszego meczu z Ekwadorem i tej porażki 0:2. Gdyby ten mecz inaczej się potoczył i przyniósłby nam chociaż punkt, to mielibyśmy ogromną szansę na 1/8 finału. Gdyby udało się awansować do czołowej szesnastki, ocena występu kadry byłaby inna. Chyba nikt nie mówiłby o niespodziance, gdybyśmy odpadli po meczu z Anglią. Można tylko gdybać.
Z kadrą spędził Pan niemal miesiąc. Jaka była atmosfera w drużynie?
Jechaliśmy na obóz do Szwajcarii z nadziejami na dobry wynik w Niemczech. Pracowaliśmy ciężko, integrowaliśmy się i wśród nas nie było żadnych konfliktów. Każdy zdawał sobie sprawę, na jakie zawody jedziemy. Każdy chciał, abyśmy osiągnęli sukces. Może nas to przerosło? Nie wiem. Dobrego wyniku nie zrobiliśmy i zrobiło się bardzo niemrawo.
Wokół kadry było jednak sporo negatywnego zamieszania. To Wam nie przysporzyło sojuszników i nie pomagało.
O większości naszych problemów dowiedziałem się z prasy! Media często kreują jakieś wydarzenia, które mijają się z prawdą. Informacja na temat rzekomego buntu piłkarzy przeciw trenerowi była totalnym kłamstwem. To może irytować. Podobnie było już w trakcie naszego powrotu do kraju. Byliśmy na lotnisku i dostałem telefon z domu. Mama zapytała: "Dlaczego nie chcieliście wyjść do kibiców? W telewizji podali, że planujecie wyjść bocznym wyjściem...". Byłem zdziwiony, bo było jasne, że wyjdziemy głównym wyjściem i spotkamy się z fanami. Cieszę się, że byli na Okęciu, że nam podziękowali. Choć na pewno ani my, ani oni nie mieli powodów do radości.
Jest Pan rozczarowany, nie zagrawszy na mistrzostwach ani minuty?
Byłem przygotowany na to, że będę siedział na ławce. Zdawałem sobie sprawę, że mam najbardziej odległą drogę do bramki. Nie mam żalu do trenera. Nie mam żalu do siebie. Cieszę się, że tam byłem. To było wielkie przeżycie. Niesamowite wrażenia mam z Gelsenkirchen, gdzie kibice stworzyli świetną atmosferę. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Jeśli będzie mi dane zagrać na takiej imprezie, przy takich kibicach, nie spalę się już przy wejściu na murawę. Będę gotowy.
Pańskim zdaniem byliście kiepsko przygotowani fizycznie do gry na tym poziomie?
Mogę powiedzieć tylko za siebie. Czułem się bardzo dobrze. Fizycznie i psychicznie.
Na tle Ekwadoru wyglądaliście jednak bardzo źle.
Weźmy też pod uwagę presję, jaka towarzyszyła temu spotkaniu. Czasami można tego ciśnienia nie wytrzymać i to się odbija na dyspozycji fizycznej. To mogła być przyczyna naszej słabej gry z Ekwadorem. Ja to czułem, a nawet nie zagrałem. Obejrzałem się na trybuny i ciarki przeszły po plecach. Koledzy mogli temu nie sprostać.
Zmiana trenera kadry jest potrzebna?
Nie chcę o tym mówić, bo to nie ja o tym decyduję. Moim zdaniem trener Janas jest bardzo dobrym trenerem i dobrym człowiekiem.
Miał Pan okazję do nauki.
W wielu sprawach starałem się podpatrywać Artura Boruca. Imponuje mi jego spokój i psychiczne podejście do trudnych spotkań. Obserwowałem jego zachowanie na rozgrzewce, w trakcie meczu, poza boiskiem. Tomek Kuszczak też jest znakomitym bramkarzem, więc miałem od kogo się uczyć.
Boruc był najlepszym Polakiem w Niemczech?
Czy ja wiem? Na pewno jest w trójce wyróżniających się Polaków. Poza nim brawa należą się też Irkowi Jeleniowi i Bartkowi Bosackiemu.
Kto jest Pańskim faworytem do zdobycia Pucharu Świata?
Po ostatnich meczach na szczycie widzę Argentynę. Grają ładnie i skutecznie, są niezwykle groźni. Ich ćwierćfinał z Niemcami będzie wielkim wydarzeniem. Gospodarzom zawsze gra się łatwiej, a też nie mają słabej drużyny, jak mówiło się przed turniejem. Wygrany tego spotkania według mnie powinien zajść do finału. Tam też widzę Brazylijczyków, którzy wyraźnie się rozkręcają.
Który bramkarz zrobił na Panu największe wrażenie?
Od dawna podziwiam Gianluigi Buffona z Włoch, który od wielu lat broni na najwyższym światowym poziomie. Poza nim bardzo podoba mi się golkiper Argentyny Roberto Abbondanzieri, który świetnie gra nogami. Ma świetne wznowienia. Zagrywa piłkę bardzo dokładnie. Szkoda, że już nie ma w turnieju Holendra Edwina van der Sara i reprezentacji Czech z Petrem Czehem. Oni również są znakomici.
Już 4 lipca Legia zagra w Warszawie z Celtikiem Glasgow. Artur Boruc ma zagrać?
Rozmawiałem z nim na ten temat i mówił, że bardzo by chciał grać, nawet kilka minut. Będzie miał wtedy urlop, ale na Łazienkowską chce przyjechać i się pokazać. Czekam już na ten mecz. To superinauguracja sezonu.
W eliminacjach do Ligi Mistrzów zagracie z drużyną z Islandii lub Estonii. Co pomyślał Pan po losowaniu?
Dobrze, że nie jedziemy bardzo daleko i zagramy z drużyną z państw, które nie są zacofane piłkarsko. To nie Armenia lub Azerbejdżan. Poziom piłki w Europie się zrównoważył i nie można lekceważyć rywali. W tym dwumeczu będziemy faworytami. Musimy to potwierdzić.
Schody zaczną się w III rundzie...
Trafimy na mocny zespół. Arsenal lub Inter? Będziemy ustawiani na straconej pozycji, ale piłka nożna jest pełna niespodzianek. W ubiegłym roku słowacka Artmedia grała w Lidze Mistrzów, to chyba może grać tam również Legia? Będziemy o to walczyć, choć łatwe zadanie to nie będzie. Nie wybiegajmy w przyszłość. Najpierw powalczmy z rywalem z Islandii lub Estonii. Cieszę się, że przed startem ekstraklasy będziemy mieli okazję do gry z mocnymi drużynami we Francji. Starcie ze słynnymi PSG czy Olympique Marsylia będą znakomitym "przedbiegiem" i sprawdzianem naszej dyspozycji. Jeśli osiągniemy dobre wyniki, to będziemy mocniejsi psychiczne.
Do Legii dołączyło dwóch Brazylijczyków. To dobrze, że drużyna robi się coraz bardziej międzynarodowa? Jak niektórzy mówią - Legia cudzoziemska.
Jeśli transfery będą trafione, przyniosą pożytek drużynie, to nie widzę problemu. Z mocniejszą drużyną będziemy mieli większą szansę zaistnieć w Europie. Podniesie się poziom Legii, to i również lepszy będzie poziom polskiej piłki.
Jest Pan spokojny o miejsce w pierwszej jedenastce?
Nikt nie jest tego pewny. To trzeba sobie wywalczyć i potwierdzać umiejętności na każdym treningu i meczu. Teraz jest taka sytuacja: ja jestem nad morzem, a koledzy trenują. Przyznam szczerze, że dziwnie z tym się czuję, ale jak tylko dołączę do drużyny, będę chciał potwierdzić, że należy mi się miejsce w pierwszym składzie
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.