Łukasz Fabiański: Przepraszamy publiczność
24.07.2006 08:06
Piłkarze, dziennikarze, a w szczególności kibice wciąż rozpamiętują sobotnią porażkę w sobotnim meczu o Superpuchar z Wisłą Płock. Wszyscy zgodni są co do jednego - warszawska drużyna przegrała, bo nie za bardzo chciało jej się biegać i walczyć. O tym samym mówią też zresztą sami piłkarze, przepraszający za swoją postawę. Nam pozostaje mieć nadzieję, że wyciągną oni wniosek ze swojej fatalnej postawy i będą pamiętać, że każde zwycięstwo trzeba wywalczyć i wybiegać. W takim też tonie wypowiada się również w opublikowanym dziś w "Życiu Warszawy" wywiadzie <b>Łukasz Fabiański</b>.
Trener Wdowczyk po spotkaniu był bardzo zdenerwowany. Powiedział, że przeszliście obok meczu. Szczególnie pierwszej połowy nie potraktowaliście na serio.
Ma w stu procentach rację. Jaki jest charakter zespołu, tak wygląda gra. To nieładnie z naszej strony, że tak słabo wypadliśmy. Szkoda tego meczu, bo każdy chciałby wpisać do swojego CV zdobywca Superpucharu.
Z trybun wyglądało, jakbyście zlekceważyli publiczność, która przyszła zobaczyć dobre widowisko, za które zapłaciła, a otrzymała szmirę.
Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to na pewno tak wyglądało. Wypada nam przeprosić publiczność, która wspaniale nas dopingowała. My, niestety, nie dostroiliśmy się do tego poziomu. Nie zapieprzaliśmy na każdym kawałku boiska, a tego się od nas przecież wymaga. Wisła Płock nie miała zbyt wiele sytuacji. Poza kilkoma w pierwszej połowie, nie zagrażała nam. Ważne, żeby piłkarze grali na maksimum swoich umiejętności. To czasem jest lepsza droga do sukcesu.
Na początku straciliście gola z rzutu karnego, którego Pan sprokurował. Czy sędzia słusznie podyktował jedenastkę?
Spóźniłem trochę interwencję. Wyszedłem z bramki, ale kiedy zorientowałem się, że nie zdołam dojść do piłki, podkuliłem ręce i sunąłem po trawie. Nie zaatakowałem rywala i nie sfaulowałem go. Sądziłem, że rywal przeskoczy nade mną. On jednak i tak nie doszedłby do piłki. Drobił, drobił, aż w końcu zamiast przeskoczyć, sprytnie zahaczył o mnie nogą i teatralnie się przewrócił. Mam do siebie pretensję o to, że sprokurowałem karnego i dałem sędziemu powód do podjęcia takiej decyzji. Z perspektywy czasu uważam, że powinienem zostać w bramce.
W środę w meczu eliminacji do Ligi Mistrzów z Hafnarfjordurem będziecie chcieli zapieprzać czy pograć sobie w piłkę?
I to, i to. Mobilizacją do dobrego występu w środę jest fatalny mecz i przegrana z Wisłą. Każdy z nas wie, jak zagrał i musi wyciągnąć z tego wnioski. Myślę, że przed spotkaniem z Islandczykami powinniśmy jeszcze raz obejrzeć mecz. To będzie wystarczająca mobilizacja. Taka gra nie może nam się więcej przydarzyć.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.