Łukasz Koszarek
fot. Marcin Szymczyk

Łukasz Koszarek: Brąz byłby idealnym zakończeniem kariery

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

01.06.2023 17:55

(akt. 01.06.2023 17:56)

– Przytoczę cytat z mojego ulubionego filmu. "Wszystko, co ma początek, ma też koniec". Czuję się z tym dobrze, myślę, że to odpowiedni czas na taki krok. Oczywiście, nie jestem w 100 procentach spełniony, lecz to normalne, każdy sportowiec chce więcej – mówił na czwartkowej konferencji prasowej koszykarz Legii, Łukasz Koszarek, który zakończy karierę po sezonie 2022/2023.

– Po ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław nie mogłem zasnąć, gdyż było tak blisko kolejnego finału. Niestety, nie udało się.

– Zostały dwa spotkania. To byłby idealny koniec, by wygrać rywalizację o 3. miejsce i zgarnąć brązowy medal, czego bardzo życzę sobie, kibicom. Zapraszam na sobotni mecz, który wierzę, że będzie inny niż wszystkie. Sam jestem ciekaw, czy jest coś jeszcze w koszykarskim baku i czy wreszcie uda się trafić więcej niż jeden rzut.  

– Miałem myśli, by pograć jeszcze przez jeden sezon, powalczyć choćby o finał, ale poziom mojej gry nie był już satysfakcjonujący dla mnie, dla klubu pewnie też. To dobry czas na zakończenie kariery, choć nie ukrywam, że ostatnio, jak musiałem jeździć na sesje zdjęciowe związane z tym wydarzeniem, to zastanawiałem się nad ewentualnym przedłużeniem umowy o rok.

– Nie czuję się do końca spełniony, ale jestem za to w zgodzie ze sobą. Chciałbym podziękować wszystkim, których spotkałem w trakcie kariery – trenerom, zawodnikom, działaczom. Osobny akapit należy się Legii, całemu zespołowi medialnemu, który ostatnio mocno "grzeje" moje odejście, za co bardzo dziękuję.

– Czego zabrakło do 100-procentowego spełnienia? Jak grasz i jesteś ambitny, to zawsze chcesz wygrać każde mistrzostwo, wszystkie mecze. Ludzie byli pozytywnie zaskoczeni walką reprezentacji Polski w Chinach, ale wcześniej pojawiło się kilka turniejów, które nie wyszły, mimo że mieliśmy równie dobry skład. Jeśli chodzi o karierę klubową, to zasmakowałem Euroligi, europejskich pucharów, lecz może trzeba było dłużej zostać za granicą. Musi być niedosyt.

– Jeszcze chyba do mnie nie dochodzi, że kończę karierę. Myślę, że dopiero jak to stracę, to wtedy poczuję, jak bardzo to kochałem, jak będę za tym tęsknił. To taki etap, że w meczu są momenty, w których nie mogę zrobić tego, co kiedyś wychodziło dużo łatwiej. Proces myślenia był taki, że lepiej kończyć teraz, niż później się frustrować i mieć problemy z zasypianiem.

– Nie chcę myśleć, że mogłem mieć lepszą karierę, bo to mi w ogóle nie pomoże, aczkolwiek wiele decyzji podjąłbym inaczej. Grałem w koszykówkę 20 lat, nie miałem kontuzji, zawsze walczyłem o medale. Chyba byłoby trochę głupio, gdybym zaczął narzekać, że mogło to wyglądać inaczej. Znam kariery kolegów, którzy zaczynali ze mną, a kończyli grę w wieku 30 lat przez problemy zdrowotne czy błędne wybory.

– Wygrana na zakończenie kariery to coś, co pewnie dałoby trochę spokoju, szczególnie przez wakacje. Zawsze było tak, że jak kończyłem sezon przegraną, to myślałem o tym przez cały urlop.

– Przyszłość? Chciałbym zostać przy koszykówce. Jestem w stałym kontakcie z Radosławem Piesiewiczem (prezes Polskiego Związku Koszykówki – red.), rozmawiamy, ale najpierw musi się skończyć pewien etap, by mógł zacząć się kolejny.

– Kariera szkoleniowca? Lubię być w szatni, jeździć na mecze, dobrze czuję drużynę, byłem na konferencjach. Moja rola w reprezentacji, jako dyrektora, też pomaga, gdyż cały czas mogę przyglądać się Igorowi Miliciciowi, a także innym trenerom, gdy jeździmy na spotkania po Europie. Ta opcja za mną chodziła, ale wydaje mi się, że teraz jest daleko z tyłu.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.