Luquinhas - od spania na lotnisku do transferu do Legii
02.07.2019 14:20
Lucas Lima Linhares, bo tak nazywa się Brazylijczyk, trafił do Europy we wrześniu 2014 roku. Na zarejestrowanie jego certyfikatu w portugalskim związku piłkarskim musiał czekać kilka miesięcy. W nowym roku piłkarz mógł oficjalnie zadebiutować w barwach Vilafranquense. Wcześniej występował w brazylijskim zespole Ceilandense. Droga do poważnej piłki nie była jednak prosta. Jako 15-latek szukał szczęścia w klubach z Sao Paulo oraz Bahii. Tam obiecano mu porządną opiekę, indywidualnego opiekuna, pojechał więc w nieznane. Człowiek, który był wynagradzany za pomoc nastolatkowi, nagle zniknął, a młokos, nie chcąc martwić mamy, nie powiedział jej o tym ani słowa.
Został sam. Jeśli już udało się zdobyć coś do jedzenia, to jadł. Spał w miejscach publicznych, na dworcach czy lotniskach, jak miało to miejsce w Sao Paulo. A rodzina się zadłużała. Najbliższi tak mocno wierzyli w Lucasa, że robili wszystko, aby mu się powiodło. Ojciec sprzedawał warzywa na lokalnym targu, kokosów z tego nie było, a koszty utrzymania syna, duże. - Gdy wreszcie pojawiła się opcja ruchu, związania się z portugalskim klubem, musieliśmy go puścić. Nie mogliśmy rujnować jego marzeń - opowiadała w jednym z wywiadów dla gazety "Record" matka zawodnika.
- Ostatecznie w moim mieście zjawił się człowiek związany z Vilafranquense. Zaproponował mi wyjazd do Europy, a ja podjąłem rekawicę i zgodziłem się na takie wyzwanie - opowiadał zawodnik. Jednak łatwo nie było. Kiedy trafił do portugalskiego klubu dzielił mieszkanie z ... 13 innymi zawodnikami!
- Zawsze prosiłam go o to, by nie pozwolił, by futbol go zmienił. Wciąż pozostał skromnym człowiekiem - opowiadała matka, która dodawała, że jest niezwykle wdzięczna za warunki i opiekę, jaką jej syn otrzymał w Portugalii. Dla Vilafranquense strzelił piętnaście goli w 30 meczach.
Z czasem piłkarzem z niższej ligi zainteresowali się skauci Benfiki. Do transferu doszło szybko, a zawodnik trafił do drugiej drużyny. W Villafranquese podkreślano, że z klubu odchodzi zawodnik pełen pokory i gotowości do nauki. W lizbońskim klubie rozegał 14 meczów na poziomie drugiej ligi w sezonie 16/17, miał jedną asystę. Tylko w końcówce sezonu był wystawiany w podstawowym składzie, wcześniej pełniąc rolę rezerwowego lub nie łapiąc się do kadry meczowej. Na boisku spędził 605 minut w 42 kolejkach.
Luquinhas miał też okazję występować w jednym zespole z Luką Joviciem, który latem zmienił Eintracht Frankfurt na Real Madryt za blisko 60 mln euro. Razem z nimi trenował Romario Balde, aktualnie gracz Lechii Gdańsk. Po sezonie w stolicy Portugalii, mimo 4-letniego kontraktu, doszło do zmian w życiu skrzydłowego. Brazylijczyk zmienił klub trafiając do Desportivo Aves i prawie natychmiast został wypożyczony do środowiska, który doskonale znał - Vilafranquense. Po spędzeniu tam dwunastu miesięcy wrócił do Aves, gdzie trenował z zespołem do lat 23. Trzeba przy tym zauważyć, że Benfika zachowała sobie 50 procent praw z kolejnego transferu zawodnika. Przełom nastąpił w styczniu 2019 roku.
- W Benfice zacząłem piłkarsko dorastać, zdobyłem bezcenne doświadczenie i poznałem, czym jest naprawdę portugalski futbol. Po czasie widzę, że wciąż mogę się wiele nauczyć. Moją mocną stroną jest szybkość. Uważam się także za inteligentnego piłkarza. Wiem, że mocno grzeszę w aspekcie wykończenia akcji. Finalizacja to coś, nad czym muszę mocno pracować - stwierdził zawodnik po ostatnim sezonie. - To piłkarz, który może być lubiany przez trenera. Nie komplikuje sytuacji, za to zawwsze ma tę samą twarz, która pokazuje silne skupienie na treningach i bardzo dobrą mentalość. Musi poprawić wykończenie akcji i podejmowanie decyzji w ostatniej fazie akcji. Tworzy wiele sytuacji, dobrze radzi sobie z odbiorem piłki - opisywał skrzydłowego Leandro, trener zespołu Aves do lat 23. - Luquinhas ma wszystko, by zajść daleko - kwituje krótko w rozmowie z "O Jogo" Rodolfo Frutuoso pracujący w Villafranquese.
- Jeśli ktoś mi ufa, to chcę się za to odpłacić i jak najlepiej wykonywać swoją pracę - mówił po jednym ze styczniowych meczów Brazylijczyk. Początek roku był przełomowy dla Luquinhasa, który przebojem wdarł się do składu perwszego zespołu Aves. W rundzie wiosennej piłkarz rozegrał w portugalskiej ekstraklasie 17 meczów, w których nie strzelił żadnego gola, ale cztery razy asystował przy bramkach zdobywanych przez kolegów. Na boisku spędził 1400 minut, debiutując w rywalizacji z Vitorią Setubal. Najlepsza w wykonaniu zawodnika była zwłaszcza końcówka sezonu. Wtedy skrzydłowy miał trzy asysty w trzech kolejnych spotkaniach: ze Sportingiem, Vitorią Guimaraes oraz Belenenses. Jego zespół zakończył rozgrywki na 14. miejscu.
Runda wiosenna wzbudziła zainteresowanie kilku klubów Luquinhasem. Media w Portugalii zwracały uwagę na ofertę z bułgarskiego Łudogorca Razgrad. Z czasem pojawiła się też propozycja z Polski. Legii wpadł w oko w czasie wizyt skautów na meczach NOS Ligi, odtąd był obserwowany regularnie.
Legia pozyskuje skrzydłowego, który grał przede wszystkim po lewej stronie boiska. Wedle platformy "WyScout", przez całą ostatnią rundę 47,8% jego akcji kończyło się sukcesem. 22-latek oddał 30 strzałów, z których tylko osiem było celnych. Zawodnik wykonał 299 podań, z których 79,9% dotarło do partnerów z zespołu. W oczy rzuca się wskaźnik dryblingu. Na 100 prób, aż 75 z nich zakończyło się sukcesem. Gracz toczy również średnio 27 pojedynki z przeciwnikami na mecz, a wygrywa 42 procent z nich. Pozytywem jest wspomniany już przez jego trenerów fakt walki o piłkę w defensywie. Gracz może pochwalić się średnio 3,44 przechwytami na mecz. Do tego należy doliczyć średnio ponad 8 strat w każdym spotkaniu.
Luquinhas często schodzi do środka, co może budzić pewne skojarzenia z Guilherme. Piłkarz rzadko decyduje się na dośrodkowania, z których 40 procent dochodzi do partnerów z zespołu. Szybkość zawodnika sprawia zaś, że jest często faulowany przez przeciwników. W zakończonym sezonie nie było meczu, w którym nie zostałby powalony z przekroczeniem przepisów. Rekordem było spotkanie z Boavistą, kiedy Aves zyskało sześć rzutów wolnych po atakach rywali na Brazylijczyka. Zawodnik jest faulowany średnio cztery razy na mecz. Ze wzostem 169 cm nie jest skuteczny w walce o górne piłki. Luquinhas wygrał 28% pojedynków główkowych, które stoczył z rywalami.
Latem doszło do rewolucji na bokach pomocy Legii. Z klubu odeszli m.in. Michał Kucharczyk, Sebastian Szymański czy Iuri Medeiros, którzy zajmowali miejsca na boku boiska. Ostatnio z Legią związał się Arvydas Novikovas, a w składzie pozostają Salvador Agra i Dominik Nagy. O szansę walczą również młodzieżowcy, w tym Kacper Kostorz. Pole manewru ma zwiększyć Luquinhas, Brazylijczyk, który we wtorek powinien pojawić się w Warszawie, a po przejściu testów medycznych podpisać 3-letni kontrakt ze stołecznym klubem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.