Maciej Iwański: Jesteśmy silniejsi niż ostatnio
08.07.2009 09:56
- Jaka jest w tej chwili forma Legii? Biorąc pod uwagę wyniki meczów sparingowych i styl gry, jest bardzo dobrze. Wygrywamy, a co najważniejsze, naprawdę w dobrym stylu. Oczywiście wiemy, że jeszcze sporo trzeba poprawić. W trakcie rozgrywanych przez nas spotkań gdzieś tak kwadrans przed końcem brakuje trochę sil. Ale z drugiej strony codziennie trenujemy dwukrotnie, więc to normalne - mówi pomocnik Legii <b>Maciej Iwański</b>.
Zaczynacie spotkaniem w Lidze Europejskiej. W poprzednich latach w pucharach przeważnie dawaliście plamę. Rozmawiacie pomiędzy sobą co zrobić, żeby tym razem było inaczej?
- W ogóle o tym nie rozmawiamy. Chcemy wygrywać każdy mecz. Oczywiście czasem różnie to wychodzi, ale tego nie można przewidzieć. Na moment, w jakim teraz się znajdujemy, wyglądamy bardzo dobrze. Chociaż wszyscy wiemy, jaka jest piłka nożna, nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Ale akurat na razie tym się nie przejmujemy.
Tego lata nie ma wielkich transferów w Legii. Przydałby się wam jeszcze ktoś?
- To nie moja działka. Ja wiem i zawsze to podkreślałem, że ta drużyna ma bardzo duży potencjał, którego w poprzednim sezonie nie wykorzystała. Ale on nie uleciał, nadal w nas drzemie i mam nadzieję, że teraz zaczniemy grać na miarę tego potencjału. Stanowimy drużynę
ciekawych zawodników, docieramy się, wiemy, czego od nas wymaga trener.
Przyszedł Marcin Mięciel, wrócił Sebastian Szałachowski. Trener zapowiada, że częściej będzie grał dwoma napastnikami A to kogoś z trójki - pan, Roger i Piotr Giza może kosztować miejsce w podstawowym składzie.
- Może tak być, ale na razie nie ma sensu o tym myśleć. Wciąż jesteśmy w okresie przygotowawczym, każdy z nas jest inny. Jeden woli się zmęczyć, inny zachować więcej świeżości. Ustalenie optymalnego składu to jest ból głowy trenera. A nam rywalizacja wyjdzie tylko na dobre.
Wszystkich w zespole cieszą gole Szałachowskiego. To zawodnik, który znacząco może wzmocnić drużynę.
- Zdecydowanie tak. Sebek jest obdarzony niesamowitą szybkością, ma łatwość wychodzenia na pozycję, wykorzystywania okazji do zdobywania goli. Nie zawsze gra jak klasyczny napastnik. Często się cofa, operuje pomiędzy dwoma liniami, szuka podań, nie ma problemu, aby dograć mu piłkę.
A pana forma? Po rundzie wiosennej sam pan mówił, że jest niezadowolony ze swojej postawy.
- Niezadowolony i bardzo zdziwiony. Nie opuściłem żadnego treningu, sportowo wyglądało to dobrze. Może śmiesznie to zabrzmi, ale pilnowałem wszystkiego, treningów, diety, a na boisku tego nie było widać. Ale jak chce się zrzucić trzy kilogramy, to nie powinno robić się tego w miesiąc, ale przez pół roku, wtedy będzie bez szkody dla zdrowia. I mam nadzieję, że tak będzie ze mną i forma przyjdzie w tym momencie, w którym powinna. Na razie jest średnio, bo na dużą dawkę treningów organizm reaguje różnie. Ale ja swój znam, wiem, jak wyglądałem fizycznie w poprzednich latach i coś czuję, że będzie dobrze.
Wszyscy stęsknili się za golami zdobywanymi przez pana z rzutów wolnych.
- Ja także. Nie tylko za tymi z wolnych, ale w ogóle za bramkami. Bo połowa z tych, które dotychczas strzeliłem, nie padła ze stałych fragmentów. W Legii tak zdobyłem tylko jednego gola, w meczu ze Śląskiem Wrocław. Jednak ostatnio mało przebywałem w obrębie pola karnego, oddawałem mniej strzałów. Ale teraz to się zmieni.
Czy w zbliżającym się sezonie Legia będzie lepszym zespołem niż w minionym?
- Już jest. Porównajmy obecne zgrupowanie z tym ostatnim, które mieliśmy zimą w Hiszpanii. Tam od czasu do czasu narzekaliśmy na zmęczenie. Tutaj, w Austrii, tego nie słychać, a wydaje mi się, że treningi są cięższe. Z drugiej strony w tym roku mieliśmy 18 dni wolnego, a już po 10 musieliśmy realizować plany treningowe, które otrzymaliśmy przed wyjazdem. Wszyscy je wykonali naprawdę sumiennie, co widać na zajęciach. Mając miesiąc wolnego zdecydowanie ciężej jest to przygotowanie ponownie wypracować, nadrobić to, co się straciło. A tak teraz pracujemy tylko nad tą kropką nad i.
To może warto, żeby te przerwy były krótsze?
- Ja myślę inaczej. Wszystkie kluby na Zachodzie mają dwa miesiące przerwy, ale raz w roku. My dwa razy. I dwa razy musimy robić to, co oni raz. Jest większe prawdopodobieństwo popełnienia jakiegoś błędu. To nie jest tak, że my jedziemy na urlop i leżymy bykiem. Każdy z nas uprawia sport, bez niego nie potrafimy żyć. Oczywiście trening w klubie to zdecydowanie coś innego niż rekreacyjne bieganie za piłeczką do tenisa ziemnego czy gra w kometkę.
Rok temu trafił pan do Legii. Jest pan dzięki temu lepszym zawodnikiem?
- Nie lubię siebie oceniać. Na pewno bardziej doświadczonym. Dowiedziałem się wielu nowych rzeczy, popracowałem z innymi ludźmi. To zaprocentuje. Rozmawiał w Austrii
Rozmawiał: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.