Domyślne zdjęcie Legia.Net

Maciej Iwański: Legia gra ciekawiej niż Wisła

Tomasz Parzybut

Źródło: Legia.Net

29.06.2008 10:33

(akt. 20.12.2018 07:57)

- Urodziłem się w Krakowie, ale na tym kończą się moje związki z tym miastem. Z Krakowa rodzice wyprowadzili się kiedy miałem 1,5 roku, nawet nie pamiętam tamtego okresu. Całe życie mieszkałem na Śląsku. Nie ukrywam, że chciałem przejść zagranicę, ale nie oznacza, że do Legii poszedłem z konieczności. Cieszę się na samą myśl reprezentowania tego klubu - mówi nowy nabytek Legii <b>Maciej Iwański</b>.
20 czerwiec 2008 podpisuje pan kontrakt z jednym z największych klubów w kraju. Poczuł pan, że któreś z marzeń właśnie się spełnia? - Jestem bardzo zadowolony z tego, że trafiłem właśnie do Legii. Tutaj trzecie czy czwarte miejsce na koniec sezonu jest uznawane za porażkę. Liczy się tylko mistrzostwo. Walka o najwyższe cele bardzo mi odpowiada. Gra w Legii jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Wiem też, że wymagania w stosunku do mojej osoby są bardzo wysokie, wierzę, że sprostam zadaniom. Liczył pan które to już podejście Legii? O transferze do Legii pisało się już 6 lat temu, kiedy był pan jeszcze zawodnikiem Szczakowianki Jaworzno. Była szansa na to by już wcześniej tu trafić? - Z tego co mi wiadomo to jest to pierwsze podejście. Wcześniej o zainteresowaniu moją osobą pisali dziennikarze jednak to nie przekładało się na konkretne oferty. Jakie cele stawia pan przed sobą po przejściu do Legii? - Myślę przede wszystkim o awansie sportowym. Grając w Legii walczy się wyłącznie o najwyższe trofea, nie zaskoczę tutaj nikogo jeśli powiem, że myślimy o Mistrzostwie Polski. Wierzę, że dobrze zaprezentujemy się w Pucharze UEFA. Później mam nadzieję, że będzie nas czekała gra w Lidze Mistrzów. Chciałbym by kibice doczekali w końcu gry polskiej drużyny w fazie grupowej. Wierzę, że stać nas na to, przecież gra tam wiele zespołów, które są w naszym zasięgu. Nie tak dawno, trzy miesiące temu powiedział pan, że nie Wisła ani Legia a przejście do klubu zagranicznego jest dla pana priorytetem. Nie miał pan żadnej propozycji spoza granicy? - Zdaje się, że te słowa wypowiedziałem znacznie wcześniej. Potwierdzam, nie otrzymałem żadnej propozycji zagranicznej, co nie oznacza, że do Legii poszedłem z konieczności. Cieszę się na samą myśl reprezentowania tego klubu. Ponoć przed rozmowami na Łazienkowskiej była jeszcze propozycja z Reymonta. Dlaczego wybrał pan jednak stołeczny klub? - Wisła zgłosiła się po mnie ale w przerwie zimowej. Rozmowy obu klubów nie przyniosły efektów. Co ciekawe wiślacy ponownie przypomnieli sobie o mojej osobie kiedy ja byłem już w Warszawie. To zdecydowanie za późno. Urodził się pan w Krakowie, więc może bliżej było panu do zespołu Białej Gwiazdy? - Tak, ale na tym kończą się moje związki z tym miastem. Z Krakowa rodzice wyprowadzili się kiedy miałem 1,5 roku, nawet nie pamiętam tamtego okresu. Całe życie mieszkałem na Śląsku. W stolicy ma pan ponoć szczególnego kibica, który namawiał pana na przejście do Legii - Tak, mowa o moim ciotecznym bracie, który od zawsze chodzi na Łazienkowską. O tym, że powinienem przenieść się do stolicy mówił mi od dawna, namawiał mnie szczególnie w ostatnim okresie. Fakt, że w Warszawie mam rodzinę także jest dla mnie ważny. Wiem, że mam tu z kim porozmawiać i w razie konieczności poprosić o radę. To rozumiem, że przy okazji odwiedzin ciotecznego brata ten pewnie wyciągał pana na mecze Legii? - (śmiech). Pamiętam kiedy pierwszy raz z wujkiem i kuzynem wybrałem się na Łazienkowską. Na meczu niestety nie byliśmy (chwila zastanowienia)... ciocia bała się nas puścić (śmiech). W pamięci zapadł mi szczególnie mecz Ligi Mistrzów kiedy Legia podejmowała Blackurn. Warszawianie wygrali 1:0 po bramce Jerzego Podbrożnego. W Zagłębiu grał pan m.in. z ekslegionista Piotrem Włodarczykiem, rozmawiał pan z nim o transferze? - To wszystko wydarzyło się tak szybko, że nawet nie miałem okazji porozmawiać z Piotrkiem. Jednak dużo wiem o stołecznym klubie właśnie z jego opowiadań. Jak wspominał Legię? - Piotrek zawsze w ciepłych słowach wypowiadał się o klubie w którym spędził tyle lat. Mówił o niesamowitej presji, która towarzyszy zawodnikowi na każdym kroku oraz wspaniałych kibicach. Miało dla pana znaczenie, że trener Urban podczas Mistrzostw Europy był współpracownikiem Leo Beenhakkera? - Nie, zupełnie na to nie patrzyłem. Bardziej koncentrowałem się na stylu gry przyszłego klubu. Pod tym względem Legia wypadła bardzo interesująco. Bardziej niż Wisła? - Przyznam, że już w ubiegłym sezonie bardziej podobał mi się legijny hiszpański styl gry. Zresztą trener Urban oraz Mirosław Trzeciak są tego gwarantem. Preferuję techniczny futbol, grę krótkimi podaniami „klepką”. Porównując te dwa obecnie najlepsze kluby bynajmniej dla mnie lepiej wypada Legia, zresztą nie tylko pod względem stylu gry. Rozmawiał Tomasz Parzybut

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.