Maciej Iwański: Myślę, że to dobry krok
20.01.2011 07:26
Dla Legii oferta z Manisasporu to okazja, której nie mogła odrzucić. Dwa i pół roku temu Iwański trafił do Warszawy z Zagłębia Lubin za 650 tys. euro, co było wtedy rekordem transferowym między polskimi klubami. Zaproponowano mu pensję sięgającą blisko 250 tys. euro, bo oczekiwano, że piłkarz, który zdobył mistrzostwo Polski z przeciętną drużyną, notując przy tym 17 asyst, poprowadzi Legię do mistrzostwa i europejskich pucharów. Niestety tak się nie stało.
Za swego rozgrywającego, któremu 30 czerwca wygasa kontrakt, stołeczny klub dostanie nieco mniej niż jego roczne zarobki przy Łazienkowskiej. Według "Przeglądu Sportowego" Legia rozpoczęła rozmowy od 300 tys. euro, Turcy dawali 200 tys. euro, ostatecznie musieli trochę dołożyć. Warszawianie sprzedają więc Iwańskiego za mniej-więcej 1/3 kwoty, jaką zapłacili przy okazji jego transferu z Zagłębia latem 2008 roku. Przejście "Ajwena" do Manisasporu miało być przesądzone już przedwczoraj. - Myślę, że do czwartkowego wieczora wszystkie formalności zostaną załatwione. W Manisasporze gra kolega Bruno Mezengi i bardzo chwalił ten zespół - stwierdził na łamach "PS" rozgrywający dla którego jest to drugie podejście do ligi tureckiej. W 2006 roku miał związać się z Antalyasporem, był nawet na miejscu, ale w ostatniej chwili zrezygnował, bo klub nie był w stanie przedstawić gwarancji finansowych.
Iwański przez większość swego 2,5-rocznego pobytu w Warszawie, był jednym z filarów zespołu, ale nie było mu dane zdobyć ze stołeczną jedenastką, ani mistrzostwa Polski, ani jakiegokolwiek uznania w europejskich pucharach. Jedyne trofeum jakie wywalczył z Legią, to zdobyty kilka tygodni po transferze z Lubina Superpuchar Polski. W ostatnim roku mocno przylgnęła do niego za to łatka człowieka z trudnym, konfliktowym charakterem. - Największe pretensje miałem o negatywną motywację. Kłócił się z kolegami nawet podczas gierki na treningach - wspomina cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Jan Urban. Były szkoleniowiec Legii przyznaje jednak, że pod jego okiem Iwański pracował należycie. Ale gdy trener Białas objął pogrążoną w kryzysie Legię i chciał integrować zespół, wykręcił się, twierdząc, że ma małe dziecko i nie może spędzać w klubie więcej niż trzy godziny dziennie. W najbliższych tygodniach okaże się, czy dyrektorom Miklasowi i Jóźwiakowi uda się załatać dziurę w składzie po odejściu niesfornego rozgrywającego.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.