Maciej Rosołek 19 października

Maciej Rosołek: Cieszę się, że współpracuję z trenerem Vukoviciem

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: sport.tvp.pl, TVP Sport

09.04.2022 11:20

(akt. 09.04.2022 11:24)

– Nie obawiamy się Lecha. Zgadzam się z tym, że to mocny zespół z szeroką kadrą. Rywale mają równą drużynę, ale perspektywa tego meczu raczej mnie ekscytuje. Słyszałem, że na trybunach zamelduje się komplet kibiców. Czasami nawet wolę słyszeć wyzwiska kibiców, bo znajduję w tym pokłady motywacji – mówił w rozmowie z TVP Sport zawodnik Legii, Maciej Rosołek.

Kosta Runjaić jest mocno przymierzany do roli szkoleniowca Wojskowych w kolejnym sezonie. Stawiam, że do was także docierają różne informacje z mediów.

– Szczerze mówiąc, unikam czytania informacji dotyczących takich tematów. Myślę, że podobnie jest z resztą kolegów. Mogę powiedzieć, że cieszę się, że współpracuję z trenerem Vukoviciem, bo to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza osoba na stanowisku szkoleniowca, jaka może być w tym momencie, ale też w kontekście, na przykład, kolejnego sezonu. Nie wiem, co będzie dalej, ale nikt o tym nie myśli. Chcę korzystać ze współpracy z obecnym trenerem i odpłacać w miarę możliwości jak najlepszą grą.

Spodziewałeś się, że będzie tak dobrze? Od początku rundy regularnie dostajesz szanse w składzie. Po kontuzji Cezarego Miszty stałeś się wręcz pewniakiem, bo spełniasz też wymogi formalne w kwestii gry młodzieżowca.

– Nawet gdyby Czarek był zdrowy, to i tak widziałbym dużą szansę na grę. W trakcie rundy wiosennej tylko choroba wymogła moją pauzę, a poza tym dostawałem okazję pokazania się w każdym meczu. Pamiętajmy też, że zdarzały się mecze, w których na boisku było trzech młodzieżowców, bo trzeba wspomnieć o Maiku Nawrockim.

Nie spodziewałem się, że będzie to tak dobrze wyglądało. Nastawiałem się na jedną czy dwie szanse, dalszą walkę. Nie chciałem się nastawiać zbyt dobrze, by potem się na tym nie przejechać i nie zawodzić. Z pewnością pomogła mi trochę ogólna sytuacja. Pole manewru w ofensywie zmniejszyło się po odejściu Mahira Emrelego. Potem do Stanów Zjednoczonych wyjechał Luquinhas i zrobiło się jeszcze więcej przestrzeni. To z pewnością mi pomogło, choć traktuję to pod hasłem elementu niezależnego ode mnie szczęścia. Ale sądzę też, że wykorzystałem szanse od trenera Vukovicia.

Nie irytuje cię to, że w Legii nigdy nie jesteś napastnikiem?

– Może trochę… Zawsze uważałem, i to się nie zmienia, że najlepiej się czuję jako napastnik. To pozycja, na której mogę najmocniej pomóc. Nie oszukujmy się, nie mam cech typowego skrzydłowego. Staram się, jak tylko mogę, ale nie da się mnie porównać z Luquinhasem. Nawet futbolowy laik stwierdzi to gołym okiem. Może nie jest to irytacja, ale chciałbym kiedyś pokazać się w ataku. Ale przede wszystkim chcę doceniać grę w Legii i wykorzystywać dane szanse. Gra na innych pozycjach też może być rozwijająca.

Jak odbierasz rundę wiosenną? Serii dobrych wyników nikt nie zabierze Legii, choć wydaje się, że porażka w Pucharze Polski zabolała.

– Tak jest. Mieliśmy z tyłu głowy fakt konsekwencji, które będą związane z porażką w Częstochowie. Przed rundą rozmawialiśmy o tym, że kluczowe jest utrzymanie w lidze. Zagrożenie było spore, a po porażce z Wartą… To był kulminacyjny moment, a widmo pierwszej ligi pojawiło się w każdej głowie. Nikt nie rozważał wtedy tematu Pucharu Polski.

Kiedy nasza pozycja w tabeli zaczęła się stabilizować, to apetyt zaczął rosnąć. Puchar Polski stał się realną szansą na eliminacje europejskich pucharów w kolejnym sezonie. Szkoda, że nie udało się tego zrealizować, ale nie traktujemy tej sytuacji tak, że rozgrywki się już skończyły. Wciąż mamy o co grać. Chcemy sobie zapewnić utrzymanie pod kątem matematyki, a co będzie dalej? Zobaczymy.

Wierzysz w czwarte miejsce Legii na koniec sezonu?

– Wierzę. Myślę, że podobnie jest z innymi zawodnikami Legii. Proszę mnie jednak zrozumieć dobrze – nie jest tak, że to myśl zaciemniająca wszystko inne. Kluczem jest skupienie się na poszczególnych spotkaniach. Istotne jest regularne punktowanie i wygrywanie. Najpierw chcemy zapewnić sobie spokojne utrzymanie, a potem będziemy mieli spokojne głowy. Czwarte miejsce nie będzie łatwym celem, bo czeka nas sporo trudnych spotkań, ale zrobimy wszystko, by w ten sposób załapać się do eliminacji europejskich pucharów.

Całą rozmowę można przeczytać w serwisie sport.tvp.pl.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.