Maciej Skorża: Chcę kontynuować pracę w Legii
02.06.2011 09:16
Czego się pan nauczył przez ten rok?
- Po pierwsze, nigdy nie obrażaj się na dziennikarzy (śmiech). Nie reaguję na krytykę w mediach tak histerycznie jak kiedyś. Nabrałem większego dystansu do siebie, może bardziej krytycznie patrzę na swoje trenerskie kwalifikacje. Szczerze mówiąc, przychodząc do Legii powiedziałem sobie, że na pewno dam radę, szybko ułożę drużynę, będziemy ładnie grali i wygrywali. Podchodziłem do wszystkiego bezkrytycznie, a okazało się, że na pewnych rzeczach połamałem sobie zęby. To była duża lekcja pokory i dobrze mi to zrobiło, mam nadzieję.
Przed Wami walka o europejskie puchary - tylko dwa mecze i faza grupowa.
- Tylko dwa, walniemy Atletico i i do przodu (śmiech). Rywale będą trudni ale skupmy się na tym aby odpowiednio skonstruować zespół na puchary. Gra w pucharach to mój cel, na krajowym podwórku udało się trochę zdobyć. Mamy atut - jesteśmy silniejsi psychicznie. Ci nowi zawodnicy, Ivica Vrdoljak, Manu, Ariel Cabral - jeśli zostanie - już wiedzą, co to jest Legia Warszawa.
Przed rokiem nie udały się wam transfery. Czego się nauczyliście i co trzeba zrobić, żeby takie błędy się już nie powtórzyły?
- Uuuu, dużo się nauczyliśmy. Przed rokiem pewnych rzeczy nie przewidzieliśmy. Nie wzięliśmy pod uwagę, a od tego powinniśmy zacząć, aspektu mentalnego. Z Legii odeszło wielu piłkarzy, którzy byli ważni na boisku i poza nim, tworzyli atmosferę, oblicze tej drużyny. W to miejsce pozyskaliśmy dużą grupę obcokrajowców, którzy mieli zadanie być świetnymi piłkarzami, znieść presję, walczyć o mistrzostwo. A gdy przeanalizujemy, kto taką rolę odgrywał w poprzednim klubie, to wyjdzie, że poza Ivicą - nikt. Nie byli przywódcami w swoich zespołach, a Ariel Cabral, Marijan Antolović i Bruno Mezenga, to bardzo młodzi gracze. My ich rzuciliśmy na głęboką wodę, w nowym klubie, obcym kraju. Tu zabrakło nam trochę wyobraźni.
Nie żałuje pan słów o Ogbuke, że nie ma w polskiej lidze takiego piłkarza?
- Bo nie ma (śmiech). Felix ma ogromny potencjał, w sensie umiejętności technicznych, ale nie potrafił tego sprzedać. Miał bardzo mało czasu i nie wyglądało to najlepiej. Przyszedł dlatego, że oczarował mnie swoją grą, liczyłem, że szybciej do nas trafi. Ale to nie jest wina Marka Jóźwiaka, on robi co może ale jest sam. Ja bym szukał możliwości wzmocnienia tego pionu, rozbudowania. Oczywiście wiąże się to z nakładami finansowymi, ale jeśli policzymy, ile straciliśmy na nieudanych transferach, to per saldo się to opłaci.
Zapis całej rozmowy znaleźć można w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego. Więcej także na sports.pl.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.