Domyślne zdjęcie Legia.Net

Maciej Skorża: Nie będziemy szukali usprawiedliwień

Piotr Szydłowski, Emil Kopański

Źródło: Legia.Net

27.06.2010 10:07

(akt. 15.12.2018 23:17)

- Z całą pewnością kibice są bardzo istotnym elementem w grze drużyny. Kiedy prowadziłem Wisłę, fani na Reymonta bardzo nas wspierali. Śmiem twierdzić, że bez ich dopingu nie byłoby tych mistrzostw Polski, które udało się zdobyć. Jeśli chodzi zaś o stadion Legii, wiem, jaka panowała na nim ostatnio atmosfera. Mam nadzieję, że na nowym, pięknym stadionie fani będą pomagać nam swoim dopingiem, że sytuacja ulegnie zmianie - mówi w wywiadzie dla serwisu Legia.Net trener "Wojskowych", <strong>Maciej Skorża</strong>.
- Jeśli jednak nie, będziemy musieli sobie radzić bez wsparcia ze strony kibiców. Na pewno nie będziemy szukać usprawiedliwień słabszej dyspozycji w tym, że ktoś coś krzyknął pod czyimś adresem. Liczę jednak na to, że wszystko się ułoży i kibice wesprą nas w ligowej walce.

Rozmawiamy właściwie tuż po zakończeniu pierwszej gry wewnętrznej podczas trwającego zgrupowania. Jakie są pierwsze refleksje i czy widzi Pan już elementy, które chciałby Pan skorygować przed sparingami z GKP i Widzewem?

- To co na pewno będę chciał zmienić, to umiejętność utrzymania się przy piłce. Mieliśmy z tym problem. Zbyt szybko jedna i druga drużyna po odbiorze traciła ją. Na pewno będziemy starali się grać troszkę bardziej agresywnie z przodu po stracie piłki, żeby jak najszybciej być w stanie ją odebrać. Myślę, że jak na pierwszą taką grę, to było sporo ciekawych akcji - kombinacyjnych, przenoszenia ciężaru gry, czy przyspieszania w strefie obronnej przeciwnika. Myślę, że mogę być zadowolony z gry, zważywszy na krótki czas, jaki razem pracujemy. Szczególnie cieszę się jednak z podejścia zawodników i ich zaangażowania.

Jak Pan ocenia wynik odbytych w środę badań wydolnościowych? Czy któryś z wyników zmusił Pana do korekty wcześniejszych założeń treningowych?

- Nie, wyniki wypadły bardzo obiecująco. Widać, że zawodnicy nie zmarnowali tego okresu przejściowego i wykonali to, co mieli zadane. Oczywiście, na podstawie tych badań zróżnicujemy obciążenia treningowe. Niektórzy będą musieli pracować więcej, a niektórzy nie potrzebują już tak dużo pracy w pewnych zakresach. Tego typu badania są więc dla trenera bardzo pomocne. Przede wszystkim mam jednak obraz tego, jak na tle innych drużyn ligowych prezentuje się Legia w kwestii wydolności. Muszę powiedzieć, że to może być nasza siła.

Zabrał Pan na zgrupowanie liczną grupę zawodników z Młodej Legii. Czym kierował się Pan powołując na obóz tak wielu młodych piłkarzy? Czy którykolwiek z nich jest w stanie już teraz nawiązać rywalizację o miejsce w składzie?

- Zależało mi, aby na początku przygotowań mieć dobre rozeznanie na temat najzdolniejszej młodzieży, jaka jest w klubie. Nie ukrywam, że bardzo bym chciał, aby możliwie jak najwięcej młodych zawodników było w pierwszej drużynie i przede wszystkim regularnie grało w lidze. Chciałem na tym pierwszym zgrupowaniu przyjrzeć się jak największej grupie. To są zawodnicy wskazani przez trenerów grup młodzieżowych. Oni wytypowali tych zawodników w konsultacji z Jackiem Magierą, który ma świetne rozeznanie w tym środowisku. W tej chwili właśnie dajemy szansę tym zawodnikom. Są dwa sparingi, w których oni też będą występować i po tym zgrupowaniu będę miał w miarę rzetelny obraz możliwości tych graczy. Na razie nie chciałbym jednak operować nazwiskami. Oczywiście, że wśród nich są tacy, którzy bardziej w tym momencie podobają mi się od innych, ale na razie nie chcę ich w szczególny sposób wyróżniać.

A co ze zgrupowaniem we Francji? Czy tam również da Pan szansę młodym zawodnikom, czy też ograniczy Pan liczbę młodych piłkarzy?

- Pojadą ci, którzy będą mieli największe szanse na grę. Tam zabiorę troszkę mniejszą grupę zawodników. Siłą rzeczy będzie więc musiała nastąpić jakaś selekcja tej grupy, bo ona jest zbyt liczna do normalnej pracy na co dzień, również podczas takiego zgrupowania. Na pewno zawodnicy teraz walczą, aby w tej kadrze pozostać na stałe.

Czy szanse na znalezienie się w zespole mają nadal Pance Kumbev i Martins Ekwueme, którzy nie przyjechali z drużyną do Grodziska?

- Z tego co wiem, mają oni propozycje z innych klubów i prawdopodobnie odejdą z Legii.

Do zespołu dołączyło wielu zawodników zagranicznych. W jakim stopniu bariera językowa jest problemem - nie tyle na treningach, co w życiu drużyny? Jak temu zaradzić?

- Na pewno to jest jakieś utrudnienie. Mam nadzieję, że nie będzie to urastało do rangi problemu i nie używałbym tego rodzaju określenia. Liczę, że szybko sobie z tym poradzimy. Jestem po rozmowach indywidualnych z tymi zawodnikami. Oni wiedzą, że wymagam od nich, aby w miarę szybko opanowali podstawowe zwroty piłkarskie w naszym języku i powoli to już robią. Na stałe będą również musieli uczyć się języka w podstawowym zakresie. Oni się przed niczym nie wzbraniają - wręcz przeciwnie - widzę, że niektórzy często powtarzają sobie polskie zwroty, lub pytają o nie innych zawodników. Nowi piłkarze będą się moim zdaniem starali, aby ta bariera językowa nie była problemem i żebyśmy potrafili mówić na boisku jednym językiem.

Czy zawodnicy, którzy w ostatnim czasie dołączyli do drużyny dysponują wystarczającym potencjałem, aby stanowić o sile zespołu w rozgrywkach o europejskie puchary?

- Tak, jak najbardziej. Po pierwszym tygodniu pracy mogę powiedzieć, że widzę tutaj większą grupę zawodników, którzy mają potencjał, aby skutecznie rywalizować w europejskich pucharach.

Czy mamy w Polsce zawodników, którzy mogliby wzmocnić Legię i którzy prezentują podobny poziom do nowo sprowadzonych zawodników?

- Są tacy zawodnicy w Polsce i ja ich widzę. Ich pozyskanie do Legii jest jednak bardzo trudne do zrealizowania. Nie chcę jednak wymieniać nazwisk. Takich piłkarzy jest niewielu, ale kilku chętnie widziałbym w szeregach Legii.

Czy wiadomo już kto będzie nowym kapitanem Legii, a jeśli nie, to jakie będą kryteria oraz proces jego wyboru?

- Jest zbyt wcześnie, aby o tym mówić. Na razie obowiązki kapitana pełni Tomek Kiełbowicz. Pod koniec zgrupowania we Francji dojdzie do wyboru rady drużyny i kapitanów, bo ich musimy wybrać trzech - głównego i dwóch zastępców. Jeśli chodzi o formę wyboru, to bardzo bym chciał, aby tego wyboru dokonała drużyna - zawsze w swojej dotychczasowej pracy taki sposób właśnie praktykowałem, chcąc aby był to reprezentant drużyny na boisku. Myślę, że tak to będzie wyglądało. Nie sądzę, żeby przez ten czas nie wykreowały się tak silne osobowości w drużynie, które ciągnęłyby grupę za sobą. Wierzę i jestem przekonany, że tak będzie. Chciałbym jednak zaznaczyć, że jeśli zobaczę, że będzie z tym problem, to nie wykluczam sytuacji, że to ja wskażę tego kapitana - przynajmniej w pierwszym okresie. Myślę jednak, że tak nie będzie.

Po przyjściu do Wisły, w celu integracji zespołu, organizował Pan swoim podopiecznym atrakcje typu wyścigi na gokartach. Czy w Legii, na obecnym etapie, też przydałyby się takie metody, i jeśli tak, to czy będzie Pan chciał je zastosować?

- Zabiegi, które mają na celu zintegrować grupę są zawsze pożądane i potrzebne. Tutaj na pewno też będziemy takie zabiegi stosować, choć na razie nie chcę mówić, co to będzie konkretnie. Obecnie potrzebuję troszkę czasu, aby poznać swoich zawodników poprzez rozmowy indywidualne i obserwacje. Dzięki temu, będzie można zobaczyć, co najlepiej będzie na nich działało i czego im tak naprawdę potrzeba w tej grupie. Bierzemy więc to wszystko pod uwagę. Wstępny plan innych aktywności, tych pozaboiskowych, które mogą nam pomóc scalić tę grupę, jest już nakreślony. Sądzę, że zawodnikom będzie się to podobało.

Po objęciu stanowiska pierwszego trenera Legii, wspominał Pan, że będzie Pan chciał stosować w drużynie modyfikowany na różne okoliczności system 4-3-3. Czy może Pan scharakteryzować to ustawienie i określić role piłkarzy grających w nim na poszczególnych pozycjach?

- Zadania zawodników na poszczególnych pozycjach będą determinowane przez predyspozycje tych piłkarzy. Ja na przykład teraz poznaję dokładniej takich zawodników jak Manu, Vrdoljak, czy Mezenga. Muszę zobaczyć, jakie są dokładnie ich silne i słabe strony, w czym czują się dobrze, a w czym troszkę gorzej. To tyczy się także pozostałych zawodników. Dopiero potem będą wchodzić w grę ustalenia pewnych niuansów. Założenia w tym systemie będą stałe, tak jak w przypadku każdej drużyny grającej tym systemem. Specjalnie mówiłem od początku o pewnym modyfikacjach, bo podejrzewałem, że drużynie te zmiany będą potrzebne. Na mówienie o systemie gry jest jednak teraz zbyt wcześnie. Bardzo bym chciał, żebyśmy grali 4-3-3 i żeby to fajnie wyglądało. Muszę jednak poczekać na pewne próby, które wykonamy w meczach sparingowych grając tym systemem. Wtedy będę podejmował decyzję, czy to jest na pewno to, co najbardziej tej drużynie pasuje. Nie ma nic gorszego, niż ślepy upór trenera w narzucaniu jakiejś koncepcji, która drużynie nie pasuje i zespół się w niej nie realizuje. To doprowadziłoby tylko do złych sytuacji.

Czyli bierze Pan pod uwagę to, że w razie takiej potrzeby, drużyna będzie grała na przykład taktyką z jednym napastnikiem?

Nawet siłą rzeczy muszę brać takie rozwiązania pod uwagę. Przykładowo, w tej chwili Takesure Chinyama nie trenuje. Wczoraj jego kolano znowu napuchło i wciąż tak na dobrą sprawę nie wiem, kiedy będę mógł z niego skorzystać. W tej chwili mamy do dyspozycji trzech rasowych, typowych napastników: Donga, Mezengę i Górskiego. Na razie nie potrafię odpowiedzieć jednak na pytanie, czy to jest trójka, która gwarantuje nam dobrą grę w systemie 4-3-3. Z ustawieniem musimy więc poczekać. Jest za wcześnie, żebym już teraz się zdeklarował, że będziemy grali na pewno takim, a nie innym systemem.

W Legii nie sprawdziło się wielu uznanych szkoleniowców. Można tu wymienić choćby taką postać, jak Kazimierz Górski. Czy przed podjęciem pracy z Legią przeszło to Panu przez głowę, jako myśl, obawa?

- Obawy nie było, bo traktuję Legię jako bardzo ciekawe wyzwanie w swojej trenerskiej pracy. Zdaję sobie sprawę z jakichś pułapek, które czychają na trenera, który pracuje z tą drużyną. Bardzo jednak chciałem tego spróbować i bardzo się ucieszyłem z tej propozycji. Traktuję to jako coś niezmiernie pozytywnego, cieszę się, że przede mną stoi takie wyzwanie. Jestem przekonany, że jeżeli będziemy wszyscy solidnie pracować oraz zarówno zawodnicy, jak i sztab będą dobrze współpracowali (bo też się dopiero w tym sztabie poznajemy), to efekty pracy przyjdą bez względu na to, jaka jest otoczka dookoła. Na tym się skupiam - na rzetelnej, dobrej pracy. To musi przynieść efekty.

W sondzie zamieszczonej w serwisie Legia.Net, spośród ponad 4 tysięcy głosujących, łącznie przeszło 60 proc. skłania się ku opinii, że jest Pan odpowiednią osobą na stanowisku trenera Legii. Czy może się Pan ustosunkować do tych wyników?

- Zwykle takie sondy można traktować na zasadzie zabawy. Pamiętam, że przychodząc do Wisły Kraków, miałem niewiele ponad 10% podobnego poparcia, a później to się zmieniało. Wszystko zależy od wyników i tego, czy oczekiwania kibiców i właścicieli będą spełniane. Poprzez to będzie postrzegana moja praca. Cieszę się, że mam tak duże poparcie na początku. 60 proc. w momencie, kiedy nie było jeszcze pierwszego meczu, to jest niezły wynik, ale traktuję to wszystko z przymrużeniem oka. Muszę tutaj stawić czoła wyzwaniu, musimy mieć dobre wyniki, żeby mieć poparcie kogokolwiek.

Polecamy

Komentarze (152)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.