Maciej Skorża: Wciąż nie jest dobrze
08.11.2010 09:08
- Musiałem próbować różnych rozwiązań, dałem szansę nowym zawodnikom. Pomyliłem się w doborze taktyki. Przed sezonem błędnie założyłem, że ta drużyna zdominuje rywali, będzie grać pressingiem i strzelać po kilka goli w meczu. Liga boleśnie to zweryfikowała. Zmyliły mnie dobre sparingi z czołowymi klubami francuskimi oraz Arsenalem. Kontuzjowani byli podstawowi obrońcy. Zamiast Rzeźniczaka, Choto, Astiza i Kiełbowicza grali Kneżević, Jędrzejczyk, Wawrzyniak i Komorowski. Wydawało mi się, że receptą na te kłopoty będzie dwóch defensywnych pomocników, ale przeciwnicy łatwo nas mijali i stwarzali okazje. Szczególnie przy Łazienkowskiej, kiedy to my próbowaliśmy atakować. Drużyna długo szukała swoich atutów. Gdybym był jej trenerem w poprzednim sezonie, nie byłoby tej sytuacji. Ale ja też jestem nowym elementem tej układanki. Potrzebowałem czasu, by poznać zawodników, dobrze poczuć się w szatni, a pewnych kwestii doświadczyć na własnej skórze. Okazało się to bolesnym doświadczeniem, ale inaczej się nie dało.
Poznał pan już możliwości swoich piłkarzy? O sile Legii stanowią dziś m.in. Machnowskyj, Komorowski, Radović i Kucharczyk - to nie są piłkarze z plakatu o "Legii, o jakiej marzyłeś", tylko rezerwowi z początku sezonu.
- Dostali szansę, w wielu przypadkach dzięki zbiegowi okoliczności, i ją wykorzystują. Wiele karier tak się zaczęło. Radovicia znałem z ligi trzy lata. Był skrzydłowym. Myślicie, że przychodząc do Legii, od razu wiedziałem, że będzie grał za napastnikiem? Miał na lewej stronie rywalizować z Maćkiem Rybusem. Widząc jednak, jak porusza się na treningach, pomyślałem, żeby przesunąć go do środka. Po raz pierwszy za napastnikiem zagrał we wrześniu w sparingu z Legionovią. Dziś prowadzi grę. Gdybym na pierwszy mecz z Polonią Warszawa wystawił taki skład, jak jest dziś, byście pomyśleli, że oszalałem. Takie pieniądze wydane na transfery, a grają Kucharczyk z Komorowskim.
Czy umiejętności nowych zawodników nie można było zweryfikować wcześniej? Na żywo przed transferem widział pan tylko Vrdoljaka.
- Nie będę się tym zasłaniał. Latem Ariel Cabral grał w podstawowym składzie i byłem z niego zadowolony. Po meczu z Arsenalem nikt by nie powiedział, że jest słaby. Bruno Mezengę od początku uważałem za zmiennika Chinyamy, który miał dla nas strzelać gole. Nie mogłem przewidzieć, że problemy "Chinyego" ze zdrowiem tak się spotęgują.
W bramce postawił pan na 21-letniego Chorwata Marijana Antolovicia. Dziś jest numerem trzy. Nie można było przewidzieć, że sobie nie poradzi w nowym otoczeniu?
- Nie mam bramkarza o klasę lepszego od innych. Antolović przyszedł jako następca Jana Muchy, dlatego miałem do niego więcej cierpliwości. Wszedł do zespołu, który grał słabo. W niektórych momentach sam sobie nie pomagał, ale były mecze, w których bronił świetnie. Szukanie winnego porażek rozpoczęło się od bramkarza i to bez wątpienia również miało wpływ na jego postawę w kolejnych meczach.
Tłumaczył mu pan, dlaczego stracił miejsce w składzie?
- Ważnych decyzji nigdy nie zostawiam bez rozmowy. Z Marijanem rozmawiali też członkowie zarządu. Po powrocie z październikowego zgrupowania chorwackiej młodzieżówki sam zgłosił, że jest wybity z rytmu i nieprzygotowany do gry. Teraz spokojnie ćwiczy, zdjąłem z niego presję i nie wykluczam, że jeszcze w tej rundzie wróci między słupki.
- Liczyłem, że z Piotrkiem osiągnę ten sam efekt co z Maćkiem i Kubą, ale on, niestety, się poddał. Żałuję.
- Proszę sobie wyobrazić duża windę. Wchodzi pan do niej, naciska przycisk i widzi sygnał, że nie pojedzie, bo jest zbyt obciążona. Trzeba kogoś wysadzić. I to osoby znaczące... W pracy z Iwańskim nie chcę się sugerować opiniami innych. Wiem, że ma trudny charakter, ale to dobry piłkarz. Jako trener Legii muszę spróbować wyciągnąć z niego to, co najlepsze. Nie mogę kopnąć go w tyłek i powiedzieć "nie chcemy cię tu".
- Jedno i drugie, ale podstawą jest forma. Ten, kto źle wygląda na treningu, nie ma szans na grę. Z Michałem to rzeczywiście był akt desperacji. Podświadomie wiedziałem, że muszę mu dać szansę. Wolałbym, żeby wchodził przy stanie 2:0 niż 0:2 ze świadomością, że ma coś zmienić.
W Legii jest dwóch innych młodych piłkarzy, których wprowadził Jan Urban. Maciej Rybus i Ariel Borysiuk szybko wywalczyli sobie miejsce w składzie, ale potem zatrzymali się w rozwoju. W tym sezonie Borysiuk odzyskał formę, Rybus gra przeciętnie. To oczywiste, że młodzi mają wahania, ale co zrobić, żeby Kucharczyk nie wpadł w taką stagnację?
- Młody piłkarz to wyzwanie dla trenera. Receptą dla Michała jest systematyczna i sumienna praca. Bez poważnej przyczyny nie odpuszczę mu żadnego treningu. Dużo z nim rozmawiam. Sprawdzam, jak radzi sobie z tym, że "Gazeta Wyborcza" robi z nim wywiad albo Canal+ zaprasza do studia. Dla 19-nastolatka z Nowego Dworu Mazowieckiego to musi być coś nowego. W jego przypadku jestem dobrej myśli. Widzę, że im lepiej gra, tym większą ma determinację do pracy. Nie chce się przeprowadzić do Warszawy. Woli mieszkać z rodzicami i codziennie dojeżdżać na treningi. Tłumaczy, że nie chce się rozpraszać. Tu siedziałby w domu i nie wiadomo co przyszłoby mu do głowy. Podoba mi się takie zachowanie. To spory talent, może grać w ataku i na skrzydle. W Świcie, grając z lewej strony, strzelił 14 bramek.
A co z Borysiukiem i Rybusem?
To pan nakazuje Borysiukowi strzelać z 35 m nawet spod linii bocznej?
- Nie? Ale może wziął sobie do serca słowa trenera, który zawsze mu powtarza: "Jeśli masz dobrą okazję do strzału z dystansu, próbuj". Ma najlepsze uderzenie w drużynie. Zdobywa fantastyczne bramki, po których koledzy z zespołu biją mu brawo. Musimy to kiedyś sfilmować i wrzucić na YouTube?a (śmiech). Spokojnie, zacznie trafiać w meczach. Zobaczycie.
- Tak, łowiłem łososie (śmiech). Od jakiegoś czasu, gdy mam wolną chwilę, wsiadam w samolot i latam oglądać piłkarzy. Ale nie zdradzę dokąd. Niektórych widzieliśmy w ten weekend już po raz trzeci.
Czyli za zimowe transfery będzie odpowiadał Maciej Skorża?
- Tak. Będę miał o nich więcej danych niż o tych sprowadzonych latem.
Na jakich pozycjach Legia chce się wzmocnić?
- Szukamy środkowego napastnika, stopera i na dwie inne pozycje.
Rozmawiali: Kuba Dybalski, Robert Błoński
Zapis całej rozmowy dostępny w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.