News: Maciej Szczęsny: Za Hasiego konie miały łby spuszczone

Maciej Szczęsny: Koledzy przepijali moją karierę

Marcin Szymczyk

Źródło: Rzeczpospolita

18.09.2011 09:16

(akt. 04.01.2019 13:43)

<p>W sobotniej "Rzeczpospolitej" możemy przeczytać obszerny i bardzo ciekawy tekst i Macieju i Wojciechu Szczęsnym. Kilka wątków dotyczy naszej Legii Warszawa. Na początku o tym jak Maciej trafił na Łazienkowską. - Do mieszkania na osiedlu Za Żelazną Bramą przyjeżdża legendarny prezes Widzewa Łódź Ludwik Sobolewski. Maciej dogaduje się co do trzyletniego kontraktu, ma dostać piękne mieszkanie. Piłkarzem Widzewa miał stać się 1 lipca, 11 kwietnia trzepak przygniótł Natalkę. Dwa dni później zmarła.<br /> - Zadzwoniłem do pana Sobolewskiego, odmówiłem przyjazdu. Musiałem zostać w Warszawie, tu była nasza rodzina, tu był grób naszej córki. Podpisałem kontrakt z Legią na pięć lat, na dużo gorszych warunkach. Wiedzieli, że zgodzę się na wszystko - opowiada Szczęsny.</p>

O niedoszłym transferze do Anglii


- O Macieja Szczęsnego Anglia pytała dwa razy. Kiedy jego Legia wygrała z Sampdorią Genua w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów, zgłosił się Manchester United. Sprawę odkładano, bo Legia w następnej rundzie miała się mierzyć właśnie z Anglikami i żadna ze stron nie chciała być posądzona o grę pod stołem. Wszystko pro forma, bo Szczęsny w meczach z Manchesterem i tak nie mógłby zagrać: w Genui Roberto Mancini - obecnie trener milionerów z City - strzelił gola na 2:2 i tak szybko chciał zabrać piłkę z siatki, że popchnął Szczęsnego. Polski bramkarz, leżąc, wymierzył lewego prostego. Obaj piłkarze dostali po żółtej kartce, ale dla Macieja była to już druga i musiał zejść z boiska. Pierwszą dostał za zbieranie z boiska monet 500-lirowych. Manchester nie doczekał się odpowiedzi w sprawie transferu, bo Szczęsny w Polsce stał się bohaterem. United odesłani zostali z kwitkiem. Kupili Petera Schmeichela. Szczęsny komentuje w swoim stylu: - A mogli trafić lepiej.


Później chciało go jeszcze Reading, gdzie kolegę z Polski zachwalał Dariusz Wdowczyk. Legia odpowiedziała, że piłkarz nie jest na sprzedaż, i klub ma dla niego lukratywny kontrakt. Bramkarz stwierdził, że jego noga więcej na Łazienkowskiej nie postanie, bo wcześniej Legia odmawiała rozmowy o nowej umowie. Przez dziesięć dni był bezrobotny, ale zadzwonił Andrzej Woźniak z Widzewa, mówiąc: "Przyjeżdżaj, bo mnie kupuje Porto". Tak, po latach, Szczęsny trafił do Łodzi.


O kolegach z Legii


W Warszawie nie był specjalnie lubiany przez kolegów. Nie pił, nie imprezował. Wspomina o grupie terroryzującej resztę, która grała, a inni - jak choćby trener Andrzej Strejlau - tańczyli. Wiedział, że rywalizacji ze Zbigniewem Robakiewiczem nie przegrywa podczas treningów, ale swoją nieobecnością przy barze w Garażu - knajpie tuż przy stadionie Legii. Robakiewicz później przegrał jednak z kretesem. - Koledzy przepijali moją karierę. Znacznie wcześniej mogliśmy być mistrzem Polski, dużo dalej mogliśmy zajść w Europie.


O relacjach z kibicami


Przejść z Legii do Widzewa, to jak zmienić Barcelonę na Real. Trudno jednak wyobrazić sobie, by Luis Figo (Portugalczyk ośmielił się na taki transfer) założył glany i po zmianie barw poszedł na Camp Nou zapytać się kibiców, czy na pewno coś do niego mają. Szczęsny poszedł na Żyletę. Do dyskusji nie było chętnych. Pan Maciek nigdy nie bał się kibiców, a oni jego odwagą byli trochę oszołomieni. W Stalowej Woli po wygranej z Legią na boisko wbiegli chuligani. Szczęsny, broniąc się, uderzył jednego z nich głową w nos. Myślał, że zabił. Reszta się rozstąpiła. Stal najpierw przepraszała za zajście, ale przy wyjeździe z miasta policja szukała bramkarza w autokarze, bo poskarżył jej się uderzony kibic.


O transferze Wojtka z Legii do Arsenalu


Transfer przeprowadzał Jacek Bednarz, ale spraw pilnował także ojciec. Poinformował Anglików, że muszą dać synowi skończyć gimnazjum. Później walczył a Legią, gdzie wojtek trafił z Agrykoli. Klub nie chciał go puścić do Arsenału, więc Maciej poprosił o rozmowę z Mariuszem Walterem. W Legii wyżej się nie dało. Nie była to dyskusja o sporcie, piłkach i bramkach. Szczęsny poprosił Waltera, by postawił się na jego miejscu i wyobraził sobie, że ktoś blokuje karierę jego synowi. Legia wyraziła zgodę na odejście Wojtka. - Jak już przeszedł odprawę na lotnisku, to usiadłem na krawężniku i płakałem przez 40 minut. Ludzie się zatrzymywali i pytali, czy mi samochód ukradli albo czy ktoś umarł. Po trzech dniach okazało się oczywiście, że życie jest piękne.

Polecamy

Komentarze (57)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.