News: Maciej Wandzel: Kibice tracą najwięcej

Maciej Wandzel: Kibice tracą najwięcej

Marcin Szymczyk

Źródło: Piłka Nożna

29.12.2014 13:25

(akt. 08.12.2018 05:20)

- Rok 2014 już praktycznie za nami, patrząc pod kątem aspektu finansowego mogło być lepiej. Już sam awans do IV rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów czyli przejście Celtiku Glasgow, dałby nam zysk większy o prawie 2 miliony euro od wypracowanego. A zatem kwotę, którą trudno odrobić w Lidze Europy – opowiada w rozmowie z tygodnikiem „Piłka Nożna” współwłaściciel Legii, Maciej Wandzel.

fot. Mateusz Kostrzewa / legia.com

Błąd proceduralny z Celtikiem


- Na koniec stycznia jest wyznaczone posiedzenie składu orzekającego trybunału w Lozannie. Legii nie chodzi już w tym momencie o kontynuowanie sporu ani nawet o kwestie finansowe, choć oczywiście trzeba grać do końca o korzystne zakończenie. Chcemy po prostu wyjaśnić wątpliwą kwestię, i jesteśmy to winni całemu środowisku legijnemu. To była ogromnie zawstydzająca sprawa, ale nie było tak, że znaleźliśmy jedyną winną w osobie pani Ostrowskiej. Odeszła na własną prośbę, bo w mediach została kozłem ofiarnym, na co nie mieliśmy żadnego wypływu. W ogóle nie chcieliśmy nikogo obarczać winą, właściciele i zarząd wszystko wzięli na siebie. A przede wszystkim szybko wyciągnęliśmy wnioski i wzmocniliśmy zespół ludzki odpowiedzialny za te sprawy. Szeroko rozumiane relacje z UEFA są teraz zarządzane w sposób kompetentny i, powiedziałbym, wysoce profesjonalny. Naprawdę dmuchamy na zimne. Łatwo nie jest, bo pewnie jesteśmy w Nyonie pod szczególną kuratelą.


Sprawa Krystiana Bielika


- Nie ma nic wspólnego z sytuacją budżetową. Po prostu wielki klub wykonuje wysiłek, aby dołączył do niego młody polski zawodnik. Legia jest w zupełnie innej lidze zarówno pod względem finansów, jak i marki na świecie od Arsenalu, a z niewolnika nie ma pracownika. Krystian jest w Legii otoczony megaopieką, i wszyscy chcielibyśmy, aby grał przy Łazienkowskiej przez długie lata. Pewnych kwestii jednak nie przeskoczymy. On to musi sam przemyśleć. Chcemy zatrzymać go na lata. Tylko musimy podchodzić do zagadnienia pragmatycznie. Zawodnik musi podzielać nasz pogląd, rodzice w przypadku 16-letniego zawodnika również, i na dodatek jego menedżer. Mamy ważny kontrakt z Krystianem jeszcze przez 2,5 roku, zawodnik ma zarysowaną stałą ścieżkę kariery, myślę, że jest zadowolony z przeprowadzki do Warszawy, bo trener na niego stawia. Tyle że jesteśmy średniakiem europejskim i musimy się liczyć z tym, że znajdą się tacy - jak Arsenal - którzy mają nad Legią przewagę finansową i prestiżową. A że cenimy sobie młodych ludzi, którzy chcą grać w najlepszych klubach na świecie, to nie chcemy niszczyć ich marzeń. Oczywiście pytanie jest takie: czy jego szanse na grę w profesjonalnej piłce wzrosną? Czy to jest rzeczywiście właściwy moment?


Straty po Lokeren


- Straciliśmy łącznie zatraconymi przychodami około 3 milionów złotych. Na nasze relacje ze sponsorami incydent na szczęście nie wpłynął. Najgorsze jest to, że kibice, którzy są od dziecka z Legią i nie mieli nic wspólnego z pohukiwaniem w Lokeren, tracą najwięcej. I są tym faktem sfrustrowani. My także, bo nie umiemy im tego zadośćuczynić, W Lokeren było mi bardzo wstyd, kiedy słyszałem to pohukiwanie, zupełnie nie zgadzam się z takimi manifestacjami. W mojej ocenie 99 procent tych osób, które pohukiwały, też jest bardzo sfrustrowanych. Czas wyciągnąć wnioski, i to raz na zawsze. Spodziewałbym się w przyszłości jakiegoś bardziej klarownego stanowiska środowisk kibiców niż to sprzed kilku tygodni.


- Pozwy to konkrety, a w kwestiach dowodowych trzeba być skutecznym, nie zaś tylko medialnym. Tymczasem jakość monitoringu w Lokeren była słaba, na nagraniach nie ma głosu. Nie ma chyba zatem większego sensu, aby patrzeć wstecz. Pracujemy już za to do przodu, aby w regulaminach dotyczących imprez masowych wprowadzić zapis o odpowiedzialności finansowej za takie zachowania. Nieszczęśliwy incydent w Lokeren otworzył nam na to oczy. Nikt jednak nie ma prawa zarzucać właścicielom Legii, że strategia zarządu, prowadzenia dialogu z kibicami, totalny zbankrutowała. Bo to niesprawiedliwe. Mamy wiele dowodów, że działania, które podjęliśmy, przyczyniły się do radykalnego poprawienia bezpieczeństwa przy Łazienkowskiej.


Zapis całej, ciekawej rozmowy z Maciejem Wandzelem można przeczytać w świątecznym wydaniu tygodnika "Piłka Nożna".

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.