Maik Nawrocki
fot. Marcin Szymczyk

Maik Nawrocki: Piłka jest po stronie Legii

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legia.com

13.02.2022 12:00

(akt. 13.02.2022 11:08)

– Ostatnio wszystko układa mi się tak jak sobie zaplanowałem, zarówno jeśli chodzi o piłkę, jak i o życie prywatne. Mam nadzieje, że uda mi się to podtrzymać – mówił w rozmowie z legia.com obrońca stołecznego klubu, Maik Nawrocki.

Kiedy trafiłeś do Polski, nie znał cię praktycznie nikt. Zagrałeś raptem trzy mecze pod koniec sezonu i nagle zgłasza się po ciebie Legia. Zdziwienie było mocne?

– Szczerze mówiąc nie, bo do Warszawy mogłem trafić już zimą. Werder dostał ofertę wypożyczenia, ale z opcją wykupu, czyli miałem pół roku być wypożyczony, a następnie wykupiony przez Legię. Miałem obawy, uznałem to za zbyt radykalny krok. Chciałem sprawdzić się poza Werderem, ale mieć jeszcze możliwość powrotu. Przez sześć miesięcy sytuacja jednak się zmieniła, wiedziałem, że w Bremie na ten moment nie mam przyszłości, więc kiedy dostałem drugą propozycję z Legii, to zdecydowałem się ją przyjąć. Rozumiałem, że na pewno nie będzie łatwo, ale Legia od początku we mnie wierzyła, a ja wierzyłem w siebie. Czułem, że to może być dla mnie dobry krok. Znałem już trochę poziom polskiej ligi i możliwości, jakie stwarza. Otworzyłem się na wiele opcji i ostatecznie wybrałem najlepszą.

Zacząłeś regularnie grać w ekstraklasie i europejskich pucharach. Który mecz wspominasz najlepiej?

– Fajne było spotkanie ze Slavią Praga, gdzie miałem dwie asysty, ale ja się poczułem kapitalnie od samego początku. Już na meczu z Wisłą Płock było fantastycznie – wiedziałem, że pierwszy raz gram dla Legii, tylu kibiców i taka atmosfera stanowiły dla mnie zupełną nowość. Niesamowicie ciepło wspominam awans do Ligi Europy, oba zwycięstwa ze Spartakiem i Leicester. Takie coś pamięta się przez całe życie.

Po kapitalnym początku przyszedł jednak słabszy okres. Popełnione błędy wzięły się ze zmęczenia?

– Takie natężenie spotkań było dla mnie niespotykane, właściwie ogromną nowością była już sama regularna gra w seniorach. Przez pół roku zasuwaliśmy co trzy dni, kiedy była przerwa na kadrę, to jechałem na reprezentację. Byłem zmęczony, ale każdy był, bo kiedy grasz w systemie czwartek-niedziela-wtorek, to jak masz być gotowym na sto procent? Popełniłem błędy, nie uciekam od tego. Ale zdecydowanie dłużej ich nie popełniałem, grając na naprawdę przyzwoitym poziomie. I to na pewno oceniam na plus.

Ostatnio dyrektor sportowy Werderu przyznał, że ma szczerą nadzieję na to, że Legia cię nie wykupi. Klub wspominał jednak, że praktycznie jesteś już naszym zawodnikiem. Wiesz już, gdzie będziesz za pół roku?

– Jeszcze nie rozmawialiśmy o konkretach, ale do końca sezonu klub ma jeszcze mnóstwo czasu na podjęcie decyzji. Generalnie są trzy opcje: zostaję w Legii, wracam do Werderu, albo idę gdzie indziej. Wiem jednak, że cokolwiek by się nie stało, będzie to z korzyścią i dla mnie i dla Legii.

Na mikołajkowym spotkaniu z dzieciakami byliście pytani o wymarzony klub. Ktoś powiedział Real Madryt, ktoś Manchester United, a ty uparcie trzymałeś się Werderu Brema. W tym momencie klub idzie na awans do Bundesligi. Kusi?

– Spędziłem tam ponad 15 lat, więc to naturalne, że kiedyś chciałbym zagrać dla Werderu. Ale czy to będzie za rok, za dziesięć lat czy nigdy, to tego naprawdę nie wiem. Jasne, że marzę by wyjść na boisko w pierwszym zespole Bremy, ale do życia podchodzę realistycznie i wiem, że równie dobrze może się to nigdy nie wydarzyć. Na ten moment piłka jest po stronie Legii – niezależnie od tego jaką decyzję podejmie klub, na pewno ją zaakceptuję.

Całą rozmowę można przeczytać w serwisie legia.com.

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.