Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mało, ale konkretnie

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

11.12.2006 07:47

(akt. 24.12.2018 09:55)

W Legii nie będzie już szybkich transferów. Złe doświadczenia z tego lata spowodowały, że <b>Dariusz Wdowczyk</b> i jego współpracownicy dwa razy obejrzą każdego eurocenta, zanim zdecydują się go wydać. A będą mieli, co inwestować. Przed zakończeniem tegorocznych rozgrywek przy Łazienkowskiej doszło do spotkania osób odpowiedzialnych za transfery w zespole mistrzów Polski z właścicielami klubu.
Rozmawiano nie tylko o pieniądzach, ale także analizowano kandydatury potencjalnych legionistów. Na nowych zawodników przeznaczono około 2 mln euro, ale na tym wcale nie musi się skończyć. Jeśli pojawi się okazja sprowadzenia drogiego piłkarza, a władni uznają, że warto w niego zainwestować, zostaną uruchomione dodatkowe środki. To niewątpliwie sukces Wdowczyka, bo pokazuje, jakim zaufaniem darzą go właściciele klubu z Łazienkowskiej. Jego poprzednik Jacek Zieliński nie mógł liczyć nawet na zbliżone nakłady finansowe. - Na razie nie podjęliśmy żadnych wiążących decyzji - zapewnia członek Rady Nadzorczej KP Legia Paweł Kosmala. - Rozmawiamy o wielu sprawach, zastanawiamy się, kogo pozyskać. Trenerzy przedstawili swoje propozycje. Nie musimy się spieszyć, przecież mamy jeszcze trzy tygodnie do otwarcia okienka transferowego - dodaje. Zarówno działacze jak i trener Wdowczyk chcą podpisać umowy z nowymi piłkarzami jeszcze przed rozpoczęciem przygotowań do rundy wiosennej. Wszyscy mają w pamięci wydarzenia sprzed roku, kiedy transfery przeprowadzono szybko i sprawnie. W efekcie stołeczna drużyna mogła świętować mistrzostwo Polski. Nie jest tajemnicą, że Legia skoncentrowała się na poszukiwaniach stopera i napastnika. Aktualnie prowadzone są one tylko poza granicami Polski. Na pewno nie w Brazylii i nie przez Mariusza Piekarskiego, który po ostatnich niepowodzeniach zawiesił działania na tamtejszym rynku. Nie udało się pozyskać Radosława Matusiaka i Bartłomieja Grzelaka. Ten pierwszy był już bardzo blisko podpisania umowy. Kluby zdołały wypracować porozumienie (600 tys. euro), Matusiak również dogadał się w sprawie finansów. Zabrakło tylko zdecydowania. - Jeśli chce się wydać na zawodnika naprawdę duże pieniądze, to nie można podjąć decyzji w kilka dni - tłumaczy Wdowczyk. Później Matusiak zaczął strzelać bramki dla reprezentacji Polski i oferta z Warszawy przestała być dla niego atrakcyjna. Zawodnik otrzymywał kolejne propozycje. Z kolei Grzelak od początku zdecydowanie stawiał na Zagłębie Lubin. Wdowczyk rozmawiał wielokrotnie ze Zbigniewem Bońkiem i z samym piłkarzem, ale wobec jego deklaracji temat uznano za zakończony. Do Legii raczej nie trafi napastnik z Zimbabwe - Takesure Chinyama, choć w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec zdobył bramkę. - On chciałby tu zostać, ale my potrzebujemy piłkarza od razu do pierwszego składu, a w jego przypadku nie mamy takiej pewności - twierdzi szkoleniowiec. Inny atakujący - piłkarz Partizana Belgrad Pierre Boya już się spodobał. Tyle, że za skonfliktowanego ze swoim obecnym trenerem zawodnika serbscy działacze żądają kwoty zbliżonej do miliona euro. Ze środkowych defensorów najbliżej Łazienkowskiej wydaje się być Bułgar z CSKA Sofia Walentin Iliew. Pierwsze decyzje transferowe mają zapaść do 16 grudnia. Wtedy to Wdowczyk rozpoczyna urlop.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.