Mały rewanż za wielkie krzywdy
26.01.2008 08:31
To, co nie udało się trenerom Kubickiemu i Wdowczykowi, udało się <b>Janowi Urbanowi</b>. W szóstym meczu z Austrią Wiedeń Legia wreszcie wygrała. Katem austriackiej drużyny okazał się niespełna 17-letni <b>Ariel Borysiuk.</b> - Nie oszukujmy się. Austria nie jest lepszą drużyną od Legii. Jesienią przełamaliśmy różne fatum z przeszłości, biliśmy stare rekordy. Teraz ograliśmy wiedeńską drużynę. Szkoda, że tak nisko, bo powinniśmy wyżej - mówił po spotkaniu trener Urban.
Legia ma od dawna porachunki z wiedeńczykami. Austria dwukrotnie wyeliminowała stołeczną drużynę z rozgrywek o Puchar UEFA. W 2004 roku, za kadencji Dariusza Kubickiego, legioniści przegrali 0:1 i 1:3, zaś dwa lata później, po remisie w Warszawie, ulegli na stadionie Ernsta Happela 0:l.
Legia nie potrafiła też pokonać wiedeńczyków przed rokiem. Na zgrupowaniu w Costa Ballena ówcześni podopieczni Dariusza Wdowczyka ulegli Austrii 0:1 po samobójczym golu Edsona.
Ich pierwszy raz
Tym razem Legia wreszcie wygrała. Po strzale Ariela Borysiuka w 86. minucie i rykoszecie piłka wpadła do siatki. To jego pierwszy gol w dorosłej drużynie. Najszczęśliwszym człowiekiem był dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak. - Borysiuk jest moim pierwszym transferem do Legii! - krzyczał podekscytowany wiceprezes. - Ten z "16" to Polak? - dziwił się Roger, że ktoś oprócz Brazylijczyków dysponuje tak dobrą techniką. - Ile ma lat? Szesnaście? Niemożliwe - nie mógł wyjść ze zdumienia "Kudłaty".
Potrzeba szamana
W pierwszej połowie trener Urban wystawił teoretycznie słabszy skład, wzmocniony Edsonem. Po jego pięknym strzale z dystansu piłka trafiła w poprzeczkę. W drugiej części, kiedy grała większość piłkarzy z podstawowego składu, znów centymetrów brakowało do szczęścia. Najpierw Aleksandar Vukovic strzelił głową w poprzeczkę, a później Takesure Chinyama trafił w słupek.
- Chyba zatrudnię jakiegoś czarownika - komentował brak szczęścia trener Urban, który oglądał mecz w towarzystwie małżonki Zofii i syna Piotra. - Przełamaliśmy wreszcie austriackie fatum. A Arielowi wróżę świetlaną przyszłość - komentował Piotr Bronowicki.Booysen zostaje
Na zakończenie zgrupowania w Esteponie legioniści zagrali nieźle. Zmierzyli się z najgroźniejszym z czwórki rywali i zwyciężyli. Oprócz strzelca gola z bardzo dobrej strony zaprezentowali się Maciej Rybus, Jakub Wawrzyniak, Aleksandar Vukovic i Jakub Rzeźniczak. W pierwszej połowie wyróżniali się Edson, Adam Frączczak i Martins Ekwueme.
Z trójki testowanych piłkarzy z Afryki zagrał jedynie Mario Booysen. Nie było sensu wystawiać pozostałych dwóch graczy, skoro ich przygoda z Legią zakończyła się. Nie znaleźli uznania w oczach sztabu szkoleniowego i dyrektora sportowego. Jeszcze przed meczem z Austrią wyjechali z Estepony. - James i Bernard gratulowali mi pozostania w Legii na dalsze testy. Mam nadzieję, że moja przygoda z Legią nie skończy się tylko na treningach i podpiszę kontrakt z warszawskim klubem - powiedział Booysen.
Bąk nie żałuje
W zespole Austrii zagrali dwaj Polacy. Od pierwszych minut wystąpił reprezentacyjny stoper Jacek Bąk. Zawodnik przed zatrudnieniem w austriackim klubie pertraktował z Legią. Ostatecznie strony nie doszły do porozumienia. W 60. minucie Bąka zastąpił Arkadiusz Radomski.
- Legia zmierza w dobrym kierunku. W grze tej drużyny widać hiszpańską myśl szkoleniową trenera Urbana. Prezentują ciekawy futbol, mają kilku niezłych technicznie zawodników i będą się liczyć w walce o mistrzostwo Polski - pochwalił Bąk swojego niedoszłego pracodawcę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.