Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mamadou Balde: Wiara w zwycięstwo

Marcin Szymczyk

Źródło:

23.08.2006 10:36

(akt. 25.12.2018 03:16)

Senegalczyk <b>Mamadou Balde</b> wierzy, że Legia poradzi sobie z Ukraińcami. - Szachtar? Bez przesady! Ja uważam, że nie ma się czego bać. Teraz gramy w Warszawie, więc Ukraińcy stracą dużo ze swoich atutów z Doniecka. Dzisiaj to my będziemy grać dwunastu na jedenastu - przekonuje senegalski obrońca Legii.
- Że niby Szachtar jest faworytem? Dla mnie więcej szans ma Legia. W Doniecku przegraliśmy tylko 0:1, zresztą po golu, którego w ogóle nie powinno być. A dzisiaj pomogą nam kibice, najlepsi jakich spotkałem. Za Szachtarem nikt się na stadionie nie ujmie. Do tego dojdzie agresja z naszej strony. Bo niby przegraliśmy dwa mecze w lidze, ale walka o Champions League to całkiem co innego - przekonuje Balde. - Mamy w zespole dużo kontuzji, jednak po to są rezerwowi, żeby w takiej sytuacji pomóc. Jestem dobrej myśli - przekonuje obrońca Legii, który powoli wychodzi z szoku po tym, co - jak twierdzą legioniści - spotkało go w meczu z ŁKS-em. Chciał zejść z boiska - Dziś na stadionie Legii przynajmniej nikt nie będzie mnie wyzywał od małp. W ostatnim meczu, w Łodzi, wyglądało to niestety inaczej. Najgorsza była publiczność. Kiedy tylko znajdowałem się przy linii bocznej, słyszałem takie: "Uuu, uuu" w moim kierunku. Darli się na mnie jak na małpę! A jeden z piłkarzy ŁKS-u biegał za mną i ciągle coś krzyczał. Zrozumiałem z tego tylko "negro", "negro". Wkurzyłem się mocno, bo nigdy coś takiego mnie nie spotkało. Podbiegłem do sędziego i powiedziałem mu, że jak nie zrobi z tym porządku, to ja na znak protestu zejdę z boiska. Z tego, co zrozumiałem, sędziowie obiecali, że opiszą całe zajście w protokole meczowym - opowiada zdenerwowany Balde, który do Polski przyjechał... mocno przestraszony. Boi się wychodzić z domu - Poza treningami cały czas spędzam w mieszkaniu. We Francji powiedziano mi, że jak się jest czarnym, to w Polsce lepiej samemu nie wychodzić na miasto, bo to się może źle skończyć. Że tu mało czarnoskórych i ludzie mogą różnie reagować. Tylko raz wyszedłem, ale z trenerem Darkiem, na kolację. A tak to siedzę w domu i oglądam telewizję - mówi przestraszony Balde. "Super Express" postanowił udowodnić Senegalczykowi, że we Francji nagadano mu głupot o Polsce i Warszawie i dlatego zaprosiliśmy Balde na spacer po Warszawie i jej zwiedzanie w najbliższym czasie. - Przyjmuję zaproszenie i mam nadzieję, że wszyscy będziemy w dobrych nastrojach, po tym jak odprawimy Szachtara. Zagram dla siebie, Legii i mojej dziewczyny, która została w Bordeaux. To Turczynka, ma na imię Bulgen. A już niedługo będę grał jeszcze dla dziecka, bo w grudniu oczekuję narodzin pociechy - mówi Balde, przyznając, że samotność w Warszawie jest straszna. - Nie mogłem sprowadzić dziewczyny, chcemy, żeby urodziła we Francji. Przez to w Warszawie strasznie się męczę - narzeka Mamadou, który w Legii po francusku może się dogadać tylko z Markiem Jóźwiakiem. - Podziały w zespole? Ja niczego takiego nie zauważyłem. No, chyba że coś się dzieje poza moimi plecami, ale nie sądzę. A zresztą, dobrze by było dzisiaj wygrać, wtedy skończyłoby się gadanie o podziałach w Legii. Mamadou Balde : - Urodzony 12 grudnia 1985 roku w Senegalu - Obrońca lub defensywny pomocnik - 181 cm/76 kg - Wychowanek francuskiego Girondins Bordeaux, w którym nie zagrał jednak ani jednego meczu. Do Legii trafił na zasadzie wypożyczenia. - W polskiej lidze 3 mecze - 0 goli.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.