Marc Gual Maciej Rosołek
fot. Marcin Szymczyk

Marc Gual. Real Madryt, praca z Raulem, ucieczka przed bombami

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

19.06.2023 14:00

(akt. 19.06.2023 15:08)

Wychowywał się w szkółce Barcelony, występował w II oraz III lidze hiszpańskiej, m.in. w rezerwach Realu Madryt. Pracował z Raulem, grał w jednym zespole z Rodrygo, Mikelem Oyarzabalem, czy… Ivim Lopezem. Na początku 2022 roku opuścił ojczyznę, potem uciekał przed wojną, ostatnio został królem strzelców ekstraklasy w barwach Jagiellonii Białystok. Przedstawiamy sylwetkę nowego napastnika Legii Warszawa, Marca Guala.

O wpół do piątej rano spadła pierwsza bomba. Byłem w półśnie. Drugi wybuch, pięć sekund później, okazał się moim budzikiem. Kilku graczy, w większości obcokrajowcy, którzy nie mieli tam rodziny, mieszkało w tym samym budynku. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem ogień. Uciekliśmy. Zabraliśmy się na dwa samochody i pojechaliśmy do bunkra Dnipro. To kwadrans od naszego domu. Trzecia bomba spadła przed wejściem do piwnicy pod głównym budynkiem. Cztery koce, 60 osób, wielu bardzo młodych piłkarzy, niektórzy płakali. Po kwadransie wyszliśmy – opowiadał Marc Gual o początku inwazji Rosji na Ukrainę, która miała być jego pierwszym, zagranicznym doświadczeniem. 

Przedostał się do Rumunii, choć najpierw jechał w stronę Polski, ale pokonanie tej trasy było niemożliwe. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze… Niecały miesiąc później wylądował w Białymstoku, został wypożyczony do Jagiellonii i nie mógł sobie wymarzyć lepszego startu (2 mecze, 2 bramki). W ciągu kilku dni stał się nowym idolem kibiców, w czerwcu ub.r. przedłużył transfer czasowy, a sezon 2022/2023 zakończył jako król strzelców PKO Ekstraklasy i najlepszy napastnik ligi. 

Asystował mu Traore, FC Barcelona na niego nie liczyła

W futbolu zakochał się już jako szkrab. Dziadek sprezentował mu pierwszą piłkę. Tata, były zawodnik z występami w Segunda B, grał z nim na boisku, potem zabierał go na treningi do CF Badalona, klubu z przedmieść Barcelony, gdzie mieszkał.

Wychowywał się w pobliżu wielkiego futbolu, światowych gwiazd, wybitnego klubu, aż w końcu sam dołączył do szkółki "Blaugrany" i od małego patrzył na najlepszych. Zaczynał od występów w zespole z najmłodszej kategorii wiekowej, piłki 7-osobowej. Grał z Jose Machinem (obecnie AC Monza), asystował mu… Adama Traore, który rok temu chwilowo wrócił do "Barcy" na zasadzie wypożyczenia z Wolverhampton Wanderers.

Znalazł się w Disneylandzie, dorastał w magicznym miejscu, aczkolwiek rozstanie wiązało się z bólem, złością. – Czułem zdenerwowanie, gdy w Barcelonie powiedzieli mi, że już na mnie nie liczą. Dużo się tam nauczyłem, powrót do Badalony pomógł mi się poprawić – mówił Gual, któremu spodobała się oferta RDC Espanyol, więc postanowił ją przyjąć i wejść do seniorskiego futbolu. Przygotował się do tego w juniorach, poprzez pracę z Robertem Cuestą, który pomógł mu w przemianie od chłopca do piłkarza. Szybko odnalazł się w rezerwach, grających na 3. poziomie rozgrywkowym.

Grał z Ivim Lopezem, był częścią reprezentacji Hiszpanii U-21, spadł z ligi

Hiszpan odmówił przedłużenia umowy z RDC Espanyol, gdyż uważał, że nie ma tu szans na awans do pierwszego zespołu. Chciał piąć się w górę, wydostać się z III ligi, w której rywalizował z rezerwami. Dopiął swego, o czym świadczyło przejście do drugiej drużyny Sevilli, występującej na 2. szczeblu. Przybył do Andaluzji, by zwiększyć pole manewru w ataku, który stracił na jakości z powodu poważnej kontuzji Carlosa Fernandeza (Real Sociedad).

Musiał przestawić się na szybsze granie, ale błyskawicznie zaaklimatyzował się w zespole, zdobył zaufanie, 14 bramek i 5 asyst w pierwszym sezonie w Sevilli Atletico. Wyrósł na bardzo istotnego zawodnika, świetnie dogadywał się z… Ivim Lopezem (Raków Częstochowa), który często asystował przy jego trafieniach, co działało też w drugą stronę. Gual radził sobie na tyle dobrze, że stał się częścią jednej z najbardziej utalentowanych reprezentacji Hiszpanii U-21 w ostatnich latach. – W pierwszych dwóch sesjach treningowych nie patrzyłem na piłkę, tylko na zawodników. Rodri, Merino, Soler, Oyarzabal, Ceballos... Celades (ówczesny selekcjoner młodzieżowej kadry – red.) powiedział mi, że jeśli tu jestem, to nie bez powodu – mówił napastnik.

Mimo obiecującej formy w rezerwach Sevilli, Gual nie otrzymał szansy w "jedynce". – Jeździłem na obozy za trenera Jorge Sampaoliego i Pablo Machina. Ciężko trenowałem, aby utrzymać się w pierwszej drużynie, ale w zespole była duża konkurencja. Najlepszym graczem okazał się wówczas Ever Banega. Robił bardzo dobre wrażenie, wielu młodych zawodników było wpatrzonych w niego jak w obrazek. Starałem się też podglądać zachowania i rozmawiać z Wissamem Ben-Yedderem. Byłem pod wielkim wrażeniem jego umiejętności – tłumaczył w rozmowie z Weszło.

Jego drugi sezon w Andaluzji przyniósł wiele zmian. Sevillę Atletico opuścił dotychczasowy trener, Diego Martinez, który 2 lata temu dotarł z Granada CF do ćwierćfinału Ligi Europy, a do niedawna prowadził RCD Espanyol. Odeszło też kilku ważnych zawodników, jak Lopez, Diego Gonzalez (Elche CF), czy Borja Lasso (koniec kariery). Rezerwy wpadły w dołek, wszystko zaczęło się sypać, co najlepiej przedstawiała tabela. O ile w 2017 roku "dwójka" była 13. (na 22 zespoły) na 2. poziomie rozgrywkowym, to 12 miesięcy później zajęła ostatnie, 22. miejsce i musiała pogodzić się ze spadkiem. Ówczesne rozgrywki okazały się niełatwe, również dla Guala, który grał nieco rzadziej, zdobył raptem 1 bramkę i miał tylko 1 asystę.

Powtórzył wyczyn Morientesa, krytykowano go za nadużywanie dryblingu

Hiszpan przedłużył kontrakt z Sevillą i zaczął etap wypożyczeń. Najpierw przeszedł do Realu Saragossa, lecz ten ruch nie przyniósł wielu pozytywów. Zawodnik naderwał włókno mięśniowe, potem miał serię ponad 5 miesięcy bez gola, długo przebywał w cieniu, aż w końcu – po 5 tygodniach (z rzędu) bez gry – przywdział pelerynę bohatera. Założył ją na jeden dzień, w Kordobie (3:0). Skompletował hat-tricka, dzięki czemu zapisał się w historii klubu jako piłkarz, który dokonał tej sztuki na wyjeździe po raz pierwszy od… 10 stycznia 1996 roku i wyczynu Fernando Morientesa

To osiągnięcie chwilowo przykryło przeciętne rozgrywki. – I tak nie udało mu się zmienić opinii kibiców. Ani samego Victora Fernandeza, który stopniowo tracił w niego wiarę. Wielu krytykowało go za nadużywanie dryblingu – pisała Marca. – Rok wcześniej, Borja Iglesias strzelił 25 goli i wszyscy chcieli, żebym zrobił to samo, ale tak się nie stało. Nie mieliśmy dobrego sezonu i to również odbiło się na moim dorobku – oceniał Gual na weszlo.com.

Został wypożyczony do Girona FC, która obserwowała go od dłuższego czasu, a jej dyrektor sportowy, Quique Carcel, był jego wielkim zwolennikiem. Miał nienajgorszy start za Juana Carlosa Unzue, lecz problemy pojawiły się po zmianie trenera. Josep Lluis Marti przekazał napastnikowi, że nie będzie na niego stawiał. To sprawiło, że odszedł z klubu w połowie sezonu.

Grał w rezerwach Realu, Raul gratulował mu debiutu

Marc zagrał świetny mecz, gratuluję mu debiutu. Myślę, że wiele nam da. To zawodnik, który ma doświadczenie, występował w II lidze i pokazał, co może wnieść do drużynychwalił goRaul, trener rezerw Realu Madryt, po pierwszym spotkaniu z UP Langreo, w którym Gual strzelił gola na wagę remisu. Trzy dni po oficjalnym ogłoszeniu transferu...

Niedziela, 9 lutego, rok 2020, tydzień po debiucie. Guillem Rodriguez (ADO Den Haag) zagrywa z autu do Guala, ten wykonał ruch bez piłki, zwiódł rywala balansem ciała, przełożył drugiego, potem – przy wbiegnięciu w prawy sektor pola karnego – trzeciego, oddał strzał z 11. metra, futbolówka przeleciała między nogami czwartego przeciwnika i wpadła do siatki, tuż przy dalszym słupku. Komentator oszalał, reszta drużyny rzuciła się na szczęśliwego napastnika, który dołączył do drugiego zespołu "Królewskich", by zastąpić kontuzjowanego Pedro Ruiza (Olympique Marsylia B) i miał fenomenalny start w nowym miejscu.

Kilkanaście dni później zagrał razem z Rodrygo (2:0 z UD Sanse), czyli podstawowym piłkarzem obecnej, pierwszej drużyny Realu. Zakończył przygodę z rezerwami "Królewskich" w niezłym stylu, ładną asystą do Antonio Blanco (Deportivo Alaves), aczkolwiek wtedy nikt się nie spodziewał, że będzie to jego ostatni występ w tym zespole. Dalsze wypożyczenie, które trwało nieco ponad miesiąc, przerwała pandemia koronawirusa.

Rozwiązał kontrakt, uciekał przed wojną

Wrzesień, rok 2020. Gual definitywnie opuścił Sevillę, został sprzedany do AD Alcorcon z LaLiga2. Pierwszy sezon kosztował mnóstwo sił i nerwów, ale zespół wywalczył utrzymanie. Prawdziwym dramatem była jednak runda jesienna rozgrywek 2021/2022, gdyż drużyna wygrała 3 z 23 meczów. – Styl nie sprzyjał napastnikom. Głównie się broniliśmy, dlatego nie czułem się komfortowo. Nie mogłem pokazać wszystkiego, co potrafię – analizował Hiszpan w rozmowie z Weszło. – Nigdy nie był wzorowym snajperem, jakiego potrzebował klub. Mimo że bardzo pracował na murawie, to brak bramek i boiskowy charakter uniemożliwiły mu stanie się jednym z ulubieńców kibiców – pisał AS.

Rok 2022 zaczynał jeszcze jako piłkarz AD Alcoron, ale 7 stycznia rozwiązał kontrakt. Po 5 latach w II lidze hiszpańskiej zrozumiał, że wyjazd za granicę to najlepsza opcja na rozwój i bycie topowym zawodnikiem. Podpisał umowę z SK Dnipro-1, miał zadebiutować w meczu z Desną Czernihów, liczył na występ od początku, gdyż kontuzjowany był Artem Dowbyk. Tak się nie stało.

W czwartek, 24 lutego ub.r., obudziły go spadające bomby. – Nigdy w życiu nie słyszałem czegoś tak głośnego – mówił Hiszpan, który opuścił mieszkanie i udał się do bunkra. – My, zagraniczni piłkarze, wzięliśmy wodę i jedzenie z klubu, zabraliśmy się w trzy samochody i pojechaliśmy do hotelu prezesa, bezpieczniejszego miejsca, ok. 100 kilometrów od Dniepru. Spędziliśmy tam popołudnie i część nocy. Potem, po trzech godzinach stania w kolejce na stacji benzynowej, zatankowaliśmy auta, kupiliśmy ciastka i ruszyliśmy w stronę granicy. Na początku kierowaliśmy się do Polski, ale zmieniliśmy kurs w połowie drogi, bo ta trasa była niemożliwa do pokonania. Wybraliśmy się do Rumunii – opowiadał Gual.

Gdy uciekał z Ukrainy przed wojną, miał na sobie dres, trampki i kurtkę. – Na szczęście pamiętałem o paszporcie. Reszta moich rzeczy została w mieszkaniu. Uznaję je za stracone: to był najwyższy budynek w Dnieprze. Jeśli na miasto spadnie więcej pocisków, wylecą w powietrze – tłumaczył.

Drogi nie były w dobrym stanie. Nie chcieliśmy zużywać dużo benzyny. Natknęliśmy się na konwoje wojskowe, punkty kontrolne, czołgi... Przejechaliśmy 2 kilometry w 4 godziny. Rozmawialiśmy z rodziną, mówiliśmy, że u nas wszystko w porządku, a potem włączyliśmy tryb samolotowy, by oszczędzać baterię. Ostatnie 8 kilometrów do granicy pokonaliśmy pieszo. Kolejka nie miała końca. Był chaos. Od czasu do czasu przepuszczano kobiety i dzieci. Zajęło nam 6 godzin, by nas wysłuchano. Szacuję, że daliśmy ukraińskiemu celnikowi ok. 500 euro. Potem otworzył przejście – opisywał Gual.

Znalazł się w Rumunii razem z Izanem Martinem, czyli trenerem przygotowania fizycznego, a także innymi obcokrajowcami. – Wsadzono nas do minibusa i pojechaliśmy na lotnisko w Jassach, oddalone o dwie godziny drogi. Do Barcelony dotarłem przez Wiedeń i Frankfurt – dodał.

Został królem strzelców

FIFA zawiesiła kontrakty zagranicznych piłkarzy oraz trenerów z ligi ukraińskiej i rosyjskiej, obcokrajowcy mogli tymczasowo zmienić klub. Gual wylądował w Polsce, w Jagiellonii Białystok. Miał świetnie wejście. W dwóch pierwszych meczach, z Zagłębiem Lubin (2:1) i Radomiakiem (2:2), strzelił dwa gole, oba ustaliły wyniki.

Mogłem wrócić do gry w piłkę. Nie było to łatwe, bo ponad miesiąc nie trenowałem z drużyną. Ale prawdą jest, że jednym z powodów, dla którego wróciłem po tym epizodzie do Jagiellonii na cały sezon, była piłkarska relacja z Jesusem Imazem. Poznaliśmy się, wiedziałem, że jest znakomitym piłkarzem, a dodatkowo świetnie się rozumiemy, także poza boiskiem. Myślę, że była to kapitalna decyzja dla wszystkich – wyjaśniał Gual w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.

Liczby to potwierdziły. Miał bardzo udany sezon 2022/2023. Został królem strzelców PKO Ekstraklasy z dorobkiem 16 bramek, do tego dołożył 6 asyst. – Ze względu na typ ligi, wiedziałem, że będę się wyróżniał i miał szanse, ale nie wyobrażałem sobie, że zostanę najskuteczniejszym zawodnikiem oraz najlepszym napastnikiem. Myślę, że trudno strzelać gole w takim klubie, jak Jagiellonia – opowiadał Hiszpan.

Nie celebrował gola

Majowe spotkanie przy Łazienkowskiej okazało się szczególne dla Guala, który dzień wcześniej został ogłoszony nowym piłkarzem Legii, do której dołączył na początku przygotowań do rozgrywek 2023/24, jako wolny zawodnik (w styczniu br., zdaniem ukraińskich mediów, rozwiązał umowę z SK Dnipro-1). Gdy zdobył bramkę przeciwko "Wojskowym" w Warszawie, to jej nie celebrował, co wywołało złość kibiców Jagiellonii. – Jest dużo rywalizacji i powiedzieli, że już myślą o następnym sezonie. Ale to nie ma sensu. Strzeliłem gola, co pokazuje, że jestem profesjonalistą i w każdym meczu daję z siebie 100 procent – oceniał napastnik.

Marc Gual

Wiadomo, że Marc podpytywał mnie o Legię. Powiedziałem mu: "Spokojnie, jeszcze masz czas, zdążysz poznać stolicę". Mówiłem mu też, by nastawił się na robotę.  Warszawa to fajne miejsce do życia dla obcokrajowców i czasami można pofrunąć. Ale wydaje mi się, że jest doświadczony, ma już swoje lata. Widzę, że cały czas pracuje indywidualnie. To nie jest zawodnik, który poćwiczy tylko na boisku i zaraz go nie ma. Pod tym kątem się o niego nie boję – mówił Michał Pazdan w programie Bez ściemy.

Gual podpisał kontrakt do czerwca 2026 roku, aczkolwiek już na początku br. doszedł do porozumienia z Legią w sprawie 3-letniej umowy, przeszedł testy medyczne. Potem temu zaprzeczono, a sprawę wyciszono dla dobra gracza i Jagiellonii. Jednak 27-latek już od dawna nie ukrywał faktu, że przeprowadzi się do Warszawy. W kwietniu był obecny przy Łazienkowskiej na meczu "Wojskowych" z Lechem Poznań (2:2) i od tej wizyty wykręcił kapitalne statystyki (6 występów, 6 goli, 3 asysty).

W czerwcu (2022 roku – red.) byłem wolny, negocjowałem z portugalską Vizelą i greckim OFI Kreta. Wtedy zadzwoniła do mnie Legia, która chciała, bym dołączył do niej podczas zimowego okienka. Chciałem tego, ponieważ pozwoliłoby mi to zakończyć sezon walcząc o tytuły, ale nie mogłem tego zrobić. Jagiellonia powiedziała, że gdyby mnie straciła, to wiele by wycierpiała, żeby się uratować. Ostatnie miesiące okazały się trudne. Podpisałem kontrakt z "Wojskowymi" pod koniec stycznia, ale nie mogłem nic powiedzieć. Oglądanie ich meczów, chęć bycia tam i brak takiej możliwości sprawiły, że czekanie było długie – opowiadał Gual.

Runjaić o nim nie zapomniał

Wiem, że będę pod presją. To normalne, że ludzie, podpisując kontrakt z królem strzelców ekstraklasy, oczekują efektywności. Nie wiem, jak to wszystko się potoczy, ale mam nadzieję, że będę się cieszyć grą i zdobędę przynajmniej 16 bramek, czyli tyle, ile w minionym sezonie. Oby wpadło coś w europejskich pucharach – mówił Hiszpan, który jest wszechstronny, przebojowy, ma niezłą technikę, zdolność do gry kombinacyjnej, łatwość dochodzenia do sytuacji i umiejętność zamieniania ich na gole.

Poza tym, kreuje szanse dla innych, dobrze gra tyłem do bramki, chętnie pomaga w defensywie, aktywnie uczestniczy w pressingu, znakomicie czuje się w polu karnym. Do jego atutów należą też drybling, sposób poruszania się, szybkość. Może schodzić na "dziesiątkę", chce być blisko piłki, lubi się po nią cofnąć, chętnie uczestniczy w konstruowaniu ataków. Wyróżniają go także zwód na zamach oraz płaskie uderzenia na dalszy słupek. Z racji tego, że dobrze strzela obiema nogami, może zbiegać w którąkolwiek stronę, co zaskakuje obrońców.

Dokonaliśmy transferu, który spełnia nasze oczekiwania. Jestem bardzo wdzięczny i szczęśliwy, że Jackowi Zielińskiemu udała się ta sztuka. Mam nadzieję, że ten piłkarz będzie rozwijał się w Legii – opowiadał szkoleniowiec "Wojskowych", Kosta Runjaić, który mógł prowadzić Guala już wcześniej, w Pogoni Szczecin, ale zawodnik nie skorzystał z oferty i pozostał jeszcze chwilę w Hiszpanii. – Trener nie zapomniał o mnie i mam nadzieję, że nie zapomni przez długi czas! – mówił Gual w Przeglądzie Sportowym Onet.

Gole Guala od połowy listopada 2017 roku:

  • Z akcji: 45
  • Z "szesnastki": 39
  • Spoza "szesnastki": 6
  • Prawą nogą: 35
  • Lewą nogą: 18
  • Po uderzeniach głową: 1
  • Z rzutów wolnych: 1 (wykończenie po zgraniu na 5. metr)
  • Z rzutów rożnych: 1 (wykończenie po zgraniu na 6. metr)
  • Z rzutów karnych: 7

Kiedy Gual strzela gole (od sezonu 2017/18)?: 

  • 1 - 15 min.: 5
  • 16 - 30 min.: 7
  • 31 - 45+ min.: 14
  • 46 - 60 min.: 14
  • 61- 75 min.: 9
  • 76 - 90+ min.: 11

Ligowe statystyki Guala w sezonie 2022/2023 (za ekstraklasa.org):

  • 31 meczów (27 w podstawowym składzie)
  • 16 bramek (oczekiwane gole – 11.98)
  • 2 gole spoza pola karnego, 5 lewą nogą, 11 prawą, 0 głową
  • 6 asyst
  • 67 strzałów (35 celnych)
  • 589 podań (411 celnych)
  • 149 podań do przodu, 20 kluczowych zagrań
  • 281 pojedynków (107 wygranych)
  • 80 pojedynków w powietrzu (14 wygranych)
  • 14 fauli, 29 razy faulowany
  • 86 dryblingów (43 udane), 2.77 na mecz
  • 21 odbiorów (0.68 na mecz)
  • 7 odbiorów udanych (0.23 na mecz)
  • Dystans – 260.74 km (8.41 km na mecz)
  • Sprinty – 12.29 na mecz
  • Najwyższa prędkość – 34.23 km/h
  • 5 żółtych kartek, 0 czerwonych

Statystyki Guala od sezonu 2015/16:

Klub

Mecze

Gole

Asysty

Ż. kartki

Cz. kartki

Jagiellonia Białystok (wyp.)

40

19

6

6

0

SK Dnipro-1

0

0

0

0

0

AD Alcoron

51

6

2

2

2 (w tym 1 po 2 ŻK)

Real Madryt Castilla

6

2

1

1

0

Girona FC

22

6

2

2

0

Real Saragossa

29

6

0

4

0

Sevilla Atletico

47

15

6

7

0

RCD Espanyol B

35

13

0

2

0

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.