Marcin Herra: Legia ma potencjał na przedsiębiorstwo dochodowe
05.06.2023 12:00
W latach 2008-14 był pan prezesem spółki PL2012, operatora Stadionu Narodowego w Warszawie i odpowiadał za przygotowanie mistrzostw Europy w Polsce. Łatwiej było zorganizować EURO czy postawić Legię na nogi?
- Moją przypadłością jest to, że mam przyjemność brać udział w trudnych przedsięwzięciach. Przed EURO 2012 dołączyłem do spółki odpowiedzialnej za całościowe przygotowania w ich najtrudniejszym momencie. To był największy projekt, jeśli chodzi o skalę przedsięwzięcia, w jakim brałem udział. Trzeba było połączyć ponad tysiąc projektów organizacyjnych, strukturalnych i innych. Na końcu był sukces. Nie planowałem kontynuowania pracy na Stadionie Narodowym, zadecydował przypadek. Jesienią 2012 jako kibic byłem na meczu Polska – Anglia, który nie odbył się zgodnie z planem, ponieważ nie został zamknięty dach i murawę zalał deszcz. Wtedy dostałem prośbę, by zarządzać obiektem. Przezwyciężyliśmy kryzys. Pracowałem także jako wiceprezes federacji przed mistrzostwami Europy w piłce ręcznej w Polsce. Przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem po czterech latach przygotowań. Mam też swój udział w uruchamianiu i zarządzaniu Areną Gliwice. To obecnie jedna z największych i najnowocześniejsza aren wielofunkcyjnych w Polsce, na którą miasto wydało około 450 milionów zł. Zajęliśmy się tym pięć lat temu jako prywatny operator i dziś obiekt świetnie funkcjonuje. Wszystkie te doświadczenia przydają się w pracy w Legii, ale żadnego z moich dotychczasowych miejsc pracy nie da się porównać do obecnego, jeśli chodzi o intensywność zdarzeń i świadomość, jak ogromne znaczenie klub ma dla Warszawy i kraju pod względem rozpoznawalności. Każda rzecz, która się u nas dzieje, jest szeroko dyskutowana. Mam poczucie, że razem z wieloma osobami, które ciężko pracowały i pracują, przez te półtora roku wyprowadziliśmy łódź ze sztormu i groźnych fal na spokojniejsze wody. Każdy wie, za co odpowiada, wiemy, dokąd płyniemy. Legia to ogromna organizacja, ważna jest w niej sprawna decyzyjność. Każdego dnia podejmujemy szereg decyzji, których konsekwencje widać już nawet następnego dnia. To inny wymiar niż EURO 2012. Z punktu widzenia sportowego, emocjonalnego to zdecydowanie poważniejsze zadanie.
Kryzys w Legii się skończył?
- Sportowy i organizacyjny tak. Z burzy wypłynęliśmy na spokojniejszą wodę, wiemy, dokąd zmierzamy, każdy wie, co ma robić, ale pod pokładem jest wiele pracy do wykonania – w każdym wymiarze: sportowym, marketingowo-frekwencyjno-sprzedażowym i finansowym. Z kryzysu finansowego będziemy wychodzić jeszcze jakiś czas, ale rysuje się lepsza perspektywa.
Ile autonomii dostał pan od Dariusza Mioduskiego? Każdą decyzję konsultuje pan z właścicielem?
- Czuję w tym pytaniu drugie dno. Po pierwsze doceniajmy prywatnych właścicieli klubów sportowych w Polsce, bo nie ma ich wielu. Każdy właściciel jest najbardziej zainteresowany tym, by jego firma czy klub funkcjonował, jak należy. To naturalne, że ma potrzebę posiadania informacji, dlatego często rozmawiamy. Ale jest to dialog, a nie składanie raportów z mojej strony. W kluczowych obszarach jestem autonomiczny, samodzielny i nie mam problemu z podejmowaniem decyzji. Mamy świetnych ludzi we wszystkich departamentach, dobrze współpracują, wspólnie rozwijają projekty. Jeśli chodzi o np. zarządzanie zasobami ludzkimi – rozmawiamy z Darkiem, wiceprezesem zarządu ds. finansowych Jarkiem Jurczakiem i Jackiem Zielińskim. W kwestiach sportowych Jacek ma autonomię, jest liderem tego obszaru. Przed poprzednim sezonem Darek Mioduski, Jacek Zieliński, Kosta Runjaić, Radek Mozyrko i ja wyjechaliśmy, by omówić plan na sezon, wzmocnienia, ułożenie zespołu w warstwie sportowej, mentalnej i komunikacyjnej. Część sportowa jest dziś bardzo blisko innych obszarów. Są trenerzy, którzy zamykają szatnię na inne działania, na szczęście Kosta Runjaić rozumie świat zewnętrzny, sponsorów, kibiców i piłkarze są dostępni dla ludzi. Efekty takiego sposobu działania kibice widzą i doceniają to.
Ma pan wrażenie, że miło już było? Legia podniosła się po katastrofalnych rozgrywkach 2021/22, ale za rok liczyć się będzie tylko mistrzostwo.
- Mamy tego świadomość, przede wszystkim Jacek Zieliński, prawdziwa legenda klubu. Nie porównuję się z nim, ale obaj – on od strony sportowej, ja od organizacyjno-biznesowej – naprawdę położyliśmy na szali wiele, przyjmując propozycję wyprowadzenia Legii z kryzysu w bardzo trudnym momencie. Dziś jest trochę przyjemniej, ale w lutym czy marcu 2022 nie było tak wielu rąk osób gotowych do pomocy w podjęciu wyzwania. Dziś wiemy jedno: nie można pstryknąć palcami i zakrzyknąć „Legia mistrz”. Będzie o niego walczyć z całych sił, ale wiemy z Jackiem, co trzeba codziennie zespołowo robić na poziomie mistrzowskim, by doprowadzić do tego rezultatu. Codzienna doskonałość, a nie wzniosłe hasła, przyniesie doskonały wynik. Legii należy się dużo, ale mamy szacunek do rywali, którzy też chcą wygrywać. Po sezonie, w którym zdobyliśmy wicemistrzostwo oraz Puchar Polski stawiamy sobie wyższe cele. Zespół się wzmocnił, zintegrował, wszystko jest poukładane: mamy dobrych piłkarzy, trenera, sztab i silną akademię z dyrektorem Markiem Śledziem na czele. Skauci, zespół marketingowo-sprzedażowy, grupa finansowo-prawna – dziś siłą Legii jest Legia – w tym momencie to nasza największa wartość. Wyniki i frekwencja z ubiegłego sezonu to już przeszłość – dziś gra rozpoczyna się od nowa. W Legii codziennie mierzymy się z presją społeczną, to najtrudniejsze miejsce, w jakim pracowałem. O Legii się mówi i ocenia jej działania każdego dnia. Wiem, jakie są oczekiwania, ale jesteśmy tylko ludźmi i trzeba być gotowym na trudne momenty. Od wielu miesięcy nie mieliśmy poważnej wpadki, atmosfera wokół klubu jest pozytywna i niech to się nie zmienia. Postaramy się przejść w tryb od sukcesu do sukcesu.
Zapis całej rozmowy Roberta Błońskiego z Marcinem Herrą można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.