Marcin Herra
fot. Marcin Szymczyk

Marcin Herra: Zdaję sobie sprawę, co mnie czeka, ale nie pękam

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

10.03.2022 12:00

(akt. 11.03.2022 09:18)

- Zdaję sobie sprawę co mnie czeka, w jakim jesteśmy momencie, gdzie wynik każdego meczu jest bardzo ważny i determinuje dużo rzeczy. Ale mówiąc szczerze, nie pękam. Już kilka razy robiłem w życiu naprawdę trudne rzeczy i z pomocą zespołu udawało mi się z tych sytuacji wyjść - mówi w rozmowie z nami wiceprezes zarządzający, Marcin Herra, który de facto kieruje obecnie Legią.

Ma pan zarządzać klubem w bardzo trudnym czasie. Dwa lata temu wszyscy by byli zadowoleni, ale dziś zaufanie spadło do niespotykanie niskiego poziomu, podważany i krytykowany jest niemal każdy ruch klubu. Czy odbudowa tego zaufania jest możliwa? Czy jest jakiś plan na to? I czy wie pan w co się wpakował?

- Tak, jestem świadomy w co się pakuję i tego, że jesteśmy w bardzo trudnym momencie – niemal na każdym polu. Jestem świadomy odpowiedzialności wobec wszystkich, którzy oczekują, żeby Legia Warszawa była powodem do dumy, była klubem, o którym zawsze chcemy myśleć pozytywnie, klubem który elektryzuje piłkarska mapę Polski. Mam w sobie wiele pokory, ale jestem też przekonany, że czekają nas pozytywne zmiany. Mieliśmy na koniec tygodnia spotkanie w Legia Training Center ze wszystkimi kluczowymi osobami pracującymi w klubie, odpowiedzialnymi za wszystkie kluczowe obszary. Jacek Zieliński mówił dużo o obszarze sportowym, ja z kolei opowiadałem o sprawach organizacyjnych – takich, jak działania mające na celu poprawę frekwencji na stadionie, o działaniach z naszymi partnerami, o właściwym zarządzaniu stadionem, który jest naszym domem. Jeśli zapraszamy do naszego domu gości, czyli kibiców, to musimy być za to w pełni odpowiedzialni i stworzyć  jak najlepsze warunki. Rozmawialiśmy też o sytuacji finansowej klubu. Klub musi działać zjednoczony, ale nie za drzwiami zamkniętej twierdzy, musi się otworzyć na ludzi chcących pomóc. Każdy może coś zrobić dla klubu.  

- Zdaję sobie sprawę co mnie czeka, w jakim jesteśmy momencie, gdzie wynik każdego meczu jest bardzo ważny i determinuje dużo rzeczy. Ale mówiąc szczerze, nie pękam. Już kilka razy robiłem w życiu naprawdę trudne rzeczy i z pomocą zespołu udawało mi się z tych sytuacji wyjść. Od dawna wiem, z jaką sytuacją mierzymy się w Legii, ale muszę przyznać, że po raz pierwszy prawdziwy ciężar odpowiedzialności poczułem wtedy, gdy oglądałem mecz z Wisłą Kraków w nowej roli. Dziś jeszcze głównie czuć  negatywne emocje. Najlepszą reakcją jest to, że musimy skutecznie krok po kroku działać. Do tego będziemy dążyć. Nie akceptuję haseł „nie, nie da się”. Jesteśmy Legią Warszawa a to zobowiązuje.

Wspomniał pan, że zna sytuację w Legii od dawna. Za co do tej pory odpowiadał pan w klubie i za co będzie odpowiadał teraz jako wiceprezes zarządzający?

- Dołączyłem do klubu na finiszu rozmów dotyczących przejęcia kompleksu tenisowego. Jednym z moich zadań było uruchomienie tego kompleksu i sprawienie z zespołem, by dobrze działał. Po dziesięciu miesiącach widać efekty, wszystko funkcjonuje coraz lepiej, wykonaliśmy szereg prac, choć dużo jeszcze przed nami. Każdego warszawiaka zapraszam serdecznie do korzystania z kompleksu. Jednocześnie moja praca dotyczyła coraz większej liczby spraw aż finalnie zaproponowano mi funkcję, którą obecnie sprawuję.  

- Odpowiadam za zarządzanie wszystkimi obszarami związanymi z komunikacją, marketingiem, za działania pro frekwencyjne tak na trybunach, jak i lożach, komercyjne, za wszelkie partnerstwa biznesowe, za kwestie ticketingowe czy też organizacji dnia meczowego i wydarzeń. Uważam, że nasi kibice zasługują na to, by serwis był na bardzo wysokim poziomie, jesteśmy im to winni. Naszą powinnością jest to, byśmy codziennie dbali o jakość usług w dni meczowe. To nasze zespołowe zadanie. W moim zakresie jest również zarządzanie stadionem i wszystkimi aspektami z tym związanymi – do spraw technicznych po infrastrukturalne czy IT oraz wiele innych kwestii około klubowych związanych z organizacją i codziennym funkcjonowaniem.

- Za całą część sportową odpowiedzialny jest Jacek Zieliński, który mimo, że nie jest formalnie członkiem zarządu bierze czynny udział we wszystkich zebraniach i spotkaniach. Jarosław Jurczak odpowiada w zarządzie za klubowe finanse i sprawy administracyjno-prawne.

Te kompetencje pana i Jacka Zielińskiego się przenikają czy zakres obowiązków jest taki, że działacie niezależnie od siebie?

- Jacek Zieliński, tak jak wcześniej zostało  powiedziane, ma pełną autonomię w kwestiach sportowych. W ostatni piątek  informował o tym, jakie prowadzone są działania i ich celach. I taki przepływ informacji między nami jest czymś bardzo dobrym, musimy się nawzajem informować o tym, co się dzieje. Każdy jest odpowiedzialny za swój odcinek, każdy jest ekspertem w innym temacie i na czym innymi się zna. A na zarządzie będziemy wspólnie pewne rzeczy omawiali by pomóc sobie wzajemnie w podjęciu decyzji.

To jeszcze słówko o pana autonomii. Gdy zostały ogłoszone zmiany w zarządzie, to większość kibiców pomyślała sobie zapewne, że nic się nie zmienia, prezesem pozostał Dariusz Mioduski i z pewnością dalej będzie klubem zarządzał, tylko nieoficjalnie.

- Do Dariusza Mioduskiego mam duży szacunek, nawet jeśli jest to w tej chwili opinia pod prąd, to tak po prostu jest. Dariusz Mioduski pozostał prezesem klubu a w piątek nasze spotkanie podsumował kilkuminutowym wystąpieniem. Jako  właściciel wprowadził zmiany w strukturze zarządzania i udzielił mi uprawnień do podejmowania decyzji. Nie jestem pierwszy raz w zarządzie czy też w roli prezesa. Mam za sobą wiele lat doświadczeń w zarządzaniu różnymi przedsięwzięciami w sporcie i biznesie dlatego uważam, że to rozwiązanie będzie dobrze działało. Wiem też, że Darek koncentrować będzie się na roli właścicielskiej zarówno w zakresie projektów długoterminowych jak i dbania o możliwości rozwoju naszej organizacji.

Marcin Herra

Musicie być jednak świadomi, że tej próby wprowadzenia nowej narracji nikt na starcie nie kupi. Musicie pokazać i udowodnić konkretnymi działaniami, że coś się naprawdę zmieniło.

- Zgadzam się. Liczy się  konkret. Nie słowa lecz czyny. Dlatego działania w najbliższych tygodniach będą bardzo precyzyjne. Krok po kroku. Mam możliwość wzięcia za te tematy odpowiedzialności, zapraszam do działania cały zespół. Głęboko wierzę w ludzi pracujących w Legii Warszawa, mam przyjemność na co dzień pracować z osobami oddanymi i zaangażowanymi w sprawy Legii. Jest kilka tematów palących, które musimy jak najszybciej rozwiązać. Mieliśmy pandemie, trudniejsze momenty tak sportowe jak i organizacyjne. Z dobrych czasów dziś zrobiły się średnie czasy. Dla mnie najważniejszą sprawą jest to, by frekwencja na stadionie była na zupełnie innym poziomie niż teraz. Musimy nad tym popracować i wdrożyć konkretne działania. Jakie?

- W naszej sytuacji nie ma czasu na umowne 100 dni. Musimy działać sprawnie i przygotować widoczne zmiany na mecze kwietniowe. To będą pierwsze momenty, gdy powiemy sobie sprawdzam. Chodzi o spotkania z Lechią Gdańsk 2 kwietnia i Piast Gliwice 16 kwietnia. Mamy trzy tygodnie na wytężoną pracę i wprowadzenie pomysłów w życie. Chciałbym, aby na mieście widoczna była Legia Warszawa. poprzez informacje o planowanych meczach na plakatach, billboardach czy też poprzez spoty w radiu. Niekoniecznie chodzi nam o proste rozdawanie biletów, ale oferty budujące frekwencje.  Musimy działać razem zgodnie z duchem akcji kibiców „Wszyscy na Legię”. Tu mamy świetną, zaangażowaną ekipę osób. Jestem przekonany, że połączenie dotychczasowych pomysłów z dodatkowymi propozycjami przyniesie pozytywne rezultaty.

- Legia to nie tylko społeczność w Warszawie, ale i poza nią. Chciałbym abyśmy ruszyli z dwoma akcjami pilotażowymi. Jedna dla  osób spoza Warszawy wybierających się na mecz w kilkuosobowych grupach. Będę rozmawiał z partnerami byśmy np. wspierali kibiców w organizacji przyjazdu na mecz. Druga to np. zaangażowanie właścicieli pubów i restauracji. Podzwoniłem w ostatnich tygodniach po swoich znajomych, którzy mają puby czy restauracje. Chodzi o to by, Legia i jej symbole były widoczne w wielu miejscach. Jeśli na drzwiach lokalu może być naklejka informująca o możliwości korzystania z kart kredytowych, to może być też taka, która da znać klientowi, że w tym miejscu można obejrzeć mecz Legii w barwach, a przy okazji dobrze zjeść i się napić.
W tym zakresie bardzo ważne są także Fan Cluby Legii które rozsiane są nie tylko po Mazowszu, ale po całej Polsce i ich zaangażowanie należy doceniać szczególnie, bo przemierzają często setki kilometrów aby regularnie oglądać mecze Legii. W tym zakresie będziemy także się zastanawiać jak wesprzeć działalność naszej legijnej społeczności funkcjonujące poza aglomeracją Warszawską. Wspólnie z osobami z klubu odpowiedzialnymi za ten obszar pracujemy nad konkretnymi propozycjami. Mamy doświadczone osoby, które od kilkunastu lat świetnie ogarniają tematy biletowe i potrzebujemy po prostu większej aktywności i konsekwencji.

- Chcemy zrobić szereg tego typu działań, by dzień meczowy był świętem w Warszawie. Oczywiście wszystko chcemy robić ze smakiem i rozsądkiem – zwłaszcza biorąc pod uwagę sytuację na świecie, to co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Dlatego te wszystkie działania muszą być bardzo wyważone. Ale mimo wszystko naszym celem jak największe zapełnienie stadionu na mecze kwietniowe i następnie majowe. I abyśmy szli stopniowo w górę. Chciałbym aby włączyły się w to również nasze szkółki piłkarskie i cała społeczności z nimi związana. Adam Orlikowski z Marcinem Harasimowiczem robią mega robotę i wiem, że są całym sercem za wspólnymi działaniami.

- Mamy wielu kibiców, którzy są z nami na dobre i na złe, którzy przychodzą na stadion bez względu na sytuację i grę. Mecze piłki nożnej na stadionie Legii Warszawa zawsze mają jeden element, który je wyróżnia – jest nim specjalna atmosfera i mega doping. Jednocześnie są też kibice, którzy przychodzą na mecze nieregularnie. O tych ludzi też trzeba powalczyć. Frekwencja sama się nie zrobi. To powinien być zawsze nasz wspólny mecz. Naszym najbliższym celem jest kwiecień. Potem okres do końca sezonu. A następnie podamy plan na sezon 2022/2023.   

- Powiedziałem, że kibic Legii zasługuje na najlepszy serwis. Przy trybunie wschodniej stawiamy nową infrastrukturę. Będzie trochę gastronomii, trochę miejsca do tego by sobie usiąść i zjeść lub się w spokoju przed meczem napić. Chcemy by było wygodniej i przyjaźniej. Pracujemy też nad tym by uaktywnić mocniej trybunę rodzinną, chcemy aby z naszymi rodzinami i dzieciakami byli na trybunie piłkarze, którzy nie załapali się z różnych przyczyn do szerokiej kadry meczowej. Kolejną rzecz, nad którą pracujemy i będzie to kwestia dla mnie absolutnie kluczowa, to dialog, rozmowa z kibicami. Zamierzam pytać, słuchać i rozmawiać i wymieniać argumenty. Planuję w czasie kolejnych meczów zapraszać kibiców do spotkań, dyskusji i przekazania nam co jest w porządku, co działa słabo, albo mogłoby lepiej funkcjonować w dniu meczowym. Może będą to tylko uwagi, ale może też fajne i konstruktywne pomysły.

- W czasie meczu mam swoje obowiązki, spotykam się z gośćmi, ale przed pierwszym gwizdkiem sędziego lubię przejść się po trybunach, zajrzeć do kiosków gastronomicznych, pogadać z osobami pracującymi. Chcę mieć pełną wiedzą na temat tego, jak działa każdy mały szczegół ale też być blisko ludzi. Podczas ostatnich meczów rozmawiałem z wieloma kibicami i gośćmi. Widzę w ludziach energię, ale i wkurzenie. Mówią jesteśmy z wami, ale teraz wasz ruch. I my chcemy to pokazać. Nie jutro czy za tydzień, ale tak szybko jak się da. W normalnych warunkach na pierwsze efekty działania byłoby potrzebne sto dni. Tutaj nie ma czasu na taki komfort. Trzeba działać w najbliższych miesiącach od rana do wieczora.  

- Wracamy także do paru tematów, które  sprawdzały się i dobrze funkcjonowały. Tak będzie np. ze spotkaniami naszej społeczności poza stadionem – w szkołach. Musimy wychodzić do ludzi w różnym wieku z ofertą, najmłodszych edukować, pokazywać najmłodszym warszawiakom i mieszkańcom Mazowsza czym jest Legia Warszawa.

Będąc przy frekwencji, szczególnie mając na uwadze te osoby, które wybierają sobie meczem, dla tej grupowy zawsze kluczowy będzie poziom sportowy. To jednak jest poza nami. Ale kibice narzekają często na komfort oglądania meczów – mówią, że stadion jest brudny, krzesełka takie że strach usiąść czystymi spodniami, że oferta jedzeniowa jest ograniczona, że należałoby wpuścić food-tracki. Będziecie działać też w tym kierunku?

-  Dbamy o czystość i wiem, że zawsze tak było. Na stadionie pracuje naprawdę duża, zaangażowana ekipa, która sprząta obiekt – wiem, bo osobiście to ostatnio sprawdzałem. Starają się, to nie jest tak, że nie chce im się pracować. Doceniamy to, a kiedy są uwagi, rozmawiamy co można poprawić. To jest związane z zasadą numer jeden – jak zapraszamy kogoś do domu, to musimy się do tego dobrze przygotować.

- W zeszłym tygodniu razem z kolegą z klubu przeszliśmy się wokół stadionu. Obiekt ma już 12 lat. Choć jest ładny  w kilku miejscach wymaga napraw. Legia w pełni utrzymuje funkcjonowanie stadionu. Zespół pod wodzą naszego kierownika technicznego stadionu dba o utrzymanie obiektu bardzo walczy ale finansowo nie wszystko da się zrobić od razu. Ale jest kilka miejsc, które mogłyby znacznie bardziej nawiązywać do naszej tożsamości, miejsca w którym jesteśmy. Wjeżdżając choćby na parking nie powinniśmy mieć złudzeń, że jesteśmy na terenie Legii Warszawa. Mogą się tam więc pojawić choćby nawiązujące do naszego klubu elementy graficzne czy murale. Między wjazdem na parking a kliniką sportową są miejsca na ramy z plakatami informującymi o kolejnych meczach czy wydarzeniach na stadionie. Teraz mniej mówimy o planach na kolejne lata. Liczy się tu i teraz, tworzymy lub wracamy do bazy. Nie zapominając, że bazą dla klubu piłkarskiego jest to, co się dzieje na murawie, ale też to co się dzieje na trybunach i wokół nich.

- Mówił pan o ograniczonej ofercie gastronomicznej. W tym temacie trochę się dzieje od jakiegoś czasu. Po pierwsze my jesteśmy operatorem tej gastronomii, to są nasi współpracownicy. Prze lata faktycznie oferta była ograniczona. Teraz mocno pracujemy aby oferta była zdecydowanie lepsza. Słyszymy, że jest za mało punktów z piwem, zrobimy tak, by było ich więcej, by były bardziej dostępne. Wdrożymy też nowe rzeczy w strefach biznesowych. Bilety czy karnety w strefach silver stanowią konkretną wartość. Maciek Szewczyk to już legenda strefy biznes. A poziom wiele osób wskazuje jako przykład działania. Ważne jest jednak ciągłe uatrakcyjnienie oferty. Mamy wspaniałą historię i wielu ludzi, którzy mogą ją opowiedzieć. Planujmy spotkania z byłymi piłkarzami, z osobami które budowały historie Legii. Ktoś z Was, dziennikarzy, osób będących blisko klubu, może przeprowadzić rozmowę na tematy bieżące o Legii, ale też podzielić się swoją historią o Legii. Myślę też, że doskonałym działaniem będą wystawy czasowe, prezentujące unikatowe pamiątki i eksponaty z ponad 100-letniej historii klubu.  

Z zarządu odszedł Tomasz Zahorski. On zostanie w piłkarskiej Legii?

- Jest członkiem zarządu Legia Tenis i prezesem LTC. To jeden z najważniejszych projektów, który został zrealizowany. Moment radości, że mamy w Książenicach piękny budynek i zielone boiska za nami. Teraz cały zespół pod wodzą Jacka Zielińskiego skupia się aby wykorzystać w pełni potencjał miejsca.   

Spotkał się pan już z tymi najbardziej zaangażowanymi kibicami, wysłuchał ich?

- Mam taki zwyczaj, że przed meczem przechodzę przez wszystkie sektory. Teraz kluczowe zadanie dla nas to konkretne działania. Jestem przekonany, że w odpowiednim czasie dojdzie również do wspólnych, ważnych rozmów.

Wspomniałem o tym spotkaniu, bo w klubie dość długo była osoba odpowiadająca za kontakt z tymi najbardziej zaangażowanymi kibicami. Taką osobą był Jarosław Jankowski i mam wrażenie, że odkąd go nie ma, to wszystko na tym polu się posypało i co miesiąc jest tylko gorzej.

- Bardzo cenię sobie wiedzę i doświadczenie Jarka Jankowskiego i zamierzam z tej wiedzy i doświadczenia korzystać. Jarek Jankowski jest także członkiem Rady Nadzorczej więc z także z tych powodów możemy liczyć na współdziałanie.

Wspomniał pan, że przyszedł do Legii pod koniec negocjacji w kwestii tenisowej Legii. Co dalej w tym temacie? Kompleks tenisowy wróci do spółki Legia Tenis?

- Już tak się stało. Zrobiliśmy to, co zapowiadaliśmy tydzień wcześniej. Wszystko zostało potwierdzone u notariusza, przesłaliśmy kopię tych dokumentów do miasta. Nadal przypominamy, że wszystkie nasze działania były w 100 % zgodne z prawem i zasadami. Teraz bez niepotrzebnych emocji chcemy wspólnie uzgodnić kolejne działania. Projekt rozwoju kompleksu to poważne nakłady finansowe i konieczne jest uzgodnienie modelu finansowania aby nie obciążały one klubu piłkarskiego.  

Przejdźmy do innych tematów bieżących, które ostatnio bulwersują część kibiców. The Box, czyli dawny Sky Box i to, że w dużej mierze przestał służyć klubowi piłkarskiemu, że odbywają się tam wydarzenia i wywiady wątpliwej treści, która często uderza w wizerunek klubu.

- The Collective to projekt adresowany do młodych ludzi. Wiele klubów w Europie realizuje tego typu przedsięwzięcia. Na marginesie ostatni odcinek formatu Shif7 był naprawdę bardzo dobrze wyprodukowany, wyeliminowaliśmy skrajnie kontrowersyjne treści. Było to pozytywne wydarzenie dla młodzieży z potencjałem przychodowym. Odnośnie wykorzystania The Box a dawniej Sky Box to mam jedną wiadomość. To miejsce służyć będzie zarówno dla wydarzeń The Collective jak i na spotkania organizowane dla gości i klientów Legii. Mamy kalendarz a celem jest maksymalne wykorzystanie każdego dnia. Np. 2 kwietnia będziemy gościć  absolwentów MBA jednej z uczelni. Będziemy mieli prezentację o Legii, odbędzie się dyskusja a na koniec goście obejrzą mecz. To miejsce ma być wykorzystywane. Chodzi o to by możliwa tam była prezentacja i nowej gry komputerowej i prezentacja Izby Handlowej. Wprowadzimy jeszcze tylko kilka zmian wewnętrznych i wszystko będzie działać jak należy.

Ale nie uciekniemy przed kibicami od tematów The Collective, od wynajęcia tej powierzchni osobnej spółce należącej do właściciela. Jest w tym temacie duża krytyka i ona nie zniknie tylko dlatego, że będziecie unikać tego tematu.

- Nie ma wątpliwości, że Legia korzysta z faktu funkcjonowania The Collective. The Box jest dzisiaj lepszym i bardziej funkcjonalnym miejscem niż był wcześniej. Legia będzie korzystała także z tego. Nasz zespół ma pełną moc jeśli chodzi o możliwość kontraktowania tego miejsca. Obecnie dochody na pewno są niższe niż wcześniej, ale chcę podjąć takie działania, żeby niedługo były wyższe.

Co z działalnością sklepu, który z miejsca przepełnionego ludźmi, kibicami, klientami zmienił się duże pomieszczenie po którym hula wiatr?

- Wcześniej były dni kiedy miejsce było pełne i dzisiaj też tak się dzieje. Musimy czasem spojrzeć na sytuację ogólną, bo mamy czas pod wieloma względami wyjątkowy. Pandemia i wszelkie obostrzenia przekierowały ruch w zakupach. Wszyscy teraz chętniej robimy zakupy online, niż jeszcze dwa lata temu. Tym samym tradycyjne sklepy siłą rzeczy muszą mieć nieco mniejsze zainteresowanie. Ostatnio zrobiliśmy ankietę, badanie u osób kupujących w sklepie i pozwala nam to ocenić stopień zadowolenie ze sklepu, daje nam pogląd na to co się pogorszyło oraz na to co ma się lepiej. Potencjał jest bardzo duży. I zespół odpowiedzialny za sklep pracujący nad kolekcjami, dba o rozwój sprzedaży i bardzo intensywnie pracuje aby osiągać dobre wyniki. Chcemy aby w przyszłości sklep stał się dodatkowo także miejscem aktywności. Dziś sklepy nie są tylko miejscami by wybrać sobie koszulkę czy buty, dziś w sklepie muszą być spotkania z piłkarzami, z legendami naszego klubu, możliwością jakiegoś ciekawego treningu. Tak jest w całej Europie – ludzie przychodzą w dane miejsce nie tylko dlatego, by coś kupić, ale mają do tego dodatkowy powód, jak książka czy zdjęcie z autografem, bo jest spotkanie z piłkarzem dla 20 czy 40 osób. Chodzi o to, że to miejsce musi żyć.  

Marcin Herra

Wspomniał pan o ankiecie. Jak wiele osób wspominało w niej o tym, że jest za drogo?

- Było kilka takich głosów, ale nie były przeważające. Były w ankiecie też pytania otwarte, w którym każdy mógł wyrazić swoje zdanie. Ale wracając do pytania – nie było takich stwierdzeń, że wszystko jest drogo i wszystko źle. Było wiele cennych opinii, tak pozytywnych jak i krytycznych. Dla mnie najważniejsze jest to, by nie zadowalać się jedną ankietą, by stale badać poziom zadowolenia. Jeśli teraz mieliśmy jedną ankietę, to za dwa miesiące zróbmy kolejną i sprawdźmy nastroje kibiców. Ale nie tylko. Chciałbym, abyśmy dawali kibicowi wybór, np. by decydował który projekt bluzy czy koszulki  wszedł na sklepowe półki. Głosujmy. To forma wsłuchania się w potrzeby kibica. W taki sposób chcemy działać też z jedzeniem, stadionem itd. Po meczach będziemy zbierali opinie co kibicom się podobało, jak oceniają czystość, ofertę gastronomiczną czy poziom obsługi. I nie może być to opinia 3-4 osób ale szerszego grona osób. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że wszystkim nie dogodzimy, ale chodzi o to by wsłuchać się w głos fanów. Jeśli jedna osoba mówi o czymś krytycznie, ale siedem na dziesięć odnosi się pozytywnie, to dla nas jest to czytelny sygnał co robić dalej, w jakim kierunku podążać.

Kolejnym tematem jest SportsBar. Odkąd powstało LTC życie w dzień nie meczowy na Łazienkowskiej nieco zamarło, najlepszym przykładem jest właśnie wspomniana restauracja. Czy jest szansa, że zostanie przywrócona i będzie działać normalnie?

- SportsBar w czasie lockdownu został zamknięty. Z tego co wiem przed zamknięciem były także kwestie związane z pracami remontowymi i tym, że poprzedni operator nie radził sobie dobrze finansowo. Przejęliśmy to miejsce i będziemy nim zarządzali chcąc również osiągać pozytywne wyniki finansowe. Zaczęliśmy prace nad dużym projektem, ale na razie ze względów finansowych plany musimy podzielić na etapy. Podjęliśmy decyzję, że otworzymy SportsBar po liftingu, odnowimy go, by było ładnie i schludnie choć nie będzie to jeszcze kompleksowa inwestycja. Prace trwają. Zaczynamy za chwilę cyklinowanie, musimy zakupić wiele elementów wyposażenia, i ruszymy tak szybko jak się da. Kiedy? Dokładnie powiemy o tym gdzieś za dwa tygodnie. Wtedy jasno określimy, kiedy nastąpi ponowne otwarcie.

Na trybunach zgłoszono ostatnio zastrzeżenia do dyrektora komercyjnego Pawła Kokoszy – chodzi o sprawy Tokenów czy NFT, które się zupełnie nie sprawdziły.

- Paweł Kokosza jest osobą odpowiedzialną za sprawy komercyjne. Realizuje i prowadzi skutecznie wiele tematów biznesowych i partnerskich. Tokeny to fajna sprawa tylko akurat może moment wprowadzenia nie był idealny.  Osobiście obserwuję rosnącą popularność rozwiązań opartych o NFT i tokenizację. To temat coraz bardziej powszechny w sporcie na całym świecie. Też powinniśmy nad tym pracować, ale zakładając, że baza jest kluczem do sukcesu. A bazą jest wynik sportowy, frekwencja na meczach czy serwis na stadionie. Jak to będzie fajnie działało, to wtedy również tokeny będą dobrze odbierane. Musimy pracować nad tożsamością, nad ofertą dla kibiców i wówczas będzie również czas i na takie projekty jak tokeny czy NFT. Potrzebne nam są takie projekty na przyszłość, bo potrzebujemy nowoczesnych rozwiązań także pozwalających na wspieranie zaangażowania społeczności i generowanie przychodów.

Skoro jesteśmy przy finansach. W styczniu ogłoszony został projekt pomocy rządu dla zespołów osiągających najlepsze wyniki sportowe. Niestety w tym sezonie skorzystają na tym inni. Jak zwiększyć konkurencyjność sportową, żeby sięgnąć po pieniądze od państwa za PP i pierwsze trzy miejsca w tabeli ligowej? Na dziś nie ma na to jakości w składzie, nie ma też pieniędzy na inwestycje.

- Program, o którym mówimy powstał także z udziałem Legii. I to także istotny wkład klubu. Myślę, że kwestie konkurencyjności to głównie pytanie do Jacka Zielińskiego, bo to on powinien się wypowiedzieć na temat kształtu kadry, jej jakości i planów jak ma wyglądać w przyszłym sezonie. Wiele razy powtarzane było w kontekście Legii, by piłką nożną zajmowały się osoby, które się na tej piłce nożnej znają. Jacek Zieliński jest najbardziej właściwą osobą w Legii, on wie komu jaką pensję zaproponować i jak przyciągnąć jakościowego zawodnika do Warszawy. 

Pełna zgoda, ale najlepszy dyrektor sportowy nie przebuduje kadry bez odpowiednich nakładów finansowych. A za finanse Jacek Zieliński nie odpowiada. A kibic czytając analizy sprawozdania finansowego widzi, że klub ma 190 mln zobowiązań finansowych, przeczyta że zbliża się termin wykupu obligacji za 13 mln zł, że wkrótce trzeba będzie odnowić linię kredytową w kredyt banku i powiąże to ze sprzedażą Luquinhasa.

- Jacek Zieliński jest świadomy sytuacji, wie na co może liczyć. Ma wiedzę o tym, co jest jego bazą i na pewno postara się to w optymalny sposób wykorzystać. Razem ze sztabem podejmuje decyzje, które mają zapewnić w przyszłym sezonie powrót do gry o mistrzostwo Polski. I wydaje mi się, że małymi krokami coś się w zespole zmienia. Widać to było w ostatnich meczach. Ale oczywiście pokora nas wszystkich obowiązuje, wiemy że czeka nas wiele pracy – również w kontekście jakości zespołu. Będę wspierał Jacka Zielińskiego w działaniach, żeby na bazie komercyjnych kwestii wzmacniać finanse na sportowe działania. Podczas spotkania w ostatni piątek wszyscy otrzymaliśmy informację na temat stanu klubowych finansów dostaliśmy zapewnienie, że sytuacja jest stabilna choć wiemy, że cały czas kluczowe mecze przed nami.

- A na przyszłość jako klub musimy się bardziej otworzyć, przekazać kibicom co jakiś czas informacje na temat sytuacji finansowej klubu. Wtedy będzie mniej domysłów.

Jeszcze będąc przy wątku finansowym. Legia w ostatnich latach, w każdym sezonie zapisywała do budżetu kwoty za wejście do fazy grupowej w europejskich pucharach i potem powstawała dziura w budżecie. Może czas najwyższy odejść od tej praktyki?

- Za chwilę będziemy przygotowywali budżet na sezon 2022/23, wtedy będziemy nad tym dyskutować.

A prawdą jest, że w ostatnim sezonie do budżety wpisano nawet awans z fazy grupowej europejskich pucharów?

- Nie jest to prawda. W pierwszym planie budżetu zakładaliśmy grę w fazie grupowej Ligi Konferencji, potem budżet został zaktualizowany o fazę grupową Ligi Europy, ale nie było w ogóle założeń dotyczących fazy pucharowej.

Przejdźmy do tematu sekcji. Wiele z nich radzi sobie sama, na zasadzie licencji. Ale boryka się też ze swoimi problemami, aktualnie źle dzieje się w sekcji siatkówki. Mimo awansu, który był dla tego klubu jakimś przełomem, problemy finansowe są spore. Czy zamierzacie im jakoś pomóc?

- Chcemy wspomagać sekcje. Przykład koszykówki jest dla nas wszystkich bardzo inspirujący. Kosz pokazuje nam, że organiczną, konsekwentną i cierpliwą działalnością można zdziałać wiele. Jeszcze nie tak dawno Legia Kosz mało kto się interesował, a dziś jest komplet na trybunach, fajne wyniki tak w lidze jak i w pucharach.

- W ramach naszej organizacji dbamy o rozwój sekcji. Z jednej strony wszyscy muszą mieć poczucie, że gramy razem, w jednym legijnym zespole ale z drugiej strony są konkretne zasady gry. Będziemy dyskutować, także z sekcją siatkówki – to piękny sport.  

Kilka lat temu Legia otwierała się na nowe sekcje, pomagała je tworzyć. Tak było z judo – trenowało 700 dzieciaków w Warszawie czy sekcją biegową Legia Run Club. Była piłka wodna, gimnastyka artystyczna i nie ma. To wszystko zniknęło, bo klub postawił warunki, których te sekcje nie były w stanie spełnić, nie dogadał się z ludźmi prowadzącymi te sekcje. Czy nie lepiej iść dalej w wielosekcyjność i spowodować, bo sportowo Legia oplatała całą Warszawę?

- Na pewno żadna sekcja, która dobrze działa, wywiązuje się ze swoich obowiązków nie jest i nie będzie pokrzywdzona. Społeczność Legii jest duża i bardzo oddana. Wszystko ma swój początek w sekcji piłkarskiej, tu miłość do klubu zwykle się zaczyna, ale często w tym miejscu się nie kończy. Jest wielu pasjonatów, którzy chcą się sprawdzić na innym polu, prowadząc różne sekcje. Wielosekcyjność jest naszym bardzo dużym atutem Legii. Natomiast tutaj dużo przede mną – muszę się zapoznać z regulacjami, z zasadami na jakich działają poszczególne sekcje, prawami do dysponowana herbem, który musi być w jakiś sposób chroniony przez piłkarską Legię. Na pewno wchodzą tam w grę obowiązki, odpowiedzialność i finanse.  

Pierwszy zespół Legii aktualnie trenuje przy Łazienkowskiej, wiadomo iż to tymczasowe rozwiązanie. Pytanie jednak co się dzieje w temacie budowy boisk od strony ul. Czerniakowskiej? Temat był, ale od momentu powstania LTC słuch o nim zaginął. A te boiska wciąż są bardzo potrzebne – choćby dla najmłodszych roczników piłkarskiej akademii.

- Nic nowego. Miasto jest w sporze sądowym z sekcją strzelecką. 

Ma pan zadanie przyszykować klub pod sprzedaż?

- Nie. Na pewno nie. Po piątkowym spotkaniu wiemy wszyscy, że jest trudno, ale też wszyscy koncentrujemy się by było lepiej. Choćby po to, by w przyszłości w przypadku pojawienia się takiego pytania, w podtekście było czy kogoś na Legię stać, a nie tak jak teraz, czy klubu nie trzeba sprzedać. Dodatkowo kryzys jaki przechodzimy powoduje, że dużo łatwiej jest pokazywać słabe strony. One są ale jest bardzo wiele pozytywnych rzeczy. Chcę je kontynuować a wzmacniać te obszary, o których między innymi powiedziałem.

Rozmawiali: Marcin Szymczyk (Legia.Net), Wojciech Dobrzyński (legioniści.com).

Polecamy

Komentarze (158)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.