Marcin Mięciel: Ja mam Legię w sercu
08.05.2008 07:16
- Mimo słusznego wieku trzymam się rewelacyjnie. Mam wyniki szybkościowe na poziomie osiemnastolatków, omijają mnie kontuzje. Przydałbym się tej Legii. Zespół, który chce walczyć o mistrza nie może grać samymi młodzieżowcami - mówi w rozmowie z przedstawicielem "Dziennika" napastnik VfL 1848 Bochum, <b>Marcin Mięciel</b>. Były gracz Legii deklaruje chęć powrotu do zespołu "Wojskowych", a temat jego transferu do klubu z Łazienkowskiej potwierdził już dyrektor Trzeciak.
W tym sezonie jest pan w Bochum głównie rezerwowym. Czy w związku z tym latem zamierza pan zmienić otoczenie?
- Możliwe, że odejdę. Gdzie? Chciałbym grać w Legii Warszawa.
Dlaczego?
- Na stałe mieszkam w stolicy, poza tym moja córka Wiktoria we wrześniu idzie do pierwszej klasy. Chcę by zaczęła edukację w polskiej szkole. A tak w ogóle, to ja mam Legię w sercu, w końcu grałem w niej dobrych siedem lat.
W Legii kibice nienawidzą właścicieli, skandal goni skandal, jak pan to wszystko odbiera?
- Sytuacja jest nieciekawa, ale mimo to czuję, że Legia może być wielka, że jak fani pogodzą się z ITI, które kupi kilku piłkarzy, będziemy tak dobrzy, jak podczas ćwierćfinałów Ligi Mistrzów w 1996 roku. Choć znajomi odradzają mi transfer do warszawskiego klubu. Mówią: Marcin, po co ci to, wróć na kilka lat do Grecji.
Może warto ich posłuchać.
- Uwielbiam Grecję, tamtejsze plaże, upały i pyszną kawę. Ale postanowiłem już, że chcę wrócić do Polski.
Ktoś z Legii kontaktował się z panem?
Nie, ale nie panikuję, bo kwestiami transferowymi zajmuje się mój menedżer Jarosław Kołakowski, a to zabójczo skuteczny facet.
Wie pan ile warszawianie musieliby zapłacić Bochum za Mięciela?
Niewiele. Przed sezonem kosztowałem 200 tysięcy euro, teraz kwota będzie dużo mniejsza, mimo że zostały mi dwa lata kontraktu.
Porozmawiajmy chwilę o Bochum. Dlaczego właściwie nie udało się panu przebić w tym klubie?
Miałem dobry początek, jesienią strzeliłem cztery gole, zaliczyłem trzy asysty. Potem forma odeszła, a że inni napastnicy zaczęli zdobywać bramki, to usiadłem na ławce.
Z perspektywy czasu ocenia pan, że lepiej żyje się w Grecji czy w Niemczech?
- W Grecji. W Bochum jest chłodno, deszczowo, o 19 ulice miasta się wyludniają. Gdy przyjechał do mnie znajomy, żartował, że tu chyba wybuchła jakaś bomba, która wszystkich wysadziła w powietrze. Niemcy mają tylko jeden plus - są poukładani. W Grecji zdarzało mi się czekać trzy dni na hydraulika, który... zaspał.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.