Marcin Mięciel: Nie mogę czekać siedem lat na zaległe pieniądze
12.01.2012 18:12
Spodziewał się pan przed pierwszym treningiem przesunięcia do Młodej Ekstraklasy?
- Dochodziły do mnie jakieś głosy, że ktoś może zostać przesunięty. Nie myślałem jednak, że na koniec kariery spotka mnie coś takiego... Gram w piłkę 20 lat, byłem w różnych klubach i współpracowałem z wieloma trenerami, ale na to co stało się teraz, nie zasłużyłem.
Spisywał się pan na boisku nie najgorzej. Czy nie ma pan wrażenia, że ŁKS nie miał dla pana żadnej wdzięczności?
- Ciężko powiedzieć... Gram w Łodzi od dwóch lat, strzeliłem kilkanaście bramek i byłem dobrze traktowany przez kibiców. Wydaje mi się, że klub postąpił po prostu dziwnie, ale muszę respektować tę decyzję. Trenuję z ekipą Młodego ŁKS-u i czekam na rozwój wypadków.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" stwierdził pan, że rozłożenie zaległości na siedem lat nie wchodzi w grę. Proponował pan działaczom inne rozwiązanie?
- Wiedziałem, że jest ciężka sytuacja i chciałem te zaległości rozłożyć na rok, mimo że umowę mam tylko do lata. Chciałem pomóc, ale nie mogę zgodzić się na rozłożenie płatności na siedem lat. Nawet nie wiem czy będę jeszcze wtedy żył... To paranoja.
Gra w Młodej Ekstraklasie może być dla pana trochę upokarzająca.
- Na pewno nie jest to miłe, ale muszę akceptować wolę prezesów oraz trenera. Jeżdżę na treningi, ćwiczę z zespołem i daje z siebie wszystko. Tylko tyle mi zostaje. Mam nadzieję, że klub też będzie respektował umowy i zacznie płacić. W Łodzi nie dostaję pieniędzy od pięciu miesięcy. Nie dostałem też zaległych premii z zeszłego oraz z obecnego roku. Trochę tych pieniędzy już się zebrało. Najwyżej będę musiał złożyć pismo do PZPN-u.
Więc dopuszcza pan opcję rozwiązania kontraktu z winy klubu?
- Jestem po rozmowach z prawnikiem. Na dniach powinno się wyjaśnić, co będziemy robić dalej. Na pewno będę normalnie trenował tam, gdzie każe mi klub. Będę też wykonywał wszystkie polecenia ŁKS-u.
Jest szansa, że jeszcze wiosną zobaczymy pana w barwach innego klubu?
- Ciężko mi stwierdzić, co będę dalej robił. Może będę grał dalej w ŁKS-ie, w Ekstraklasie albo w Młodej Ekstraklasie. Na dzień dzisiejszy jest, jak jest i czekam na rozwój wypadków.
Ale czuje się pan na siłach dalej grać w Ekstraklasie?
- Wiadomo, że tak. Występowałem praktycznie przez całą jesień, więc siłę mam. W testach wydolnościowych i szybkościowych wypadłem dobrze. Na tych badaniach byłem w czołówce. Nie pierwszy, ani nie ostatni raz coś takiego spotyka zawodnika w Polsce...
Uważa pan, że przesuwanie piłkarzy do rezerw w akcie zemsty to normalne sytuacje? Może coś takiego powinno się "tępić" jakimiś przepisami?
- Nie powinno tak być, że dobrze grający piłkarz ląduje w Młodej Ekstraklasie lub w rezerwach. Kiedy w Niemczech - na przykład w Bochum - nie chcieli kogoś, to taki zawodnik normalnie trenował z pierwszym zespołem i nie był w żaden sposób karany. Jeżeli klub chce się pozbyć swojego zawodnika, to sam szuka mu nowej drużyny.
Co planuje pan później? Po zakończeniu kariery miał pan trenować młodzież w Akademii Legii. To nadal aktualne?
- Kiedy rozmawiałem z dyrektorem, taki zapis nadal był aktualny. Na razie jednak gram i jestem aktywny jako piłkarz. Myślę także o przyszłości. Zapisałem się na kurs trenerski UEFA A i jestem w jego trakcie. Gdy zakończę karierę, będę już miał papiery, które pozwolą mi trenować juniorów czy też dorosłe drużyny.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.