Marcin Mięciel: Zaatakować i wygrać
06.11.2009 01:00
Pecha ma i pan, i Legia. Bez Mięciela, który wreszcie zdobywał ważne bramki, ciężko będzie pokonać Wisłę.
- Jestem dobrej myśli. Mamy szeroką kadrę. Akurat wraca Takesure Chinyama, także tragedii nie ma. Myślę, że ci, którzy wejdą na boisko, pokażą, że jesteśmy mocnym zespołem i wygramy. Ja sam robiłem wszystko, żeby zagrać. Wziąłem specjalny zastrzyk, który powoduje szybsze zrastanie się mięśnia, próbowałem trenować na pełnych obrotach, ale już w środę wiedziałem, że potrzebuję cudu. Jestem doświadczonym zawodnikiem i dobrze wiem, że kiedy mięsień dwugłowy jest naderwany, niebezpieczny jest każdy sprint, każdy strzał. Lepiej dla drużyny, żeby w takim meczu zagrał ktoś, kto nie będzie myślał, że coś może mu się urwać, tylko da z siebie wszystko.
Pan taki mecz obejrzy, siedząc w fotelu. Smutno?
- Bardzo mnie wkurza, że nie zagram. Każdy piłkarz czeka na mecze, które ogląda cała Polska. Niestety, ja też będę tylko widzem.
Wytrzyma pan nerwowo przed telewizorem?
- Wiadomo, że nerwy będą większe niż zwykle. Jak się gra, zawsze można drużynie jakoś pomóc, coś zdziałać. Teraz będę skazany na bierne siedzenie. Ale mam dobre przeczucia. Na pewno Wisły się nie boimy. Wiem, że drużyna pojechała do Sosnowca, żeby zaatakować i wygrać.
Rozmawiał: Łukasz Jachimiak
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.