Marcin Smoliński: W końcu gram
09.04.2008 23:33
- W spotkaniu z Bełchatowem zagrałem przyzwoicie, nie spodziewałem się że będzie mi to jeszcze dane. W Legii zostałem tak naprawdę z przymusu. Do ŁKSu nie miałem kiedy odejść, był ostatni dzień okienka transferowego i było dla mnie za późno. Zostałem na pół roku by powalczyć o skład i jakiś mecz. W końcu się udało. Dziś wystąpiłem przez pełne 90 minut z czego naprawdę bardzo się cieszę - mówił po spotkaniu pomocnik Legii <b>Marcin Smoliński</b>
Awans nie przyszedł wam łatwo
- To prawda. Musieliśmy grać bardzo uważnie. Gdybyśmy stracili gola, zrobiłoby się niebezpiecznie. Warunki również nie były sprzyjające, ale daliśmy z siebie wszystko. Pod koniec spotkania opadłem z sił. Ważne, że jest efekt w postaci awansu.
W pierwszej połowie byłeś bardzo aktywny, wykonywałeś wszystkie stałe fragmenty gry
- Tak przed każdym spotkanie trenujemy różne warianty rzutów wolnych i rożnych. Raz wychodzą one lepiej, raz gorzej. Te z lewej strony są obecnie ustawiane pod mnie. Tak będzie dopóki nie będzie Edsona. Te z prawej strony należą do Gizy bądź Vukovicia.
Masz dobry strzał z dystansu, czemu go dziś nie zaprezentowałeś?
- Trener mówił mi bym uderzał na bramkę, miałem dwie okazje ale się jakoś nie wyszło. Trudno, najważniejsze jest zwycięstwo.
Po spotkaniu podziękowaliście kibicom za doping - chyba pierwszy raz w tym roku
- Kibice przejechali za nami szmat drogi, byli fantastyczni, podziękowania się im po prostu należały. Stawili się w sporej liczbie w Gdańsku, do którego jechali ponad 5 godzin. Naprawdę dziś kibice byli świetni.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.