Domyślne zdjęcie Legia.Net

Marek Drabczyk: Legia nie będzie grała na Narodowym!

Redakcja

Źródło:

11.07.2008 21:56

(akt. 20.12.2018 06:11)

Żadna ze startujących w przetargu firm nie chce budować stadionu Legii za uchwaloną przez radę stolicy kwotę 365 mln zł. Najniższa oferta to 450 mln. Wygląda na to, że nowoczesnego obiektu przy Łazienkowskiej w ogóle nie będzie. - Teraz albo już chyba nigdy - mówi w wywiadzie dla Gazety Stołecznej <b>Marek Drabczyk</b>, członek zarządu KP Legia Warszawa.
Dlaczego budowa stadionu Legii musi aż tyle kosztować? Marek Drabczyk: Tego, że budowa będzie droższa od zakładanych 365 mln, mogliśmy się spodziewać. Kosztorys był przygotowywany ponad rok temu i uwzględniał ówczesne realia rynku. Od tego czasu ceny materiałów i robocizny poszły w górę. Zarówno radni, jak i pani prezydent miasta są tego świadomi. Spośród upublicznionych dzisiaj ofert można znaleźć taką, której realizacja jest możliwa. Wymaga ona dokładnej analizy finansowej z punktu widzenia stadionu Legii jako inwestycji wielofunkcyjnej mającej stworzyć wiele możliwości spędzania wolnego czasu. Dzieje się tak we wszystkich większych miastach Europy, nie mówiąc już o stolicach, więc nie ma powodu, aby ominęło to Warszawę. Miasto nie dołoży jednak ani złotówki ponad to, co zapisane zostało w wieloletnim planie inwestycyjnym. Ważniejsze są metro, mosty, zakup taboru transportu miejskiego itd. Paradoksalnie więc przygotowania Euro 2012 mogą pogrzebać szanse budowy stadionu dla Legii. - Władze nie mogą patrzeć na tak wielkie miasto z perspektywy tylko mostu lub ulicy. Legia to element historii i życia stolicy. Nie jest jakimś tam podmiotem gospodarczym, jakich są tysiące, lecz stołeczną marką rozpoznawalną w całej Europie. Czy w ponaddwumilionowym mieście jeden stadion [Narodowy] wystarczy? To wszystko, na co nas stać? Miasto szuka oszczędności. Pojawiają się głosy, że Legia może grać właśnie na Stadionie Narodowym. - Klub z takimi tradycjami, historią, dokonaniami, który tyle zrobił dla Warszawy, ma wynajmować boisko? To nie wchodzi w rachubę. Legia na Narodowym grać nie będzie. I to mogę zadeklarować. Przecież stadion to coś więcej niż tylko miejsce rozgrywania spotkań. Jeśli chcemy mieć w stolicy klub europejskiego formatu, musimy mieć obiekt, na którym znajdą się restauracje dla kibiców, muzeum, profesjonalne zaplecze dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Narodowy nam tego nie zagwarantuje. Przecież taka marka jak Legia powinna być oczkiem w głowie każdej ekipy rządzącej w mieście. Tymczasem nam się mówi, żebyśmy wynajęli sobie obiekt. To nieporozumienie! Czy Chelsea albo Arsenal wynajmują Wembley? Może wystarczy wyremontować stary obiekt przy Łazienkowskiej, a ważniejsze mecze rozgrywać na Narodowym? - Tu już nie ma czego remontować. Obecny stadion jest za mały, zaplecze nie spełnia standardów profesjonalnego klubu. Nie ma o czym mówić. Ale musicie mieć jakiś plan B na wypadek, gdyby jednak radni nie dołożyli brakujących pieniędzy do budowy obliczonego na 32 tys. widzów stadionu? - Nie mamy. Decyzja radnych będzie czymś więcej niż "być albo nie być" obiektu piłkarskiego. Władze Warszawy będą decydować, czy chcą Legii w mieście, czy też jest im niepotrzebna. To chyba zbyt daleko idący wniosek? - Dziś w Polsce buduje się kilka nowoczesnych obiektów piłkarskich. Pomijając powstające stadiony, wizytówki miast w Gdańsku, we Wrocławiu, w Poznaniu i Krakowie, są jeszcze Zabrze, Lubin, Białystok. Stoi stadion w Kielcach. Nowoczesny, pojemny stadion przyciąga kibiców, jest szansą na sportowe święto, wspólną zabawę. Jak inaczej można przyciągnąć kibiców do polskiej ligi, która delikatnie mówiąc, jest w zapaści? Tylko infrastrukturą. Jeśli radni nie zdecydują się na budowę nowego stadionu, zepchną kawałek historii stolicy na piłkarską prowincję. Widzą to już kibice, którzy podpisali się pod apelem do władz o kontynuowanie inwestycji. Z tego, co mi wiadomo, w ciągu kilku dni zebrali kilkanaście tysięcy podpisów. Czy to nie brzmi nazbyt dramatycznie? - Bo i sytuacja jest dramatyczna. Nasza determinacja ku temu, by Legia, która zasługuje na odpowiednie traktowanie ze strony władz, miała szansę rozwoju, jest ogromna. Dlatego jako jedyny klub w Polsce przygotowaliśmy projekt stadionu i podarowaliśmy go miastu. To do tej pory kosztowało nas 15 mln zł. Chcemy też utrzymywać nowy stadion. To kolejne 8-10 mln rocznie. Bez tego nie będzie wielkiej Legii. W Europie włodarze miast chełpią się swoimi klubami. Mogła o tym przekonać się także prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, gdy odwiedziła Berlin. Dokąd zaprowadził ją mer miasta? Na stadion Herthy. Ale czy w perspektywie budowy Stadionu Narodowego obiekt przy Łazienkowskiej musi być tak duży? Może wystarczy zbudować coś mniej okazałego, a zarazem tańszego? - Zakładaliśmy, że stadion będzie służył piłkarzom i kibicom przez dziesięciolecia. Budowa mniejszego obiektu mija się z celem. W obecnych realiach prawnych zmiany w projekcie wiązałyby się z rozpisaniem nowego przetargu. A to pochłonęłoby kolejne kwoty i czas. Nikt też nie da gwarancji, że koszty w tym czasie nie urosną. To naprawdę ostatnia szansa na budowę. Teraz albo już chyba nigdy. Rozmawiał Maciej Kułak

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.