Marek Drabczyk: Legia nie będzie grała na Narodowym!
11.07.2008 21:56
Żadna ze startujących w przetargu firm nie chce budować stadionu Legii za uchwaloną przez radę stolicy kwotę 365 mln zł. Najniższa oferta to 450 mln. Wygląda na to, że nowoczesnego obiektu przy Łazienkowskiej w ogóle nie będzie. - Teraz albo już chyba nigdy - mówi w wywiadzie dla Gazety Stołecznej <b>Marek Drabczyk</b>, członek zarządu KP Legia Warszawa.
Dlaczego budowa stadionu Legii musi aż tyle kosztować?
Marek Drabczyk: Tego, że budowa będzie droższa od zakładanych 365 mln, mogliśmy się spodziewać. Kosztorys był przygotowywany ponad rok temu i uwzględniał ówczesne realia rynku. Od tego czasu ceny materiałów i robocizny poszły w górę. Zarówno radni, jak i pani prezydent miasta są tego świadomi. Spośród upublicznionych dzisiaj ofert można znaleźć taką, której realizacja jest możliwa. Wymaga ona dokładnej analizy finansowej z punktu widzenia stadionu Legii jako inwestycji wielofunkcyjnej mającej stworzyć wiele możliwości spędzania wolnego czasu. Dzieje się tak we wszystkich większych miastach Europy, nie mówiąc już o stolicach, więc nie ma powodu, aby ominęło to Warszawę.
Miasto nie dołoży jednak ani złotówki ponad to, co zapisane zostało w wieloletnim planie inwestycyjnym. Ważniejsze są metro, mosty, zakup taboru transportu miejskiego itd. Paradoksalnie więc przygotowania Euro 2012 mogą pogrzebać szanse budowy stadionu dla Legii.
- Władze nie mogą patrzeć na tak wielkie miasto z perspektywy tylko mostu lub ulicy. Legia to element historii i życia stolicy. Nie jest jakimś tam podmiotem gospodarczym, jakich są tysiące, lecz stołeczną marką rozpoznawalną w całej Europie. Czy w ponaddwumilionowym mieście jeden stadion [Narodowy] wystarczy? To wszystko, na co nas stać?
Miasto szuka oszczędności. Pojawiają się głosy, że Legia może grać właśnie na Stadionie Narodowym.
- Klub z takimi tradycjami, historią, dokonaniami, który tyle zrobił dla Warszawy, ma wynajmować boisko? To nie wchodzi w rachubę. Legia na Narodowym grać nie będzie. I to mogę zadeklarować. Przecież stadion to coś więcej niż tylko miejsce rozgrywania spotkań. Jeśli chcemy mieć w stolicy klub europejskiego formatu, musimy mieć obiekt, na którym znajdą się restauracje dla kibiców, muzeum, profesjonalne zaplecze dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Narodowy nam tego nie zagwarantuje. Przecież taka marka jak Legia powinna być oczkiem w głowie każdej ekipy rządzącej w mieście. Tymczasem nam się mówi, żebyśmy wynajęli sobie obiekt. To nieporozumienie! Czy Chelsea albo Arsenal wynajmują Wembley?
Może wystarczy wyremontować stary obiekt przy Łazienkowskiej, a ważniejsze mecze rozgrywać na Narodowym?
- Tu już nie ma czego remontować. Obecny stadion jest za mały, zaplecze nie spełnia standardów profesjonalnego klubu. Nie ma o czym mówić.
Ale musicie mieć jakiś plan B na wypadek, gdyby jednak radni nie dołożyli brakujących pieniędzy do budowy obliczonego na 32 tys. widzów stadionu?
- Nie mamy. Decyzja radnych będzie czymś więcej niż "być albo nie być" obiektu piłkarskiego. Władze Warszawy będą decydować, czy chcą Legii w mieście, czy też jest im niepotrzebna.
To chyba zbyt daleko idący wniosek?
- Dziś w Polsce buduje się kilka nowoczesnych obiektów piłkarskich. Pomijając powstające stadiony, wizytówki miast w Gdańsku, we Wrocławiu, w Poznaniu i Krakowie, są jeszcze Zabrze, Lubin, Białystok. Stoi stadion w Kielcach. Nowoczesny, pojemny stadion przyciąga kibiców, jest szansą na sportowe święto, wspólną zabawę. Jak inaczej można przyciągnąć kibiców do polskiej ligi, która delikatnie mówiąc, jest w zapaści? Tylko infrastrukturą. Jeśli radni nie zdecydują się na budowę nowego stadionu, zepchną kawałek historii stolicy na piłkarską prowincję. Widzą to już kibice, którzy podpisali się pod apelem do władz o kontynuowanie inwestycji. Z tego, co mi wiadomo, w ciągu kilku dni zebrali kilkanaście tysięcy podpisów.
Czy to nie brzmi nazbyt dramatycznie?
- Bo i sytuacja jest dramatyczna. Nasza determinacja ku temu, by Legia, która zasługuje na odpowiednie traktowanie ze strony władz, miała szansę rozwoju, jest ogromna. Dlatego jako jedyny klub w Polsce przygotowaliśmy projekt stadionu i podarowaliśmy go miastu. To do tej pory kosztowało nas 15 mln zł. Chcemy też utrzymywać nowy stadion. To kolejne 8-10 mln rocznie. Bez tego nie będzie wielkiej Legii. W Europie włodarze miast chełpią się swoimi klubami. Mogła o tym przekonać się także prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, gdy odwiedziła Berlin. Dokąd zaprowadził ją mer miasta? Na stadion Herthy.
Ale czy w perspektywie budowy Stadionu Narodowego obiekt przy Łazienkowskiej musi być tak duży? Może wystarczy zbudować coś mniej okazałego, a zarazem tańszego?
- Zakładaliśmy, że stadion będzie służył piłkarzom i kibicom przez dziesięciolecia. Budowa mniejszego obiektu mija się z celem. W obecnych realiach prawnych zmiany w projekcie wiązałyby się z rozpisaniem nowego przetargu. A to pochłonęłoby kolejne kwoty i czas. Nikt też nie da gwarancji, że koszty w tym czasie nie urosną. To naprawdę ostatnia szansa na budowę. Teraz albo już chyba nigdy.
Rozmawiał Maciej Kułak
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.