Marek Gołębiewski

Marek Gołębiewski: Bardzo chcemy wyjść na prostą

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

29.10.2021 14:53

(akt. 31.10.2021 08:05)

- Bardzo chcemy wyjść na prostą, ścieżkę zwycięstw. Było to widać po zaangażowaniu chłopaków w meczu ze Świtem Skolwin. Może gra nie porywała, ale w tej chwili nie był to jeszcze cel, bo celem był awans. Jestem zadowolony, że zawodnicy podeszli do sprawy bardzo poważnie - mówił na briefingu prasowym, przed rywalizacją z Pogonią Szczecin (31.10, godz. 17:30) , trener Legii Warszawa, Marek Gołębiewski.

- Cały czas kontynuujemy pracę nad rozmieszczeniem na połowie przeciwnika, doskokiem po stracie piłki, stałymi fragmentami. To takie elementy, które w krótkim czasie można poprawić. To najważniejsze aspekty, nad którymi pracujemy.

- Z czego jestem zadowolony, na tę chwilę? Przede wszystkim z tego, że awansowaliśmy do 1/8 finału Pucharu Polski. To było dla mnie najważniejsze. Może wcześniej trochę przesadziłem z tym finałem Ligi Europy, ale chciałem, żeby to dosadnie zabrzmiało. Zrobiłem to z premedytacją, żeby zawodnicy wiedzieli, że poprzez puchar możemy dojść do Europy. Musimy grać na dwóch frontach. W lidze troszkę punktów nam uciekło, musimy gonić rywali. Puchar jest akurat łatwiejszą drogą do zdobycia Europy.

- Muszę pochwalić chłopaków, widać po nich duże chęci. Ci, którzy rozegrali wczoraj 90 minut, dziś normalnie wyszli na trening. Po czwartkowym spotkaniu powiedziałem, że będziemy ciężko pracować i tak jest. Widać euforię, taką, że chłopcy chcą zwyciężać. Wszystko jednak weryfikuje boisko. Mam nadzieję, że w niedzielę zagramy podobnie jak ze Świtem, ale skuteczniej. Kibice będą pewnie wymagać troszkę lepszej organizacji gry. To jest jeszcze mało czasu, musimy pewne aspekty doskonalić.

- Jestem z natury pozytywnym gościem. Mam nadzieję, że kibice mocno wesprą mnie i drużynę, i dadzą nam dodatkową energię, jak to zawsze jest przy Łazienkowskiej. Nie czuję tremy. Liznąłem, jako zawodnik, ekstraklasy. Na pewno łatwiej jest grać w piłkę, być na boisku, bo masz większy wpływ na to, co robisz. Jako trener bardziej stoisz, podpowiadasz i się więcej denerwujesz. Ale tremy chyba nie będzie.

- Po części rozłożyliśmy już siły zespołu na najbliższe spotkania. Przed meczem pucharowym zostawiliśmy w Warszawie Filipa Mladenovicia, Ihora Charatina, Josue i Andre Martinsa. Czterech zawodników zagrało tylko 45 minut ze Świtem Skolwin. Trzeba tak robić. Mamy kilka urazów w zespole. Jeżeli kadra byłaby na tę chwilę o dwie-cztery osoby większa, mówię o kontuzjach, to na pewno byłoby mi łatwiej. Zawodnicy są profesjonalistami, muszą się regenerować, dobrze odżywiać. Jeżeli ktoś wypada z obiegu, wskakuje ktoś inny. Każdy chce grać.

O Borucu i Jędrzejczyku

- Niejednokrotnie mówiłem, że Artur Boruc jest legendą klubu. Bardzo ucieszyłem się jak dostałem wiadomość, że jedzie z nami do Szczecina. Widać było duży wpływ na drużynę, pomógł nam też mentalnie. Jest kilka takich postaci, liderów w szatni - i tacy liderzy muszą tę szatnię trzymać. Ja, jako trener, mogę ich wspierać, ale, wiadomo, szatnia – tak było i tak będzie – ma swoich liderów i musi ich mieć. W kim upatruję taką osobę? Jest kilku piłkarzy. Nie będę wymieniał nazwisk, kadra jest szeroka, bardzo dobra jak na polskie i europejskie realia. Za trenera Michniewicza osiągnęli bardzo dobre rezultaty w Europie. Jest naprawdę mnóstwo chłopaków o wielkim sercu i umiejętnościach. Widać to nawet na zajęciach – nie potrafią przegrywać w małych grach czy grach treningowych. Ma to później pewnie przełożenie na boisko.

- Artur Jędrzejczyk jest bezpośrednim połączeniem między mną a szatnią. Jeśli są jakieś pytania do mnie, to zawsze przychodzi, pyta czy możemy tak, czy tak. Wspólnie ustalamy pewne rzeczy, aby było to dla dobra klubu, ale – oczywiście – na końcu to ja podejmuję decyzje. Artur jest bardzo ważną częścią naszej drużyny, przede wszystkim, jest kapitanem.

O Luquinhasie i formie zespołu

- Nie powiedziałbym, że Luquinhas jest w gorszej dyspozycji. Wczoraj, jak wszedł na boisko, zrobił kilka bardzo dobrych akcji. Widać w nim dużą jakość. Bardzo na niego liczę w kolejnych spotkaniach. W jakiej formie jest zespół? Szukamy formy takiej, aby dominować. Chciałbym, aby osoby, które przychodzą na stadion przy Łazienkowskiej, widziały zespół, który dominuje, gra wysoko, strzela gole. To jest moje trenerskie zadanie i będę robił wszystko, żeby tak było. 

O Pogoni

- Spodziewam się Pogoni chcącej grać w piłkę. Trener Runjaić już długo prowadzi zespół, miał troszkę więcej czasu ode mnie, aby przygotować pomysł na grę. Myślę, że szczecinianie będą chcieli budować przemyślane ataki. Czeka nas ciekawy mecz. Oglądałem ostatnie dwa spotkania drużyny ze Szczecina – wygrana z Jagiellonią była jej pokazem siły. Musimy być skoncentrowani i uważać na silne skrzydła. Nie wiemy czy zagra Kamil Grosicki, czy wyleczył uraz. Pogoń jest na fali. Postaramy się, aby z tej fali spadła. 

O środku pola

- Wydaje mi się, że mamy bardzo silny środek pola, jest dużo kreatywnych zawodników. Tutaj upatrywałbym nasze plusy. Nie można zapominać też o napastnikach. Mahir Emreli przeplata mecze, w których strzela i nie strzela goli, ale to bardzo groźny napastnik. W czwartek też miał kilka sytuacji – jeśli takowe stworzymy mu w niedzielę, to myślę, że pokaże kunszt.

- Kto zastąpi Slisza, który pauzuje za kartki? Nie chciałbym tego zdradzać, ale mam już koncepcję na niedzielę. Mamy szeroką kadrę i wybiorę najlepszego zawodnika na daną chwilę. 

O Emrelim

- Rozmawiałem z Mahirem Emrelim o sytuacji, w której dwukrotnie trafił w słupek. Sam grałem na tej pozycji i uspokoiłem go, aby miał czystą głowę. Napastnik nie może myśleć o tym, co się złego wydarzyło, tylko zawsze myśleć pozytywnie, że następna akcja zostanie wykorzystana. Sądzę, że to kwestia jednej bramki – jeżeli ją zdobędzie, to się odblokuje. Ale też nie mówiłbym o jakimś zablokowaniu. To dobry zawodnik, który na boisku na pewno sobie poradzi. Co było w jego głowie po ostatnich spotkaniach? Na pewno niedosyt. To ambitny, stosunkowo młody chłopak, który bardzo chce. Widać, że czasami jak się bardzo chce, to nie zawsze wyjdzie. Rozmawiałem z nim o akcji z meczu z Piastem – mówiłem, że na dziesięć kolejnych sytuacji, wszystkie by wykorzystał. Czasami w sporcie tak bywa, że nie wiemy dlaczego piłka nie wpada do bramki. Taki jest sport. 

- Czy, jako napastnik, dokonałem takiego osiągnięcia? Bardzo podobnego gola strzeliłem w Gwardii Warszawa. Marcin Harasimowicz, pracujący w Legii, uderzył tak samo jak Emreli, tylko że miałem to szczęście, iż piłka stanęła na linii, a ja ją dobiłem z 10 centymetrów. To była moja pierwsza bramka w seniorach, na poziomie centralnym.

O Rose

- Martwi mnie liczba urazów wśród stoperów. Lindsay Rose odniósł kontuzję w spotkaniu ze Świtem Skolwin, jego niedzielny występ stoi pod znakiem zapytania. Dużo zależy od tego czy będzie do dyspozycji, czy nie. Trzeba główkować czy zagramy trójką, czy czwórką z tyłu – nie będę tego zdradzał, przekonamy się w niedzielę. Mamy plagę kontuzji, jeśli chodzi o środkowych obrońców. Musimy sobie radzić, chuchać też na Wieteskę i Jędrzejczyka. To chłopcy, którzy praktycznie cały czas grają po 90 minut. Trzeba uważać, poczekać. Niedługo wraca Hołownia, wkrótce Boruc ma wznowić treningi, więc nasza kadra będzie jeszcze silniejsza.

- Lindsay Rose doznał silnego zbicia mięśnia czworogłowego uda, dostał kolanem w to miejsce. Diagnoza już jest praktycznie znana. Myślę, że w ciągu 2-3 dni będzie gotowy, by trenować. Czy uda się go doprowadzić do gry na niedzielny mecz? Jest to jeszcze duży znak zapytania.

Polecamy

Komentarze (348)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.