Marek Gołębiewski: Mecz do końca trzymał w napięciu

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

28.11.2021 20:27

(akt. 29.11.2021 01:05)

- To był trudny mecz. Spotkanie kosztowało nas dużo zdrowia: mnie – psychicznego, a zawodników – poświęcenia i okupienia kontuzjami – mówił po rywalizacji z Jagiellonią Białystok (1:0) trener Legii Warszawa, Marek Gołębiewski.

- Sytuacja zdrowotna? Lindsay Rose ma złamany nos. Artur Jędrzejczyk złamał obojczyk, skończy się operacją. Johansson poczuł ból w mięśniu dwugłowym, w przerwie. Jest jak jest, ale bardzo cieszę się z pierwszego zwycięstwa pod moją wodzą, w lidze. Gratuluję chłopakom, którzy pokazali zaangażowanie i werwę. 

- Luquinhas ma bardzo mocno stłuczony piszczel. Rozmawiałem z nim. To taki uraz, że jak przyłoży dużo lodu, to myślę, że będzie okej.

- Jeśli chodzi o Johanssona, to dziś lub jutro doktor Filip Latawiec przeprowadzi badanie USG i będziemy dokładnie wiedzieli czy to naciągnięcie, czy poważniejszy uraz. Mattias jest po mononukleozie, która zrobiła spustoszenie w jego organizmie. Co chwila ma drobną lub trochę większą kontuzję. Mam nadzieję, że od przyszłego roku będzie z tym dużo lepiej.

- Szczęście w nieszczęściu, że Johansson zgłosił uraz w przerwie, bo zabrakłoby mi okienka na zmianę w drugiej połowie, przez co gralibyśmy w dziesięciu. Na pewno byłoby nam trudniej, aby wybronić wynik. Prawa obrona była dziś feralna. Artur Jędrzejczyk zaczął mecz na tej pozycji, skończył z urazem. Wszedł za niego Mati Johansson, który też doznał urazu. Zastąpił go, na prawej stronie defensywy, Rose, który złamał nos. A Kacper Skibicki mógł na koniec zapewnić remis – ale to pół żartem, pół serio.

- Sytuacja jest trudna, ale mamy szeroką kadrę. Ostatnio włączyłem do "jedynki" trzech wyróżniających się zawodników z rezerw. Trenują z nami od tygodnia. Jeżeli będą na tyle mocni i wyglądali dobrze na tle reszty, to będą brani pod uwagę. Każdy z tych trzech piłkarzy, czyli Rui Gomes, Karol Noiszewski i Tomasz Nawotka, mają szansę na debiut. To że zostali włączeni do kadry pierwszej drużyny, jest nagrodą za to, jak wyglądali w "dwójce". Teraz wszystko zależy od nich, czy tę szansę wykorzystają. Jest jeszcze zdolny młodzieżowiec, Kacper Skwierczyński, który wraca po urazie. Są także Patryk Pierzak, Wiktor Kamiński, z młodszych piłkarzy, których, ewentualnie, biorę pod uwagę. Sądzę, że ci chłopcy – może, jak dobrze pójdzie, i Bóg da – dostaną szanse.

- Mogłem zabrać dziś Maika Nawrockiego na ławkę rezerwowych, ale chciałem, aby normalnie przepracował dzień, potrenował. Na środowy mecz Pucharu Polski będzie gotowy w stu procentach.

Pytanie z gatunku pół żartem, pół serio. Wszyscy się pewnie zastanawiali, co zrobić, aby Legia nie traciła goli. Czy okazało się, że wystarczyło, aby Artur Boruc wrócił do bramki? – Na pewno zagraliśmy dziś skuteczniej w obronie. W Pucharze Polski też nie straciliśmy bramki, dziś to drugi taki mecz pod moją wodzą. Artur to, jak widać, wielka postać w zespole. Wniósł sporo doświadczenia, spokoju. Na pewno dobrze wpłynęło to na chłopaków, co widać po rezultacie. Mecz do końca trzymał w napięciu, bo jeszcze Kacper Skibicki chciał, aby wypadły mi ostatnie włosy z głowy – Boruc był na posterunku.

Polecamy

Komentarze (73)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.