News: Marek Jóźwiak: Wieteska groźniejszy w ofensywie...

Marek Jóźwiak: Najbardziej żałuję Lewandowskiego

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

11.02.2013 09:05

(akt. 22.12.2018 11:21)

- Czytałem, że zostałem zwolniony gdyż miałem inną koncepcję transferową niż trener Urban. Janek wszystko wiedział, jeśli miał inną koncepcję, to mógł mi powiedzieć. Do końca mojej pracy rozmawialiśmy o dwóch-trzech transferach, które mogłyby dojść do skutku. Polityka była określona na zimę i lato 2013. Kto zostaje, kto ma przyjść. Wszystko zostawiłem tak, jak powinno być - opowiada w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" były już dyrektor sportowy Legii Marek Jóźwiak.

- Na kilku zebraniach powiedziałem właścicielom, że czuję się odpowiedzialny za tego czy tamtego piłkarza. Nie bałem się konsekwencji, miałem szczere intencje. Pomyłki się zdarzają. Tyle że w Polsce mylimy się za 200-300 tysięcy euro, a w Europie za 20-30 milionów. Taki Czygryński w Barcelonie - 25 mln euro - nie poradził sobie.


- Oczywiście są rzeczy, których nie udało się zrealizować, coś stawało na przeszkodzie. Na przykład Robert Lewandowski. Najbardziej żałuję właśnie tego, że on nie trafił do nas. Wydałem bardzo pozytywną opinię na jego temat. Przyprowadziłem na Łazienkowską prezesów Znicza, jego menedżera - Czarka Kucharskiego. Jednak nie doszło do finalizacji.


Prezes Leśnodorski na początku swojego urzędowania stwierdził, że nie rozumie sytuacji, iż zawodnik, który gra, zarabia 5 tysięcy złotych, a piłkarz, którego on nawet nie kojarzy, 10 razy więcej.


- Nie widziałem, aby gdziekolwiek wszyscy zawodnicy mieli takie same kontrakty. Tak jest skonstruowany świat piłki nożnej. Ktoś przychodzi, miał wnieść sporo do drużyny, ale nie zdał egzaminu. Tego się nie da w stu procentach przewidzieć. Komuś, kto w tym nie siedział 10 czy 20 lat, trudno to zrozumieć. Prezesowi to przejdzie, przyzwyczai się, zrozumie, jak to wszystko funkcjonuje.


Klauzula w umowie Salinasa, że trzeba zapłacić po roku gry 800 tysięcy euro to normalność?


- Na razie Salinas nic nie kosztuje. Klauzula, owszem, jest. Nic nie kosztuje? Podobno dostał milion złotych za podpis? Bańkę? Chyba bańkę... mleka. Nie komentuję tego, był wolnym zawodnikiem. Takie kwoty to normalność? Wszyscy, którzy siedzą w piłce, wiedza, jak ona funkcjonuje. Zobaczmy, ile kosztują tak zwani wolni zawodnicy. Drogba 11 milionów euro, Eto'o 22 miliony, a przecież byli bez kontraktów. Rynek kręci się wokół wolnych graczy. Sebastian Mila, Razak Traore też chcą pieniędzy za podpis. Nie dostaną ich w jednym klubie, pójdą tam, gdzie je otrzymają.


A tak zwany zaciąg truskawkowy, z którego dziś pozostał tylko Ivica Vrdoljak?


- Taka była polityka: ściągnąć zawodników, którzy sprowadzą ludzi na nowy stadion. Oni byli w większości wypożyczeni. Mieliśmy 2 miliony euro na pięciu nowych graczy. Połowę kosztował Ivica. Kolejni byli wypożyczeni za 150 tysięcy dolarów. Spójrzmy teraz na nich: Mezenga daje radę w drugiej lidze, Cabral został mistrzem Argentyny z Velezem. Kneżević, jeśli umiejętności pójdą w parze z myśleniem, też się odrodzi. Bo w jego przypadku największym problemem była głowa. Tego się nie przewidzi, jak choćby ze wspomnianym Czygryńskim.


Zapis całej rozmowy z Markiem Jóźwiakiem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (183)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.