News: Saganowski i Wandzel polecą do Rzymu

Marek Saganowski: Dawna atmosfera już się nie powtórzy

Piotr Kamieniecki

Źródło: Piłka Nożna Plus

28.07.2012 12:05

(akt. 04.01.2019 13:42)

- Jestem doświadczonym zawodnikiem, dojrzałym człowiekiem. Co miałem udowodnić sobie i innym, to już udowodniłem. To jednak nie oznacza, że nie mam sportowych marzeń. Przede wszystkim chciałbym zostać z Legią mistrzem Polski, ale także przeżyć fajną przygodę w Lidze Europy. A jeśli idzie o indywidualne osiągnięcia, to nie ukrywam, że mierzę w członkostwo klubu zdobywców stu bramek. Miło byłoby zostać królem strzelców, bo dotąd nigdy nie wygrałem klasyfikacji najskuteczniejszych. Blisko byłem w sezonie 97/98, ale wypadłem z walki po wypadku motocyklowym. Może uda się teraz? Tomek Frankowski udowodnił w ubiegłym sezonie, że w naszej lidze wiek wcale nie jest przeszkodą w zdobywaniu goli - twierdzi Marek Saganowski w długiej rozmowie z miesięcznikiem "Piłka Nożna Plus".

- Dla Danijela Ljuboi będę zarówno partnerem i konkurentem. Możemy walczyć o jedno miejsce w zespole, ale możemy też grać obok siebie. Przecież ja też grywałem w życiu na różnych pozycjach, nie tylko jako klasyczna dziewiątka. Już w reprezentacji Polski juniorów, u Andrzeja Zamilskiego, byłem wystawiny jako rozgrywający, co po latach przydało mi się w Grecji. Jestem wydolny, mogę z powodzeniem grać cofniętego napastnika, ale daję też sobie radę na skrzydle. Lewym i prawym, tak byłem ustawiany przez ostatnią rundę w Atromitosie. 


- Kiedy odchodziłem z Łazienkowskiej w 2005 roku, wielkim marzeniem prezesa Waltera i ś.p. Jana Wejcherta było wybudować przepiękny, funkcjonalny i nowoczesny stadion, z profesjonalnym zapleczem i wszystkim z górnej półki. Wszystko to się udało zrealizować, obiekt sprawia niesamowite wrażenie. Taka atmosfera jaka była w drużynie wtedy już się jednak nie powtórzy, bo w tamtym okresie byliśmy jak rodzina. Widzieliśmy się w klubie w pracy, ale po treningu czy meczu szliśmy na piwo i trzymaliśmy się razem. Wspólnie z rodzinami jeździliśmy też na wakacje, co w zachodnich realiach jest rzadko spotykane, a nawet niepraktykowane. Jeszcze nie było tak piękego pubu przy Łazienkowskiej jak obecnie, więc chodziliśmy do "Garażu" i zdarzało nam się posiedzieć długo, nawet bardzo długo, przy browarku. Może nie do białego rana, bo każdy z tamtej paczki dbał o rodzinę, ale na tyle, żeby takie wypady można było nazwać baletami. Fakt, nie stroniliśmy od zabawy, ale to nie odbijało się na grze, tylko pomagało tworzyć atmosferę. Wychodząc na boisko, zawsze zostawialiśmy sercę. Teraz w Legii nie doświadczyłem jeszcze takiego wyjścia. Zauważyłem, że trener Urban wiele energii poświęca na stworzenie dobrej atmosfery, zachęca do integracji. 


- Integracja chyba nie przebiega najgorzej skoro po powrocie z obozu wybrałem się na weekend na Mazury z Michałem Żewłakowem i Kubą Wawrzyniakiem. Silną grupę tworzą też Ljubo z Mirkiem Radoviciem, młodzi też trzymają się mocno we własnej paczce. Są dobrze zgrane podgrupy, na bazie których można budować przyjazny klimat w całej szatni. Tym bardziej, że obecna Legia wydaje mi się świetnie skomponowana pod względem wieku. 


- Czy nigdy nie miałem poczucia, że coś wielkiego przeszło koło nosa? Chyba tylko raz, ale po wielu latach, kiedy Dortmund zachwycił się trójką Polaków. Dzień przed moim wypadkiem, na meczu z Rakowem Częstochowa, był w Łodzi Ottmar Hitzfeld - wówczas trener Borussi, która była zwycięzcą Champions League. Byłem już po pomyślnie zdanych testach, trenowałem wspólnie z Sammerem, Rickenem, Bergerem czy innym gwiazdami, trzeba było tylko dopiąć formalności. Gdybym nie przewrócił się na motorze, to ja jako pierwszy z Polaków miałbym szansę zawojowania Bundesligi. Świat naprawdę stał wtedy przede mną otworem...

 

Cała, długa rozmowa z Markiem Saganowskim znajduje się w sierpniowym wydaniu miesięcznika "Piłka Nożna Plus".

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.