Marek Saganowski: Jestem zadowolony ze swojej kariery
27.10.2016 07:55
- Za dwa miesiące skończę kurs UEFA B+A, 17 grudnia mam egzamin. Mam dużo zajęć, nie muszę rano myśleć, co mam robić. Co dalej? Od listopada zostanę włączony do sztabu trenerskiego rezerw Legii. Będę asystentem u trenera Krzysztofa Dębka. Nie mogę się tego doczekać, to dla mnie duże wyzwanie.
Od kiedy dokładnie obejmie Pan nową funkcję?
- Mniej więcej od połowy listopada. Teraz jestem w Akademii, gdzie zapoznaje się z funkcjonowaniem wszystkich roczników. Zacząłem od roczników 2002-2003 i idę wzwyż. Teraz pracuję przy drużynie z 1998-1999 roku, a potem zaczynają się rezerwy.
Pytam o konkretną datę, bo w pierwszy weekend listopada drugą drużynę Legii czeka wyjazd na mecz do Łodzi.
- Tak, dokładnie 6 listopada zagrają z ŁKS-em. Zobaczymy, możliwe, że wybiorę się na ten mecz.
Oficjalnego pożegnania z boiskiem nie było. Szykuje się jakiś mecz benefisowy?
- Nie mam nic takiego w planach. Właściwie to sam nie wiem, czy chciałbym taki mecz. Zagrałem na koniec sezonu z Pogonią, potem było świętowanie tytułu, więc fajnie zakończyłem grę w Legii.
Nie było jakichś ofert?
- Myślałem, że pojawią się takie, które by mnie satysfakcjonowały, i pogram jeszcze przez rok czy dwa, ale tak się nie stało. Po rozmowie m.in. z prezesem Bogusławem Leśnodorskim doszedłem do wniosku, że praca w Akademii jest najlepszą opcją. Dzięki niej dalej mogę się rozwijać i jestem z tego bardzo zadowolony.
Po zakończeniu poprzedniego sezonu kusiła Pana m.in. Arka Gdynia.
- Były tematy różnych zespołów, ale wolałem odpuścić. Między innymi ze względu na rodzinę. Nie chcieliśmy kolejny raz się rozstawać, bo trochę tych rozstań w trakcie kariery było.
Ogólnie ze swojej kariery jest Pan zadowolony?
- Jak najbardziej. Jestem spełniony i zadowolony z tego, co udało mi się osiągnąć. Zwłaszcza patrząc na to, co działo się w moim życiu, w szczególności przez pryzmat mojego wypadku z 1998 roku. Faktycznie, może mógłbym więcej osiągnąć, ale przeszkodziły mi takie posunięcia, jak chociażby trenera Pawła Janasa w 2006 roku. Byłem chyba wtedy w życiowej formie, w Vitorii Guimaraes strzeliłem 12 bramek w lidze, a on nie zabrał mnie na mistrzostwa świata do Niemiec. Gdybym pojechał na mundial, na pewno bym tam zaistniał, co jeszcze dałoby impuls mojej karierze. Mam o to do trenera Janasa do dzisiaj pretensje, aczkolwiek jestem z nim w dobrych stosunkach. Jednak ta zadra tkwi w moim sercu.
- Zagrałem w Lidze Mistrzów, zagrałem na dużym turnieju, pierwszym takim w historii reprezentacji Polski. Na Euro 2008 pojechałem jako rezerwowy, a zagrałem we wszystkich meczach, w tym w dwóch w pierwszym składzie. Gdybym mówił, że nie jestem zadowolony, oszukiwałbym sam siebie.
Zapis całej rozmowy z Markiem Saganowskim można przeczytać w tym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.