News: Marek Saganowski: Dziękuję kibicom za wsparcie

Marek Saganowski: Takich przypadków jak mój jest mało na świecie

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

11.01.2013 08:24

(akt. 04.01.2019 12:23)

- Dokładnie nie wiem, co mi było. Niecierpliwie czekam na diagnozę profesorów, którzy się mną opiekowali. Powinna być gotowa do końca stycznia, choć może trzeba będzie czekać i do końca lutego. Jedno jest pewne. Takich przypadków, jak mój, jest bardzo mało na świecie. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Jestem zdrowy, więc wracam do treningów. Rozpoczynam przygotowania do rundy wiosennej tak, jak inni zawodnicy Legii. Klinika, w której się leczyłem, przygotowywała mnie do takiego scenariusza. Wyniki badań poprawiały się systematycznie, więc wiedziałem, że wrócę. Kwestią było to, kiedy. Dlatego reakcji "wow, mogę grać!" nie było - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Marek Saganowski.

- Nie chciałbym, aby ktoś mnie oszczędzał, bo miałem problemy ze zdrowiem. Albo jadę na 100 procent, albo wycofuję się ze sportu. Nie dam się oszczędzać, bo oszczędzanie to uciekanie od odpowiedzialności. Marek Saganowski zawsze grał na 100 procent. Jakby miał to robić na 90 procent, to nie będzie grał. To harowanie na 100 procent sprawia mi przyjemność. Leniuchowanie nie jest w moim stylu.


Obawia się pan powrotu na boisko? Prawie trzy miesiące nic pan nie robił.


- Nie miałem urazu mechanicznego. Mój organizm normalnie funkcjonował. Nie muszę odbudowywać mięśni, potrzebuję tylko czasu, a do tego będę miał obozy przygotowawcze, aby zyskać pewność siebie. Wiadomo, do formy trzeba dojść. I tak będzie, o nic innego się nie boję. Przecież jak latem spadłem z ŁKS, miałem dwa miesiące przerwy, formy też nie było. Przyjechałem do Legii, solidnie popracowałem podczas przygotowań do sezonu i okazało się, że w ciągu miesiąca osiągnąłem tak wysoką dyspozycję, że strzelałem gola za golem.


A propos ŁKS, podobno podczas przerwy w grze zaangażował się pan w ratowanie tego klubu?


No właśnie... Wracam z wczasów, dzwonię do mamy, a ona mówi: "Marek, co ty robisz! To za wysokie progi, dużo zmartwień". Zaskoczony pytam: "O co chodzi, bo nie wiem". A wtedy mama mówi, że mam rządzić w ŁKS. To bzdura. Rozumiem, że był okres ogórkowy, brakowało tematów, ale to nawet nie ocierało się o prawdę. Jestem w zarządzie Akademii Piłkarskiej ŁKS, bo mnie jako wychowanka klubu o to poproszono. Mój syn tam trenuje, ale akademia a ŁKS to dwie zupełnie różne sprawy. Mogę pomagać dzieciakom, ale nie zarządzać klubem sportowym. Bo z zarządzaniem to mam tyle wspólnego, co z kosmosem.


Ile goli musi pan jeszcze strzelić w ekstraklasie wiosną, aby dojść do setki?


- Trzynaście. Tylko i aż. Prawie jedna na mecz... Myślę, że jakiegoś hat tricka uda mi się ustrzelić, więc może tę barierę złamię szybciej.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.